Justin Bieber - Company
— Sabina —
Bazgrałam długopisem po kartce, gdy nagle zadzwonił dzwonek, sygnalizujący koniec ostatniej z moich lekcji. Westchnęłam, pakując swoje rzeczy do czarnej torby sportowej. Od chwili, kiedy dowiedziałam się o konkursie próbowałam naszkicować sobie coś ładnego. Jednak w wszystkich szkicach było coś, co mi nie pasowało. Tu za dużo kwiatów, tu zbyt mrocznie, a to w ogóle nie pasuje na konkurs tego typu. Tak jak zwykle moja głowa była wypchana pomysłami na nowe obrazy, teraz była całkowicie pusta. Cała moja wena twórcza mnie opuściła, co bardzo mnie smuciło. Chciałam oddać na konkurs coś — co może nie koniecznie przyniesie mi zwycięstwo — z czego byłabym dumna. Pragnęłam by obraz, który namaluję był czymś doskonały. Dziełem, pod którym mogłabym się podpisać. Chciałam by moja praca wyrażała wszystko, co czuję... Jednak ta cholerna wyobraźnia nie chciała ze mną współpracować!
Złapałam się za głowę, a chwile później z moich ust wymknęło się przesiąknięte irytacją westchnięcie.
Nie dość, że nie mam pomysłów na to, co jutro namalować to jeszcze akurat dziś mój obserwator postanowił się ze mną spotkać. Mówiąc szczerze nie mam zamiaru spędzać z nim czasu. Muszę gdzieś pójść... Tylko gdzie? Może do biblioteki? Teatru? Kina? Galerii? Skrzywiłam się. Nie chcę mi się iść do żadnego z tych miejsc... Pozostaje mi, więc bezcelowe szlajanie się po mieście.
Niespodziewanie poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, przez co podskoczyłam przestraszona. Mój oddech przyśpieszył, a ja z strachem w oczach spojrzałam w prawą stronę. Obróciwszy się, zobaczyłam chłopaka, który siedzi na zajęciach za mną.
— Wybacz nie chciałem cię przestraszyć... — oznajmił, a ja częściowo się uspokoiłam. Po co on do nie podszedł? Czyżby czegoś ode mnie chciał?
— Czegoś chcesz? — zapytałam, mrużąc skupiona oczy.
— Chciałem powiedzieć, że — jego głos zawahała się — to, co powiedziałaś na lekcji profesora Nersina było piękne... I dlatego... Chciałem cię zaprosić... To znaczy... Czy chciałabyś do galerii pójść ze mną? — zapytał jąkając się, a także gubiąc w własnych słowach. Posłałam mu uważne spojrzenie. Nawet się nie znamy, a on już wyjeżdża z wspólnym wyjściem? To niedorzeczne!
— Wybacz, ale nie chodzę po miejscach publicznych z nieznanymi mi osobami — odpowiedziałam, a on klepnął się w czoło.
— Masz rację, nie znamy się, a dokładniej ty nie znasz mnie. Nazywam się Karl Linter, ty jesteś Sabina czyż nie?— Uniosłam wyżej brwi.
— Skąd wiesz jak mam na imię? — zapytałam, analizując każde jego słowo. A co jeśli to on jest moim stalkerem? Zna moje imię, choć mu się nie przedstawiałam, a na dodatek chce mnie gdzieś zabrać, pomimo, że się w ogóle nie znamy. Czy to wszystko nie jest zbyt podejrzane? Postanowiłam jednak nie wysuwać pochopnych wniosków.
— Na pierwszej lekcji, profesor się tak do ciebie zwrócił, stąd wiem — oznajmił, a ja potarłam swoje czoło. No tak... Już pamiętam. Chyba popadam w obłęd, że posądziłam Karla o bycie jakimś szaleńcem... Choć? Czy na tym świecie nie wszystko jest możliwe? — Wybacz, jeśli poczułaś się urażona... — szepnął, a ja wysiliłam się na delikatny uśmiech.
— Nie, nic się nie stało. Po prostu podszedłeś do mnie i zaprosiłeś na wspólne wyjście, choć nasza dwójka w ogóle się nie zna. Byłam po prostu zaskoczona twoim zachowaniem — wyjaśniłam dość miłym tonem.
Blondyn podrapał się po szyi. Wyglądał jakby nad czymś rozmyślał.
— Wiem... Jednak bardzo mi zależy by spędzić z tobą czas. — Co? — Wydaje mi się, że wspólne wyjście do galerii może nam pomóc w znalezieniu inspiracji na pracę konkursową, a w ogóle... Chciałbym ciebie poznać, Sabino. Wydajesz się być dość interesująca — oznajmił, a ja przewróciłam oczami.
— Czy ty właśnie mnie podrywasz? — zapytałam, wstając. Karl wyszczerzył się.
— A co jeśli tak?
Prychnęłam.
— Radzę ci odpuścić! — syknęłam, przerzucając torbę przez ramię. — Nie mam zamiaru nigdzie z tobą wychodzić. Nie mam na to czasu! — Mój przepełniony zdenerwowaniem głos obił się echem po pustej już klasie. Nie czekając na jego reakcje wyszłam z pomieszczenia.
Co za dziwny koleś! — pomyślałam, zirytowana. Jak można być aż tak zuchwałym! Jak chyba nie mam szczęścia do facetów. Jeden mnie stalkuje, drugi zaprasza do galerii i zaczyna podrywać, choć nie wiemy o sobie praktycznie nic! Ten świat schodzi na psy!
Już tylko paręset metrów dzieliło mnie od wyjścia, gdy nagle zauważyłam grupkę studentów stojących przy tablicy korkowej. Bez dłuższego namysłu podeszłam do nich. Chciałam zobaczyć, co takiego przykuło ich uwagę. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a ja już wiedziałam, co było powodem ich zainteresowania. Na środku tablicy wisiał wielki, kolorowy plakat, reklamujący nową wystawę w galerii.
Czy dasz radę pokonać swoje słabości?
Galeria im. Jana Matejki dnia 10.03.17r od 09:45 do 19:45
Miałam ochotę się zaśmiać. Dlaczego wszystko krąży wokół tego jednego miejsca? — zapytałam w myślach, a na moje usta wstąpił uśmiech. Pójdę na tę wystawę! Może znajdę tam coś, dzięki czemu do mojej głowy wpadnie pomysł na to, co powinnam namalować?
Spojrzałam na zegarek. Za pięć piąta, a do naszego nieszczęsnego spotkania pozostała nie cała godzina. Jednak już na samym początku postanowiłam sobie, że na nie pójdę tak, więc zobaczenie wystawy może być wspaniałym sposobem na spędzenie tego czasu. Szczęśliwa faktem, że znalazłam miejsce, w którym przeczekam spotkanie z tym pajacem wyszłam z szkoły. Niestety, ale nie uszłam za daleko. Nie minęła nawet chwila, a obok mnie pojawił się ten sam blondyn, co w klasie — Karl. Przewróciłam oczami. Co on znowu chce?
— Sabina! — zawołał, spojrzałam na niego znudzona. — Idziesz na wystawę? — zapytał.
Przeczuwałam, że jeśli mu odpowiem to polezie za mną.
— Nie, idę prosto do domu — skłamałam, wznawiając marsz. Karl dobiegł do mnie, a ja posłałam mu zirytowane spojrzenie. — Czego za mną idziesz?! — fuknęłam, zatrzymując się.
— Wiem, że idziesz do galerii! — oświadczył z wrednym uśmiechem. Spiorunowałam go wzrokiem. Ale on jest upierdliwy! — A tak się składa, że i ja tam idę, więc możemy sobie potowarzyszyć — rzekł z przekonaniem. Spojrzałam na niego beznamiętnym wzrokiem, po czym zaczęłam iść dalej.
— Podziękuje — mruknęłam, coraz bardziej się oddalając.
— Ej! Zaczekaj na mnie! — krzyknął, rzucając się w pogoń za mną.
Postanowiłam zignorować mężczyznę. Jeśli nie będę zwracać na niego uwagi to powinien się odwalić, co nie? Wyciągnęłam z torby telefon i słuchawki, po czym zaczęłam słuchać muzyki — moje czyny miał mnie jeszcze bardziej odizolować od zielonookiego. Dojście do galerii zajmie nam jeszcze z dziesięć-piętnaście minut, a ja nie chcę z nim rozmawiać. Pogrążona w swoich własnych myślach, szłam przez ulice. Moim celem była galeria sztuki, a także ominięcie spotkania z moim stalkerem.
CDN
Kolejny już w piątek =)
(Data opublikowania tego rozdziału: 13.03.17r)
CZYTASZ
Bezwarunkowa miłość - Agape
RomanceW języku greckim wyróżnia się cztery rodzaje miłości: - Epithymia to miłość zmysłowa, fizyczna, oparta na pożądaniu cielesnym. - Eros to miłość romantyczna, w której dominuje tęsknota, oczarowanie i pragnienie coraz większej pasji. ...