Rozdział 14 Dziesięć minut

24.9K 983 115
                                    

Nightcore - Try

Sabina

— Chwila! — krzyknęłam. — Co Ethan ma z tym wspólnego? Przecież, to nie on jest tym, który dał pieniądze mojemu ojcu!

Przez chwile kobieta nie odpowiadała.

— To od jego ojca pieniądze pożyczył Lucas, a kiedy zginął obowiązek odebrania długu spadł na twojego przyszłego męża... — wyszeptała. Chciałam coś powiedzieć, lecz ktoś wyrwał mi z dłoni trzymane urządzenie.

Spojrzałam na Ethana, mordując go wzrokiem. Co on sobie wyobraża?! Chciałam zabrać mu telefon, lecz ten za pomocą jednej dłoni złapał moje dwie i unieruchomił mnie.

— Puszczaj! — rozkazałam, szarpiąc się.

— Uspokój się i posłuchaj przez chwilę.

Zatrzepotałam powiekami, po czym przestałam się z nim szarpać.

— No, więc słucham cię — rzekłam z grymasem na twarzy. Najchętniej wyrzuciłabym go z domu i powiedziała, że ma się do mnie nie zbliżać, jednak jest on silniejszy ode mnie. Dodatkowo muszę się dowiedzieć jak mogę uniknąć ślubu.

Ethan nacisnął coś na ekranie telefonu, a ha usłyszałam głos swojej matki. Najwyraźniej włączył głośnomówiący.

— Sabino, coś się stało? — zawołała zmartwiona. Chciałam już odpowiedzieć, jednak ktoś mnie uprzedził...

— Niech się pani nie martwi, moja narzeczona jest bezpieczna — oznajmił. Przekręciłam oczami. Nie mam zamiaru być twoją narzeczoną, ani żoną popaprańcu! — krzyknęłam w myślach.

— Panie R-Ritester — głos jej drżał. Najwyraźniej bała się Ethana. — Skąd pan ma telefon Sabiny? Czy coś się...

— Twoja córka jest cała i zdrowa — oznajmił, przerywając jej. — Jednak mamy inny problem... Sabina nie zgadza się na ślub tak, więc chyba będę zmuszony odebrać swoją własność w inny sposób — rzekł lodowatym tonem. Jego głos przyprawił mnie o dreszcze.

— Co?! — Zmrużyłam gniewnie oczy. Ona chyba nie ma zamiaru mi wypominać, że nie chcę za niego wyjść?! — Sabina, co ty wyprawiasz?! Przecież, powinnaś rozumieć w jak złej sytuacji jesteśmy. Powinnaś...

— Ty chyba żartujesz?! — krzyknęłam wprost do mikrofonu. — Parę minut temu dowiedziałam się, że moja własna matka postanowiła mnie oddać, jako spłata długu mojego ojca. — W oczach stanęły mi łzy. Nie mogłam pogodzić się z tym, że ktoś zadecydował o mojej przyszłości nie konsultując tego ze mną. — Zrozumiałabym gdybyś mi o tym powiedziała, jednak... Zamiast tego postanowiłaś jednak wykorzystać mnie... — Nie potrafiłam już powstrzymać szlochu. Cała ta sytuacja mnie przytłaczała.

Ethan przytulił mnie do siebie. Byłam tak smutna i bezradna, że nawet go nie odepchnęłam. Potrzebowałam się do kogoś przytulić, a on akurat był pod ręką.

— Wiem, że to trudne, jednak... nie masz wyboru. Weźmiesz z nim ślub, co więcej, jeśli mój przyszły zięć zapragnie byś z nim zamieszkała, tak właśnie zrobisz. — Już chciałam zaprzeczyć, jednak kobieta się rozłączyła.

Ethan wypuścił mój telefon z dłoni, a ten z hukiem upadł na podłogę. Byłam pewna, że szybka się stłukła, jednak w obecnej chwili mało to mnie obchodziło. Wtuliłam się mocniej w ciało mężczyzny, pragnąc jedynie odrobiny ciepła.

— Ci... — szepnął, gładząc mnie po plecach w uspokajającym geście.

Źrenice mi się rozszerzyły, kiedy zorientowałam się, co właśnie robię. Odepchnęłam od siebie czarnowłosego. Jaka ja jestem głupia! Niebieskie oczy mężczyzny zabłyszczały, a ja cofnęłam się o krok. Cholera! Niedobrze!

— Słyszałaś swą matkę, najdroższa. Od teraz aż po kres naszego życia, będziemy egzystować razem — oznajmił, łapiąc mnie za dłoń. Spuściłam głowę, zaciskając wolną dłoni w pięść.

— Nie... — szepnęłam.

— Co powiedziałaś? — zapytał, unosząc mój podbródek do góry.

— Nie wyjdę za ciebie! Znajdę sposób i ucieknę — syknęłam.

Ethan wybuchnął śmiechem, po czym złapał moją twarz w swoje dłonie.

— Nie dasz rady uciec — oznajmił. — Znajdę cię choćby pod ziemią. Nie ukryjesz się przede mną, a także nie opuścić tego miejsca, chyba, że w moim towarzystwie. — Złapał mnie boleśnie za ramię. Syknęłam z powodu odczuwanego bólu. — Rozumiesz? Należysz do mnie i nic tego nie zmieni.

— Nigdy nie będę do ciebie należeć! — fuknęłam, wyrywając się z jego uścisku.

— Mam tylko dwie opcje — rzekł z chytrym uśmiechem. — Albo się we mnie zakochasz i będziemy szczęśliwy, lub będziesz się mi opierać, a ja pewnego dnia stracę cierpliwość i zrobię ci krzywdę. — Pogłaskał mój policzek. — Jak to wszystko się zakończy dowiemy się w naszą noc poślubną, która odbędzie się za równe trzy miesiące — oświadczył radośnie. Miałam ochotę zmyć mu z twarzy ten ohydny uśmiech. Wpatrywaliśmy się w sobie w oczy, gdy nagle on podszedł do drzwi. — Spakuj się — polecił. — Od dziś będziesz mieszkać ze mną. — Czarnowłosy był zadowolony z zaistniałem sytuacji, jednak mnie ona wcale nie cieszyła. Przecież, na jutro muszę mieć pracę na konkurs, a także nie chcę opuszczać swojego domu! Ethan zauważając, że nie mam zamiaru się poruszyć, klasnął w dłonie. —Na spakowanie masz dziesięć minut, więc radzę ci się pośpieszyć. — W moich żyłam zapłonął gniew. Kim on jest by mi rozkazywać?! Nie kontrolując się chwaciłam pierwszą lepszą książkę i rzuciłam nią w milionera. Mężczyzna uniknął rzuconego przedmiotu wychodząc z pokoju. Książka z hukiem uderzyła o drzwi, po czym spadła na ziemię.

Z moich oczu leciały łzy. Byłam zła. Na siebie za swoją słabość i bezradność. Dodatkowo nie potrafiłam zrozumieć postępowania mojej rodzicielki. Dlaczego nic mi nie powiedziała, na temat tego wszystkiego? Gdybym wiedziała, może mogłabym jej jakoś pomóc, a tak? Wezmę ślub z mężczyzną, którego wcale — mam nadzieję — nie kocham...

Z łzami w oczach chwyciłam za walizkę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. W mojej głowie panował istny Armagedon. Wszystko mi się mieszało i nie byłam już pewna tego, co obecnie czuję. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że po raz kolejny spotkałam Ethana, jednak z drugiej strony... Okazał się on psychopatą. Jejku! Co powinnam uczynić?!

CDN

No i jak? Kolejny rozdział już w wtorek. Mam nadzieję, że historia się wam podoba?

(Data opublikowania tego rozdziału: 31.03.17r)



Bezwarunkowa miłość - AgapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz