seven

526 55 4
                                    

sprawdź czy przeczytałeś poprzedni rozdział xx

Zielonooki wpadł na chłopaka z impetem. Łzy szczęścia nadal moczyły policzki młodszego. Czekał na tą chwilę od tak dawna, że teraz wszystko wydawało się nierealne.

Calum otworzył szeroko usta i także podbiegł prędko do Ashtona, Arz i Luke byli trochę zdezorientowani, jak to mają w zwyczaju.

Calum dołączył do uścisku, śmiejąc się radośnie.

- Ashy! - szepnął Mike - tak bardzo tęskniłem - westchnął, Ashton uśmiechnął się zwycięzko

- Wiedziałem

- Mike! czemu nie powiedziałeś nic o przyjeździe Asha? - oburzył się Hood. Po chwili odkleili się od siebie. Clifford otarł mokre policzki.

- Sam nie wiem - mruknął pod nosem.

Gdzieś w między czasie Luke podniósł się i podszedł do trójki. Odetchnął i wyciągnął dłoń. 

- Luke Hemmings - przedstawił się z nieznacznym uśmiechem, ukazując słodkie dołeczki.

- Ashton Irwin - uścisnęli sobie ręce.

Starszy przyjrzał się Hemmingsowi dokładnie, notując w pamięci każdy, najdrobniejszy szczegół. Zapamiętał także, że musi poważnie pogadać z Michaelem.

03:26pm

- Uh, dziękuję, jak zawsze pyszne - uśmiechnął się loczek, a Mike kiwnął głową w podziękowaniu.

Miał ochotę już wyprzytulać przyjaciela i nie puszczać przez kolejny miesiąc.

Bez niego był jak mały, zagubiony kotek, w każdej chwili zdolny zrobić sobie krzywdę.

I można powiedzieć, że to źle. Przez to jak Ashton go traktował rozleniwiał się i przestał być samodzielny. Ashy pilnował go prawie zawsze, do czego młodszy się już przyzwyczaił.

Usiedli na kanapie, Michael miał nogi na udach Ashtona, a głowę na tych Caluma. Luke siedział w fotelu, a Arzaylea w drugim.

- A więc...

04:17pm

- opowiadaj - wyszczerzył się Mike, Ashton pokręcił głową.

- Najpierw ty, myślę, że miałeś dużo ciekawszy miesiąc od mojego - starszy zachichotał, niczym mała dziewczynka

- no... Na początku nic się nie działo. Spędziłem trochę czasu z Antonim, pomagałem Oldze. - Nie chciał mówić o wypadach z Crystal i resztą, bo Irwin wiedział jak takie wyjścia zazwyczaj się kończyły.

- A potem? - złotowłosy uniósł brew, Michael się zarumienił.

Siedzieli w salonie na kanapie. Calum i Arz poszli na plażę, Luke był w kuchni i robił sobie kawę, jednym uchem słuchając cichej rozmowy dwójki przyjaciół.

Przysiadł przy stole i zgarnął z niego książkę, którą wcześniej naszykował i otworzył ją na odpowiedniej stronie, by zacząć udawać, że jest nią zainteresowany.

- Um.. ja..no..ten.. - czerwonowłosy przygryzł nerwowo wnętrze policzka - większość już wiesz. - chrząknął znacząco.

-Awwh, rumienisz się Mikey - starszy zaśmiał się uroczo i dźgnął policzek kolorowowłosego. - podoba ci się, prawda?

Hemmings wyłapywał pojedyncze słowa i nie mógł zrozumieć sensu wypowiedzi, mówili za cicho.

- Znam go tylko kilka dni. Trochę spędziliśmy czasu, ale wiesz, że nie szukam chłopaka.

- Jest cholernie przystojny - skwitował Ash

08:34pm

poszedł do sypialni

Gdy Ashton poszedł do sypialni pod pretekstem odpoczynku Clifford podniósł się i skierował do kuchni, zgarniając po drodze kocyk. Z jednej z szafek wyjął mały koszyczek,zaczął szykować jakieś jedzenie i wkładać je do wiklinowego przedmiotu. Gdy skończył usiadł naprzeciwko Luke'a. Sięgnął po jego kubek z kawą, upijając łyka. Jej właściciel uniósł brwi i zaśmiał się pod nosem.

-śmiało - machnął lekceważąco ręką.

- Chodź - powiedział nagle zielonooki i wstał. Obszedł stół i złapał dłoń chłopaka, potem koszyczek.

Blondyn trochę zdezorientowany poszedł za Michaelem, dał się prowadzić.

Szli wolnym krokiem, rozkoszując się przyjemną ciszą. Ręka starszego dalej trzymała tą Luke'a, nie przeszkadzało im to.

Po kilkudziesięciu minutach marszu weszli do małego lasku. Księżyc idealnie oświetlał wąską dróżkę.

Nocne niebo było jednym z tych widoków, którymi Ibiza mogła się chwalić. Bezchmurne, w różnych odcieniach granatu i fioletu, można było zobaczyć liczne gwiazdy, dodawały magiczności i niezwykłości.

Dotarli na sam środek polany, Mike rozłożył kocyk i położył obok koszyczek.

Ułożył się wygodnie na plecach, poklepał miejsce obok, sugerując, by Hemmings też się położył, co zresztą zrobił.

Clifford położył ręce pod głowę, Luke leżał spokojnie ze zgiętymi kolanami, wpatrując się w sklepienie gwiazd.

- Przepraszam - powiedział w końcu Michael, drżącym głosem. Blondyn popatrzył na niego, odwracając głowę. - Przeze mnie jest teraz dziwnie, zmusiłem cię do czegoś, czego tak naprawdę nie chciałeś. Miałem nadzieję, że tym razem nic nie odwalę, ale kim bym był, gdyby nic się przeze mnie nie poszło pieprzyć. Dosłownie i w przenośni. - dodał na jednym tchu.

- Może tak miało być? Może to było nasze przeznaczenie, coś, co przyczyni się do powstania lepszego zakończenia? Może byłem na złej drodze, a ta sytuacja ma pomóc mi z niej zejść? To co się stało otworzyło mi oczy, pozwoliło przeanalizować wszystko. Nic nie dzieje się bez powodu. - odpowiedział cicho Luke, po dłuższej ciszy.

Clifford był zaskoczony odpowiedzią. Myślał raczej o tym, że Luke zacznie go wyzywać, krzyczeć. Cokolwiek, ale nie to. Zatkało go, odwrócił swoją głowę w stronę młodszego, który także patrzył na niego zamyślonymi, błękitnymi tęczówkami.

- Może, jeśli zrobię to, co zamierzam własnie zrobić, sprawi, że będę bardziej pewny? - dodał, zamykając oczy i przybliżając się ostrożnie. Michael zrobił to samo. Jego klatka piersiowa unosiła się i upadała szybko, był teraz kłębkiem pogmatwanych emocji i nerwów. Bo co, jeśli Luke sobie żartuje?

Ich wargi spotkały się w połowie dróg, złączyły się w delikatnym pocałunku. Hemmings ostrożnie muskał usta Clifforda, który oddawał pieszczotę. W jego brzuchu powstało dziwne uczucie, jakby żołądek fikał koziołki, gdy młodszy położył miękką dłoń na jego policzku.

I teraz wiedział, że było warto

a man from Ibiza; muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz