eight

501 50 5
                                    

Szli w jednym rzędzie, jeden obok drugiego.

Arz poprawiła swoje okulary przeciwsłoneczne. Poprzedni dzień dobrze spędziła z Calumem, nie myśląc o niesfornym i zawodzącym ją blondynie, który swoją drogą też czuł się dobrze, tylko w towarzystwie Michaela.

Byli coraz bliżej plaży, już czuli chłodną bryzę na rozgrzanych ciałach. Co chwlę były poruszane różne tematy, tak naprawdę tylko Clifford i Hemmings byli dzisiaj cicho.

Ashton skończył opowiadać historię jaka przydarzyła mu się na warsztatach w Paryżu gdy zaczęli rozkładać ręczniki.

Zrzucili z siebie koszulki i spodenki, zostając tylko w kąpielówkach. Calum z Ashtonem wbiegli od razu do wody, śmiejąc się głośno i chlapiąc się nawzajem.

Arzaylea uśmiechnęła się przyjaźnie do pozostałej dwójki i ruszyła w ślady Hooda i Irwina, tylko z większą gracją

Luke posmarował się olejkiem do opalania. Położył się na brzuchu.

- Posmarujesz mi plecy? - zapytał zachrypniętym głosem, od którego Michael poczuł ciarki na plecach. Blondyn podał mu buteleczkę, starszy wziął ją i wylał trochę płynu na dłoń. Przeniósł ją na tylnią część ciała niebieskookiego. Ostrożnie sunął ręką coraz niżej, przeklinając w myślach Hemmingsa i jego kąpielówki, idealnie opinające się na pośladkach chłopaka. Odwrócił wzrok, zanim widok za bardzo mu się spodoba. Wmasował wszystko dokładnie i odetchnął z ulgą, gdy skończył.

- Już - skinął głową i sam się nasmarował, lecz kremem z filtrem, by jego blada skóra zbytnio się nie spaliła.

Położył się obok i sięgnął po książkę Hemmingsa, zaczął czytać ze znudzeniem, rezygnując z rozmowy z blondynem.

- Czekam na dobry moment - westchnął Luke po dłuższej chwili ciszy, patrząc na Arzayleę. Mike popatrzył na niego kątem oka. - Nie chcę jej zranić, nie zasługuje na to - czerwonowłosy przewrócił oczami.

- Im później jej powiesz, tym będzie gorzej, Luke. Znaczy... nawet nie wiem co chcesz jej powiedzieć... - zakłopotał się

- Chcę jej powiedzieć, że nie czuję do niej tego samego, co było kiedyś - odpowiedział cicho, Clifford skinął głową, wypuścił lekko drżący oddech.

Sam nie wiedział, co było pomiędzy nim, a Lukiem. Raczej nic konkretnego, tak myślał. Mięli kilka zbliżeń, ale co im z tego? Może Luke wykorzystał go do sprawdzenia swojej orientacji? W jego głowie panował mętlik, jak narazie ograniczał rozmowy z przystojnym blondynem. Nie wyznali sobie nic, ba, oni znają się dopiero kilka dni i niemożliwe, żeby darzyli siebie jakimś uczuciem.

Więc Clifford starał się na niego nie reagować i ignorować go.

Ktoś zasłonił im dostęp do słońca, tym kimś była dziewczyna młodszego.

Położyła się na nim, ten wzdrygnął się, gdy poczuł jej mokre i zimne ciało. Złożyła mały pocałunek na jego policzku, uśmiechnął się delikatnie.

Chyba już mu wybaczyła - pomyślał Michael i uśmiechnął się fałszywie. Nie lubił się dzielić, nawet jeśli Luke nie był jego, to krew go zalewała na myśl o jakichś całusach, które nie były od niego.

I cholera, był zazdrosny.

Arz sturlała się z niego, by ułożyć się brzuchem w stronę słońca.

Jednak po chwili możliwość opalania się została uniemożliwiona, tym razem przez Caluma, stojącego nad Lukiem z szyderczym uśmieszkiem, nie zwiastującym nic dobrego.

Hood przechylił zwinnym ruchem trzymane w rękach wiaderko. Luke wytrzeszczył oczy i poderwał się szybko, gdy chłodna ciecz zderzyła się z jego rozgrzaną skórą. Odetchnął głęboko, gdy zauważył przyjaciela, wręczającego wiadereczko małemu dziecku. Uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył wzrok Luke'a, puścił się biegiem do wody. Hemmings zareagował od razu, biegnąc za nim.

Tymczasem Ashton poszedł w ślady mulata, wylewając wodę na Clifforda. Czerwonowłosy warknął i pobiegł za Ashem, cała czwórka znalazła się w wodzie, Arzaylea pokręciła głową niedowierzająco.

Chlapali się i rzucali, dobrze przy tym bawiąc.

Rodriguez myślała sporo nad swoim związkiem z blondynem i im dłużej o tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w decyzji, którą podjęła.

*

- Lu, możemy porozmawiać? - spytała szeptem, łapiąc za gładką dłoń swojego chłopaka. Ten skinął niepewnie głową. Odeszli kawałek od miejsca w którym pozostała trójka odpoczywała po wysiłku jakim było pływanie, Luke i Arz usiedli przy plażowym barze, jednak wybierając miejsce jak najdalej rozmawiających ludzi.

- Zastanowiałam się ostatnio, nad wszystkim - westchnęła. Miętoliła w palcach serwetkę. - Po prostu mnie posłuchaj - dodała, gdy niebieskooki już miał się odezwać. - Jesteś dla mnie naprawdę ważny i dlatego znoszę dużo. Ale...

Hemmings odetchnął i osunął się po krześle, przeczesując włosy.

- To... To koniec? - popatrzył na dziewczynę obok, która skinęła głową.

- Dajmy sobie przerwę - dopowiedziała po chwili zastanowienia. - To nie musi być koniec, chcę mieć tylko trochę więcej czasu na przemyślenie wszystkiego, dobrze? Nie chcę zrywać z tobą kontaktów - wypuściła drżący oddech. Luke pokiwał głową i przybliżył się, przytulając brunetkę.

- Ja też Arz, zgadzam się z tobą - mruknął w jej włosy, przeczesując je lekko. Odsunęli się od siebie i popatrzyli w swoje oczy. Brązowe przepełnione bólem, smutkiem, błękitne pełne niepewności.

Chłopak wstał, puszczając dłoń ciemnookiej. Zagryzł wargę i odwrócił się, łapiąc ciężki oddech. Odwrócił się jeszcze na chwilę, by posłać mały uśmiech Arzaylei, która dalej wpatrzona była w serwetkę.

Jego uczucia były istną mieszanką. Zmieniały się co chwilę, dezorientowały go.

Aktualnie miał ochotę wrócić do poprzednich dni, a zwłaszcza do tego, kiedy spokojnie leżał w objęciach Clifforda, nie przejmując się niczym. Nagła ignorancja starszego jeszcze bardziej dezorientowała więc blondyna, ale sam też nie wiedział jak zacząć jakąkolwiek konwersację.

Wrócił do kolegów, przysiadł na jednym z ręczników i sluścił głowę, udawając, że słucha.

- Luke znowu wygląda jakby miał w swojej głowie grającą muzykę - zaśmiał się Calum, Ashton mu zawtórował, krztusząc się przy tym i kaszląc. Mike uśmiechnął się tylko, przyglądając zamyślonej twarzy młodszego.

07:59pm

Michael jak zawsze wieczorem błądził po lesie. Tym razem usłyszał piękny śpiew, powoli szukał jego źródła. Dotarł na polankę, na środku której siedziała samotna postać. Podszedł bliżej, usiadł obok.

Młodszy podskoczył lekko, nie spodziewając się tego, że Clifford tu za nim przyjdzie.

Nie musieli nic mówić. Michael przyglądał się profilu Luke'a. Zadartym nosku, załzawionym policzkom, błyszczącym oczom. Podziwiał jego delikatność i niewinność, mimo, że z zachowania nikogo niewinnego nie przypomniał.

Czerwonowłosy objął blondyna, zamknął oczy.

Znowu byli razem w jednej z najlepszych chwil, wyjątkowych przez niewypowiedziane słowa.

Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy.

a man from Ibiza; muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz