Rozdział 10 Samochód

25.9K 1K 185
                                    

  [Divea Cover] "Warriors" - Imagine Dragons  

— Sabina —

Postanowiłam zignorować mężczyznę. Jeśli nie będę zwracać na niego uwagi to powinien się odwalić, co nie? Wyciągnęłam z torby telefon i słuchawki, po czym zaczęłam słuchać muzyki — moje czyny miał mnie jeszcze bardziej odizolować od zielonookiego. Dojście do galerii zajmie nam jeszcze z dziesięć-piętnaście minut, a ja nie chcę z nim rozmawiać. Pogrążona w swoich własnych myślach, szłam przez ulice. Moim celem była galeria sztuki, a także ominięcie spotkania z moim stalkerem.

Szliśmy już z około dziesięć minut, a ten kretyn cały czas się do mnie „przypadkiem" przybliżał. Zazgrzytałam zębami, zauważając, że znowu to zrobił. Moja cierpliwość była już na wyczerpaniu i niewiele trzeba mi było bym go uderzyła. Postanowiłam jednak dać mu jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że zauważy moje niezadowolenie... — pomyślałam i nie powiem. Przez chwilę zaczął zachowywać się normalnie, nawet oddalić się trochę ode mnie... Jednak ta piękna chwila nie trwała nawet trzy minuty. Będąc już niecałe sto metrów od wejścia do galerii, Karl chwycił mnie za rękę. Od razu wyrwałam mu ją, po czym od niego odskoczyłam.

— Co ty robisz?! — syknęłam, a w tym samym czasie na parking wjechało wyglądające na drogie auto. Nie przejęłam się tym jednak. W obecnej chwili miałam zamiar pokazać temu kretynowi, że nie będę tolerować jego zachowania ani chwili dłużej! — Jak śmiesz mnie dotykać?! Za kogo ty się do cholery jasnej uważasz?!

Karl uśmiechnął się głupkowato.

— Za twojego przyszłego chłopaka, męża i ojca twoich dzieci — oznajmił zmysłowo.

Prychnęłam, po czym nie czekając na nic uderzyłam go z liścia w twarz.

— Chyba śnisz, debilu! — krzyknęłam. — Nigdy, ale to nigdy bym się do ciebie nie zbliżyła!

Chłopak zaśmiał się.

— No nie udawaj już, Sabino — poprosił. — Wiem, że tego chcesz... — Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej. Poczerwieniałam z złości, lecz on chyba odebrał to chyba za znak zakłopotania. Chciał mnie już pocałować — a ja miałam zamiar przywalić mu w tą jego twarz, gdy nagle ktoś go ode mnie odepchnął.

Spojrzałam na swojego wybawcę i otępiałam. Co on tui robi?! Okazało się, że osobą, która powstrzymała mnie przed uderzeniem blondyna był Ethan Ritester, mężczyzna, którego spotkałam na lodowisku. Nie rozumiałam, co on tu robi i — co najważniejsze — dlaczego mi pomógł?

— Ej! — zawołał Karl, wyrywając swoją koszulę z jego dłoni. — Co ty sobie myślisz gnoju?! Dlaczego nam przerywasz?! To był bardzo ważny moment! — wrzeszczał zbulwersowany, a ja przewróciłam oczami. Ta... To był „bardzo" ważny moment.

Czarnowłosy uniósł wyżej brwi, po czym przerzucił swoją rękę przez moje ramię. Poczerwieniałam jeszcze bardziej, jednak teraz powodem była nagła bliskość z strony nieznanego mężczyzny. Moje zachowanie było dla mnie wręcz nie do zrozumienia. Dlaczego mam wrażenie, że jestem z nim bezpieczna?

— Nie wydaje mi się by Sabina podzielała twoją opinie, co do tego, co się przed chwilą działo — oznajmił ochrypłym głosem. Chciałam coś powiedzieć, lecz jak za dotknięciem magicznej różdżki nie byłam wstanie wydusić z siebie choćby najcichszego dźwięku.

Karl zaśmiał się.

— Posłuchaj mnie, paniczu — rzekł z kpiną. — Ona przyszła tu ze mną tak, więc możesz spadać! — syknął.

Łagodny uśmiech na ustach Ethana znikł, a zastąpiła go prawdziwa furia. Jego oczy wręcz płonęły gniewem i nienawiścią. Niespodziewanie odszedł ode mnie, a ja odetchnęłam z ulgą. Wreszcie mnie puścił... — pomyślałam z ulgą.

Chwila mojego spokoju nie trwała jednak zbyt długo... Już minutę później mężczyzna, który odepchnął ode mnie Karla uderzył do z pięści w twarz. Chłopak upadł na ziemie, a ja zakryłam usta dłonią, powstrzymując krzyk. Dlaczego... on go bije? Czyżbym ja była tym powodem? Z oczu zaczęły mi wypływać łzy, lecz nie szlochałam.

Postawiłam krok w kierunku okładających się mężczyzn, lecz zatrzymałam się czując jak coś dotyka moich pleców. Chciałam się obrócić, jednak męski głos powstrzymał mnie od tego...

— Nie ruszaj się... — poprosiła, osoba stojąca za mną. Chwila! Moje źrenice się poszerzyły. Ja znam ten głos! Czy to nie jest przypadkiem... — Pamiętasz mnie? Jestem tym gościem z zaułku... — Po moim ciele przeszło multum dreszczy. To on, Ivan. Cieknące z oczu łzy wzmogły się, a ja nie wiedziałam, co mam zrobić. Ponownie chciałam się od niego oddalić, lecz mężczyzna chwycił mnie za ramię. — Nie radzę. Jeśli poruszysz się choćby o krok, będę zmuszony strzelić — syknął złowieszczo. Serce mi przyśpieszyło, kiedy uświadomiłam sobie, że przykładany do moich przedmiot to pistolet.

Uniosłam wyżej głowę, a wtedy zauważyłam, że Ethan i Karl przestali się już bić. Miałam nadzieję, że w jakiś sposób mi pomogą, lecz... Co takiego oni mogli zrobić, by mnie uratować? Czyżbym miała dzisiaj zginąć? Nie... Nie chcę tak skończyć! Mam jeszcze tyle planów! Chciałabym się zakochać, stać się profesjonalną malarką, pośmiać się z Sarą i chociaż raz przytulić swoją mamę...

Blondyn złapał się za krwawiący nos i spojrzał na czarnowłosego z zawiścią.

— Jeszcze mi za to zapłacisz, kretynie! — krzyknął, a ja cieszyłam się, że na placu nie ma żadnych ludzi. Gdyby było inaczej to po pierwsze Ivan mógłby im coś zrobić, a po drugie chyba bym umarła z wstydu za zachowanie Ethana i Karla. Nie mogli rozwiązać w pokojowy sposób tylko od razu zaczęli się bić... Typowi mężczyźni.

— Szefie! — zawołał, stojący za mną mężczyzna. Zamrugałam zaskoczona. Jego szefem jest Ethan? Ale to by znaczyło, że on jest... moim prześladowcą! — Co teraz robimy? — spytał, a ja zagryzłam wargę. Teraz wiem, kim jest i mogę to zgłosić na policję!

Milioner spojrzał na mnie, po czym dotknął mojej dłoni. Chciałam się wyrywać, lecz mężczyzna wzmocnił swój uścisk.

— Wpakuj ją do samochodu — rozkazał, odwracając się do naszej dwójki tyłem. — Sabino, jeśli krzykniesz, choć raz, twoja matka nie dożyje jutra. Masz na to moje słowo — oznajmił spokojnie. Jak tak można?! Jak można zachować taki spokój, w chwili, kiedy komuś się grozi?!

Ivan zaczął pchać mnie w kierunku czarnego auta, lecz ja nie miałam zamiaru tak łatwo się poddać. Zapierałam się rękoma i nogami, lecz nic to nie dało. Wbrew mej woli zostałam wpakowana do samochodu i posadzona obok swojego prześladowcy. To chyba najgorszy dzień w całym moim życiu!

CDN

Od razu mówię, że Ethan nie porwał Sabiny! Jednak naszą parkę czeka poważna rozmowa... Co z niej wyniknie? Dowiecie się już w poniedziałek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 17.03.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz