Jednak nasza wycieczka do tego domu kultury na jakimś krańcu miasta nie przyniosła żadnego skutku - po pierwsze, dalej nie pamiętałam gdzie to jest i jak tam dojść, a po drugie, okazało się, że nowy skład będą zbierać dopiero w przyszłym tygodniu. Tak, więc, razem z Erniem (zrezygnował z zajęć, tłumacząc, że nie ma zamiaru być odpowiedzialny za moje zaginięcie) powłóczyłam się z nim trochę po mieście, porzucaliśmy się frytkami w McDonaldzie, aż nas wyrzucili...
(Uwaga, teraz nastąpi słodka, wzruszająca myśl, której będę potem pewnie żałować!) Czułam, jakbym cofnęła się w czasie o te dwa lata. Jakby nic pomiędzy nami się nie zmieniło. Hm.. Ta - chyba skończę z tą słodkością lepiej. Tak czy siak, kolejną moją cechą do dopisania jest pamiętliwość.. A nie sorry - to jest wada... A w sumie jeden kij - tak czy siak, pragnę tym oznajmić, że sprawę nieodpisanych smsów i milczących telefonów nie zostawię tak łatwo! Nie ma tak dobrze!
No cóż jeszcze mogę powiedzieć - w ciągu tego tygodnia była szkoła; Mimo tego, co wcześniej powiedziałam, było niestety co robić, a mówiąc ściślej mam na myśli sprawdzian z matematyki, który babka zapowiedziała na pierwszych minutach lekcji. Krótko mówiąc, tydzień na powtórzenie materiału z całego gimnazjum. Bosko, a przez jakiś odłamek sekundy zastanawiałam się, czy aby nie iść do liceum z matematyką po angielsku (uznałam, że po szatańsku, tzn. niemiecku, to już lekka przesada) ... Taaa, jak ja nawet po polsku nie ogarniam! A wracając do matematyczki - od razu czułam do tej babki jakąś wielką niechęć, kto o zdrowych zmysłach robi sprawdzian z trzech, ledwo przetrwanych lat, tydzień po rozpoczęciu roku?! Poza tym, ona na mnie jakoś dziwnie się patrzy czasem, aż mnie ciarki przechodzą, a z drugiej strony mam ochotę jej walnąć taką minę (a wychodzi mi to całkiem nieźle, a czasem wręcz na tym nie panuję, przez co mam często dość duże problemy), aż jej się odechce na mnie się dziwnie gapić na całe trzy lata! Ech, co za życie!
Ech, czuję, że już zanudzam, więc może, skoro znamy początek, od przejdziemy do sedna, do tego kibla, do którego się schowałam na początku? Ja jestem za! Taa... Tylko to drugie ja, mówi mi, że muszę coś jeszcze dopowiedzieć... O czym zapomniałam? Była matka, Ernie, Zuza, Zoldka, Agata, wredny nauczyciel bez koszulki*, dziwna babka z matmy.. Aaa, już wiem! Jak mogłam zapomnieć o TYM DRUGIM? (Jak nie ogarniasz to masz problem xD A tak na serio, to lepiej popatrz na tytuł ^^) Ech, coś mi jednak mówi, że będę musiała wam bardzo mało streścić tą moją nudną historię... Aż już wam współczuję.
Dobra, wracamy do opowieści. Albo raczej do mojego ulubionego tematu do gderania - matmy! Jak się domyślacie, przy wypadach do pokoju chłopaków (w tym Erniego), conocnych słowotokach Agaty( po trzeciej nocy kupiłam sobie zatyczki do uszu, a budzik w komórce ustawiłam na wibracje, telefon wrzucałam se do rękawa pidżamy - od razu wszystkim to odradzam, chyba, że ktoś lubi mieć zawał o siódmej/szóstej rano), żelkach na kolację, praniem obrzydliwie obłoconych (a zresztą wszystko, co się wiążę z pracą jest obrzydliwe!) ciuchów na w-f ( Nie ma to jak bieganie trzech kółek wokół naszego, prywatnego bagna, z których po drugim, taki leniwiec jak ja pada na pysk) i innych szkolnych horrorów, czy zajęć, każdy zapomniałby o takim czymś, jak sprawdzian z matmy! Tak więc, kiedy Ernie szturchając mnie w ramię, przy wejściu na stołówkę przypomniał mi o tym Sami - Już - Wiecie - Czym (nie, nie o Voldemorcie), omal, co nie wpadłam na ścianę. „Sprawdzian?! Dzisiaj?!", Powtarzane tak z pięć razy, przerodziło się w panikę, a zaraz potem w załamkę. Zataczając kółka, w talerzu pełnym czekoladowych Nesquicków, modliłam się, aby chociaż dała mi te dwa „na szynach". Nie dla rodziców (no co wy! Oni to nawet byliby szczęśliwi, jakbym nie przeszła do następnej klasy - no wiecie, im mniej mnie w domu, tym lepiej), ale dla.. Swojej godności, o ile jeszcze nie wymarła? No weźcie - po moim (głównie moim, Erniem się raczej większość tylko zachwyca) dość wybuchowym początku, miałam nadzieję, że stanie się coś, przez co ludzie zaczną na mnie patrzeć mniej krytycznym okiem, ale pała z matmy, jako pierwsza ocena w liceum, raczej mi w tym nie pomoże.
CZYTASZ
Kochasz mnie czy jego?
RomantizmWyobraź sobie, że w końcu spotykasz tego "księcia z bajki"... Fajnie byłoby nie? Ja niestety spotkałam ich dwóch i TO jest mój główny problem... No więc tak... No więc tak nie powinno się zaczynać opowiadania, a co dopiero powieści, ale no cóż - ja...