three

609 61 9
                                    

w domu Clifforda atmosfera była napięta. Każdy siedział cicho, nie chcieli rozpoczynać nowej kłótni, w ogóle nie mięli ochoty na rozmowę. A o tym, jak Luke wrócił późno i był trochę podpity, Arzaylea wolała nie wspominać.

Do tego zaszły małe zmiany planów, Calum i Michael spali w sypialni drugiego, Arzaylea w pokoju gościnnym, a Luke w salonie.

Jedynym wesołym w tym wszystkim był Calum.

- Zroobiłem śniadanie! - pół godziny przed tym szybko się umył i ubrał. Włączył głośną muzykę, starając się obudzić resztę.

Luke nie spał od dłuższego czasu, rozmyślał nad poprzednim dniem i jak wszystko odkręcić. Kątem oka zauważył wchodzącego do salonu Michaela, na co prawie wytrzeszczył oczy, ale zdecydował się udawać, że śpi, chociaż nie było to możliwe przy piosence eda sheerana, której dźwięk rozprzestrzeniał się po całym domu.

- Oooh, wsta.. Michael! - Calum podbiegł do niego przerażony i ujął w dłonie jego twarz, dokładnie oglądając siniaka pod okiem. - Cholera jasna, skąd to masz? - podszedł do zamrażarki i wyciągnął kompres. Zaprowadził jeszcze mało przytomnego Mike'a i posadził na krześle. Chłopak ożywił się, gdy do twarzy przystawiono mu lód. syknął, przez ból, wywołany zetknięciem się lodowatej powierzchni ze zmasakrowanym policzkiem.

Luke miał poczucie winy. Wiedział, że Michael chciał dobrze, a w zamian dostał fioletową skórę. Może i dodawała mu ona tego "pazura". I może to trochę żałosne i złe jest to jak pomyślał o nim blondyn, ale bez koszulki, z siniakiem pod okiem i nieprzesadzonymi mięśniami brzucha na bladej skórze, Mike wyglądał bardzo atrakcyjnie.

I w chwili, gdy przyłapał się na gapieniu się na czerwonego, do pomieszczenia weszła rozweselona Arzaylea. Miała na sobie różowy, krótki szlafrok, spodenki od piżamy w tym samym kolorze i szarą bluzkę na ramiączka. Usiadła obok Michael'a, nie przejmując się obecnością Luke'a w pomieszczeniu.

- Woah - skwitowała krótko, krzywiąc się na widok sińca. Nie powiedziała nic więcej, tylko przytrzymała lód, tak jak prosił ją Calum, by ten mógł nałożyć każdemu jedzenie.

Gdzieś w międzyczasie Luek podniósł się i podreptał do łazienki.

Z wydętymi wargami przysłuchiwał się śmiechom dochodzącym z salonu.
Wiedział, że na to zasłużył. Nawet jego przyjaciel był rozczarowany jego zachowaniem, chociaż wiedział tylko o sprawie z Arz, Luke miał taką nadzieję. Jak narazie nie miał ochoty wysłuchiwać zażaleń Caluma i patrzeć na jego karcące spojrzenie, za to jak potraktował Michaela.

Przemył twarz zimną wodą, nie bardzo chciał wracać do towarzystwa. Wolał wyjaśnić wszystko po cichu, zawołać Arz do pokoju i z nią porozmawiać, ale domyślał się, że raczej nie jest to możliwe.

Wstydził się pójść do Michaela, wstydził się tego jak się zachował. Mike był miły, samo to, że pozwolił spać nieznanym mu ludziom w swoim domu świadczył o jego dobryn charakterze, ale też dużym zaufaniu.

Luke już ubrany i odświeżony wszedł do kuchni. Spuścił wzrok, gdy każdy popatrzył na niego.

- Ekhm... - starał się zniwelować chrypę - Arz, czy moglibyśmy po...

- Nie sądzę - wtrąciła dziewczyna, nie dając mu dokończyć.

- Proszę - szepnął skruszony, decydując się popatrzeć w jej oczy. Calum powiedział jej coś na ucho, a ta pokiwała głową.

- Masz pięć minut - odrzekła stanowczo i pociągnęła go w stronę pokoju w którym spała.

Hemmings nie był pewien jak wszystko wytłumaczyć. Dziewczyna po prostu bardzo na niego naciskała, a on ma słabe nerwy.

a man from Ibiza; muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz