one

787 75 28
                                    

Bristol Airport

04:05am

- Czyli jednak jesteś gejem? 

Luke zmarszczył brwi, gdy usłyszał pytanie przyjaciela. Zapiął pas. - O czym ty pieprzysz? -spytał zdezorientowany

- Um, Luke? - na dłoni poczuł czyjś dotyk, więc odwrócił się w stronę osoby, do której należała ręka

- To nieprawda Arz, Calum się chyba czegoś nałykał - odpowiedział szybko, po czym pocałował dziewczynę z uśmiechem.

- Nie migdalcie się w samolocie, kiedy obok nas jest setka osób, a ja najbliżej. Zostawcie to na hotel.  - mruknął Calum

- Ile będziemy lecieć?- spytała Arzaylea, ignorując uszczypliwy komentarz szatyna.

- około 8 godzin - odparła stewardessa, a Luke tylko rozsiadł się wygodniej. Według niego to będzie długi lot.

08:35am

- Ile jeszcze? - jęknął, przekrzywiając głowę, by rozluźnić mięśnie i odzwyczaić się od niewygodnej pozycji, w której zasnął.

- Jakieś 4 godziny - mruknął Calum. Popatrzył na niego kątem oka - robił coś na swoim telefonie. - Nie mogę się doczekać. Nawet nie wiesz ile czasu czekałem, by w końcu odwiedzić Michaela!

- Huh? Michaela?

Lotnisko Ibiza

12;55am

Hemmings tworzył szeroko oczy, gdy uderzyło w niego ciężkie powietrze. dwie walizki nie pomagały, po kilku minutach ciągnięcia ich do wyjścia był już cały spocony.

- Geeniaaalnie - westchnął mulat, rozkoszując się atmosferą, Luke popatrzył na niego z mordem w oczach.

- Fajnie by było, gdybyś wziął swoją walizkę, bo jest cięższa od naszej - warknął, a chłopak zignorował to, tylko rozglądając się za czymś. - Słuchasz mnie Cal? - spytał zrezygnowany i usiadł na jednym z bagaży. Nawet nie oczekiwał, że odpowie.

- Dzień dobry, szukacie może podwózki? - do szatyna podszedł kolorowowłosy, uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak, rozszerzając ramiona, jakby czekał na uścisk, który, jak się okazało przy zaskoczeniu pary, dostał od Caluma Hooda. Był on ubrany w luźny t-shirt z logo jakiegoś zespołu i czarne, sportowe spodenki. Miał przyjemny dla ucha głos, roześmiane, zielone oczy w których tańczyły iskierki radości i promienny uśmiech. Na jednej z rąk widniało parę tatuaży, a w prawej brwi kolczyk. Nie żeby Luke mu się przyglądał.

- Cholera, stary, ile to już lat! - krzyknął wesoły brązowooki.

- No, trochę by się zebrało - zaśmiał się czerwony. Para przypatrywała się tej scenie ze zdezorientowaniem. - Michael Clifford - zwrócił się w ich stronę i wyciągnął rękę, którą niebieskooki uścisnął. Pomińmy to, że chłopak pocałował rękę Arzaylei, co Luke skwitował grymasem na twarzy.  Przedstawili się i już po chwili nowo poznany ciągnął ich walizki, na co Luke odetchnął, ale nie dał poznać po sobie ulgi. - Zasady są proste. - powiedział Mike pakując bagaże do czarnego audi — Jeśli się upijecie, to nie dzwonicie po mnie o 4 w nocy, tylko bierzecie taksówkę. Chyba, że jestem z wami, no to wtedy inna sytuacja. Lodówka i inne takie są do waszej dyspozycji, czujcie się jak u siebie, ale nie za bardzo. Mam na myśli, żebyście nie uprawiali seksu w mojej sypialni, jasne? — widział jak Arz odwraca wzrok, a Calum chichocze. Michael patrzył na Luke'a kątem oka, na co on odpowiedział nerwowym śmiechem.

- Nic nie obiecuję - odrzekł Hood z uśmieszkiem.

- Ale przynajmniej zmieńcie pościel, jeśli już będziecie musieli - westchnął.

Niedługo później byli w sporym parterowym domu.

- No to rozgośćcie się - uśmiechnął się gospodarz i otworzył szeroko drzwi. Najpierw sam wszedł z walizami, a później wpuścił resztę.

Każdy rozejrzał się dokładnie i z zachwytem oceniali wnętrze. Dom był urządzony w bieli i czerni, gdzieniegdzie można było zobaczyć brąz, jak na przykład panele. Aneks kuchenny idealnie wpasowywał się do wystroju salonu. Nie było czuć tu chłodu przez liczne zdjęcia i rośliny, które dodawały uroku.

- Chodźcie, pokażę wam pokoje - zawołał Michael, za którym chwilę później poszli. Na korytarzu wisiały różne fotografie i obrazy, tak jak w salonie. - Tutaj Luke i Arzaylea - otworzył drzwi od jednej z sypialni, gdzie znajdowało się duże łóżko małżeńskie - pomieszczenie zwane moją sypialnią. A Calum... Calum - westchnął i otworzył pokój obok - Calum będziesz spał w gościnnym, bo tutaj jest mniejsze łóżko. Chyba, że będziecie chcieli się zamienić- uśmiechnął się, poruszając sugestywnie brwiami. - łazienka to te drzwi ze złotą klamką. No to chyba tyle... -podrapał się po karku. - Dam wam chwilę - uśmiech wrócił na jego usta.

- Mike, a ty śpisz...? - mulat uniósł jedną brew

- Ja w salonie - odpowiedział kierując się we wspomniane miejsce.

- Ej mogę się z tobą zamienić, albo możemy spać razem, no wiesz, brędziemy mogli...-oblizał wargi. Hemmo przyglądał się scenie z zaciekawieniem

- Calum, ustatkuj się wreszcie. Dwa razy powinno ci wystarczyć - zachichotał czerwony, czerwieniąc się lekko, a najmłodszy mężczyzna wytrzeszczył oczy, gdy zrozumiał sens zdania - Spokojnie, jestem przyzwyczajony tam spać, kochanie - krzyknął Michael i zniknął w kuchni.

Młody wniósł bagaż do pokoju, w głowie notując, by porozmawiać później z Cal'em. Usiadł na łóżku.

- Meh, już nie mogę się doczekać tego, co będziemy robić - wymruczała jego dziewczyna i usiadła na jego kolanach, co skwitował uśmiechem. Musnął lekko jej usta, ale odsunął się, gdy usłyszał skrzypienie drzwi.

- jesteście głodni? - zapytał Clifford i wszedł do pokoju, ale szybko się z niego ulotnił, zapewne zauważywszy w jakiej są pozycji - um... Przepraszam - wymamrotał czerwonowłosy, a dwójka tylko wpatrywała się w drzwi, za którymi teraz stał - głodni? - ponowił pytanie

- W sumie, to zjadłbym coś - odpowiedział blondas i klepnął brunetkę w tyłek, by zeszła, ale chyba źle to zrozumiała, bo tylko pisnęła i poruszyła biodrami. Chłopak zamruczał i pocałował jej szyję, a następnie sam ściągnął ją z ud. Ćwiczenie na siłowni się przydaje! - Tylko najpierw lepiej wezmę prysznic

Ibiza, dom Michaela

13:45

- Smacznego - Michael wyszczerzył się, gdy podał talerze - To tapas, przystawka - odpowiedział na niezadane pytanie i wrócił do gotowania.

- Macie dosyć... Specyficzną kuchnię - mruknął Luke zajadając się sałatką z warzyw.

- Jeśli patrzeć od waszej strony, to tak, jest specyficzna - gotujący pokiwał głową i zabrał nasze talerze, gdy nic na nich nie zostało. - Powiem wam co to jest, gdy skończycie jeść - ponownie uśmiechnął się i postawił na stole danie główne. Patrzyli na kompozycję kolorów, nie byli pewni czy powinni próbować, ale przełamali się i zjedli po kawałku, a gdy im posmakowało wzięli kolejny.

Gospodarz zgodnie z obietnicą wyjaśnił im co właśnie zjedli. Hemmings wytrzeszczył oczy, gdy to usłyszał. Arz była niewzruszona, tak samo jak Calum

- to nazywa się Borrida de Rajada. Płaszczka z dodatkiem ziemniaków, jajek, pietruszki, czosnku, smażonego chleba, prażonych migdałów, szafranu i oliwy z oliwek. -wyszczerzył się i odstawił sztućce. - Mogę wam pokazać okolicę, jeśli chcecie. Znam kilka bardzo fajnych miejsc, a tutaj serio trzeba wiedzieć gdzie pójść, by nie zawieść się.

Takim oto sposobem, dwadzieścia minut później wychodzili razem z domu.

a man from Ibiza; muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz