Asi, wstawaj noo... - poczułam jak ktoś się na mnie kładzie. Kto to był? Oczywiście Astar! Otworzyłam jedno oko i mruknęłam:
- Jeszcze chwila.
Ponownie je zamknęłam i przewróciłam się na prawy bok. Nie było mi jednak dane ponowne zaśnięcie, ponieważ poczułam ręce przyjaciela pod moją koszulką. Zaczął mnie łaskotać, skubany. Śmiałam się do łez i prosiłam żeby przestał, jednak zrobił to dopiero gdy obiecałam mu, że wstanę. Nie miałam wyjścia - prawdopodobnie nie przeżyłabym następnego ataku.
Wczoraj, po imprezie wróciłam grzecznie do pokoju. Astara nie było, co oznaczało, że on również był u siebie. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w koszulkę, którą podkradłam przyjacielowi i poszłam spać.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą szatę, bieliznę, legginsy, skarpetki i oczywiście moje glany. Założyłam wszystko na siebie i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, a włosy uczesałam w mocny koczek. Postanowiłam się nie malować, ponieważ nie widziałam w tym głębszego sensu. Wiedziałam, że treningi Kylo są męczące, wiec cały makijaż tak czy inaczej po prostu by ze mnie spłynął.
Udałam się na stołówkę i prawie od razu zobaczyłam moje towarzystwo. Dosiadłam się do Astara i Cassie - siedzieli przy tym samym stoliku co ostatnio. Na śniadanie zjadłam owsiankę. Od razu wyszłam z budynku i udałam się w umówione miejsce. Oparłam się o chłodny mur i przymknęłam oczy. Czułam, jak ciepłe promienie słońca padają na moją twarz. Widziałam masę ciemnych linii, powoli wędrujących wokół mnie. Zaczęłam bawić się jedną, przyciągając ją do siebie i oddalając, na zmianę. W pewnym momencie przeszkodziło mi jednak ogromne źródło mocy, dość szybko przesuwające się w moją stronę. Przestraszyłam się na początku, jednak gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tylko i wyłącznie stojącego przede mną Kylo.
***
Prowadził mnie przez las, wręcz magiczny. Wszędzie było widać ciemne, wąskie linie mocy. Dostrzegałam także kilka jasnych, lecz nie miałam pojęcia czym są. W porównaniu do ciemnych, przesuwały się niczym lekkie piórko. Trzymały się ode mnie z daleka, jakby bały się, że mogę zrobić im krzywdę.
Po dość długim spacerze dotarliśmy do małej, drewnianej altanki. Weszłam po schodkach i usiadłam na ziemi. Kylo zrobił to samo.
- Dzisiejszy trening będzie inny. Nauczę cię kontroli mocy. Zobaczysz, do czego można ją wykorzystywać. - powiedział. - Zamknij oczy i skup się - wykonałam jego polecenie. - Myśl o smutnych, przygnebiajacych rzeczach. Wpadnij w gniew. Pomyśl o zrobieniu krzywdy komuś, kto zrobił ją kiedyś tobie. - starałam się słuchać jego poleceń, jednak żadna z rad nie działała. Otworzyłam oczy.
- Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. W ten sposób nigdy nie będę w stanie skupić się na mocy. Pokażę ci jak ja to robię, dobrze? - zapytałam i nie czekając na jego reakcję zamknęłam z powrotem oczy. - Zrelaksuj się. Pomyśl o miłym dla ciebie miejscu, lub osobie, która jest dla ciebie ważna. Pomyśl o niezwykłej przyrodzie tego lasu. O źródle mocy, kryjącym się we wszystkich stworzeniach galaktyki. - zakończyłam. Czułam jak ciemne nitki powoli zaczynają krążyć wokół mnie. Pojawiło się również więcej białych, które jakby przestały się mnie bać. Otaczały mnie i ocierały się o mnie, lekko łaskocząc przy tym moją skórę.
- Nie! - usłyszałam krzyk mojego towarzysza, który wybudził mnie z transu. Białe linie natychmiast oddaliły się ode mnie i zniknęły. - Tak się robi po jasnej stronie! Tutaj musisz potęgować swój gniew! Tylko tak wygrasz z wrogiem! - dalej krzyczał.
- Czułeś to, prawda? Połączenie dwóch stron jest najsilniejsze. Gniewem nic nie osiągniesz. Doskonale o tym wiesz. - powiedziałam i wstałam z podłogi. Zeszłam po schodkach i zaczęłam kierować się z powrotem do klasztoru.
***
Dzisiaj dłuższy. Wiem, że trochę nudą wieje, ale obiecuję że już niedużo akcja się rozkręci 😊
CZYTASZ
To Ciebie Szukałem || Kylo Ren ✔
FanficUczestnik konkursu "Skrzydlate Skrzydła" w kategorii fanfiction " - Jeżeli się nie spotkają, mogą zniszczyć całą galaktykę! - A jeżeli się spotkają i przywiążą do siebie, następnie jednemu z nich coś się stanie, skutek będzie jeszcze poważniejszy"...