Rozdział 20 Zdradziecka czerwień

24.5K 976 108
                                    

  Shingeki no Kyojin ( Attack on Titan ) Opening 1  

— Sabina —

Ethan uśmiechnął się, przyciągając mnie do swojego torsu. Źrenice mi się rozszerzyły. Co...? Co on wyprawia? Gdybym była pełna sił, zapewne bym go odepchnęła, lecz obecnie nie byłam wstanie tego zrobić — albo nie chciałam?

— Wiem, skarbie... — wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach. Nagle zaśmiał się cicho. — Nie wierzę, że trzeba tak mało by cię uszczęśliwić. — Zarumieniłam się, a on pogłaskał mnie po policzku. — Do twarzy ci z uśmiechem... — wyszeptał zmysłowo. Odruchowo odepchnęłam go od siebie.

Mój czyn jednak nic nie wskórał — w dalszym ciągu tkwiłam w jego ramionach. Jeszcze bardziej poczerwieniałam, zdając sobie sprawę z bliskości, jaka pomiędzy nami panuję. Zagryzłam wargę.

— Puść mnie — rozkazałam, starając się by mój głos się nie załamał.

Ethan uniósł wyżej brwi.

— Czy ty mi rozkazujesz? — spytał z powagą.

Kiwnęłam potwierdzająco głową.

— Tak, a teraz przestań mnie dotykać! — syknęłam, chcąc wyrwać się z jego uścisku.

Mężczyzna zignorował moje słowa i pomimo moich sprzeciwów, położył mnie na materacu i zawisł nade mną. Przełknęłam z trudem ślinę. Co on chce zrobić?

— Co ty...? — Nim zdążyłam powiedzieć jeszcze choćby jedno słowo, usta mężczyzny znalazły się na moich.

Znieruchomiałam. Ethan całował mnie, domagając się jakiejkolwiek reakcji z mojej strony, jednak ja cały czas się nie poruszałam. Byłam jak sparaliżowana, a moje źrenice były rozszerzone. Nie wiedziałam, dlaczego to zrobił. Byłam zaskoczona i zawstydzona. Prawdą jest, że kiedyś już się pocałowaliśmy, lecz było to siedem lat temu, do cholery! A od tamtego dnia z nikim się już nie całowałam!

W chwili, kiedy odzyskałam kontrolę nad własnym ciałem, od razu — wkładając w to wszystkie swoje siły — odepchnęłam od siebie Ethana. Mężczyzna odsunął się ode mnie. Policzki piekły mnie niemiłosiernie, a dłoń zakryła usta. Wpatrywałam się w niego sama nie wiedząc, co tak naprawdę czuję. Na pewno byłam na niego zła, lecz czym jest to dziwne uczucie, które czuję w sercu?

Widząc na twarzy tego palanta uśmiech nie wytrzymałam. Moja dłoń w zawrotnym tempie poszybowała w kierunku jego policzka, a w momencie, kiedy miała się z nim zderzyć, Ethan bez problemu ją chwycił i pocałował. Spaliłam jeszcze większego buraka, wyszarpując swoją dłoń. Ale z niego pajac!

Twarz Ethana po raz kolejny zaczęła zbliżać się do mojej twarzy. Byłam w kropce. Nie miałam żadnej możliwości ucieczki. Chciałam by mężczyzna przestał zachowywać się w tak zuchwały sposób. Nie widząc jakiejkolwiek innej możliwość, postanowiłam zrzucić go z łóżka. Popychając go, zamknęłam oczy — nie chcąc na to patrzeć. Myślałam, że po raz kolejny okaże się za słaba i nie zdołam się uratować, jednak w momencie, kiedy usłyszałam huk od razu otworzyłam oczy.

Usiadłam i spojrzałam na podłogę. Ethan siedział na niej, jakby nic wielkiego się nie stało. W jego niebieskich oczach widziałam iskierki rozbawiania. Zrozumiałam, że to nie całkiem przeze mnie „zszedł" z łóżka.

Zmrużyłam gniewnie oczy. Jeśli widział, że to mnie denerwuję to, dlaczego nie przestał? Zazgrzytałam zębami. Głupi zboczeniec!

— Zobaczysz, — wstał z podłogi i podszedł do drzwi — że mieszkanie ze mną nie będzie takie złe. A teraz, jeśli chcesz możesz stąd wyjść. Twój pokój znajduję się na drugim piętrze. — Mój pokój? Więc gdzie obecnie jestem? To wszystko jest jakieś dziwne...  — Jesteś w piwnicy i kiedy będziesz niegrzeczna, będziesz tu zamykana — wyjaśnił, zauważając mój zamyślony wyraz twarzy.

Zamrugałam zaskoczona. Nie wiem czy przebywanie w tym pokoju jest karą no, ale wolę tego nie sprawdzać. Jak na razie jest miły i nie zamierzam go — na obecną chwilę — denerwować. Chcę mieć spokój. Choć, cała ta sytuacja zapowiada niezłe kłopoty. Jeszcze ten ślub... Musze coś wymyślić! Poczytać i dowiedzieć się, w jaki sposób mogę tego uniknąć. Może jest miły, ale ja nie chcę wychodzić za niego za mąż. Kiedyś go kochałam, lecz teraz... Sama już nie wiem, co do niego czuję. Jestem tylko pewna, że nie jest to miłość — przynajmniej mam taką nadzieję.

— Co z szkołą? — zapytałam naglę. — Będę mogła dalej do niej chodzić?

Ethan zamyślił się.

— Nie jesteś moim więźniem, lecz jeśli będziesz sprawiać kłopoty będziesz musiała się nim stać. — Podszedł do mnie i złapał za podbródek. — Będę miły, lecz w zamian wymagam od ciebie posłuszeństwa... — wyszeptał, wpatrując się w moje oczy. Przełknęłam z trudem ślinę. Jak na razie nie będę się z nim kłócić. — Później powiem ci o reszcie zasad, panujących w tym domu — rzekł z powagą.

Prychnęłam. On ma zamiar dyktować mi zasady typu: „Cisza nocna zaczyna się o 22 i kończy się o 6", „Należy zawsze przychodzić na posiłki"? Przecież to głupie! Po jaką cholerę mu jest to potrzebne? Na pewno nie będę przestrzegać tak głupich norm. No bez przesady!

— Masz zamiar mnie kontrolować? — spytałam zirytowana.

— Zależy, z jakiej strony na to spojrzysz — oznajmił. Czyżby? — Według mnie będzie to sposób chronienia cię, a twoim zdaniem będzie do podchodziło pod kontrolowanie.

Skrzyżowałam dłonie na ramionach.

— Taa... Bo kontrolowanie kiedy chodzę spać będzie taaaaakie waaaażne — rzekłam przeciągając niektóre słowa.

Ethan prychnął.

— Nie o takie zasady mi chodzi.

Zmarszczyłam brwi.

— A więc o...

— Chodźmy, służba zapewne już poddała posiłek — przerwał mi moją wypowiedź.

Zagryzłam swój policzek od wewnątrz. Ethan chyba nie zna się na zasadach dobrego wychowania! Nigdy nie przerywa się drugiej osobie, kiedy ta coś mówi! Czarnowłosy chwycił mnie za moją dłoń i pociągnął w kierunku wejścia. Nie opierałam się. Muszę poznać ten dom i znaleźć sposób na rozwiązanie tej irytującej sytuacji.

CDN

No i mamy! Co sądzicie? Jeszcze 64 dni do wakacji - łącznie z weekendami i dniami wolnymi - kto się cieszy? Kolejny już w wtorek! ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 20.04.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz