~Clary~
Budzę się wtulona w czyjąś klatkę piersiową. Gdy resztki snu schodzą mi z powiek ktoś ogarnia mi kosmyk włosów z policzka za ucho.
-Widzę, że już się obudziłaś. -słyszę aż nazbyt znajomy głos. Zrywam się do pozycji siedzącej...
-Co... Czemu... Kurwa co jest grane czemu ja spałam z tobą w jednym łóżku czemu jesteśmy nadzy Jacek o co chodzi??? -mowie to wszystko na jednym oddechu. Nagle wspomnienia z wczorajszej nocy wracają... Pocałunki śpiewanie z Jacek i wiele wiele więcej to wszystko jest mile memu sercu... kurwa Clary nie masz prawa tak myśleć! Pamiętasz...
-Kochać to niszczyc a być kochanym to zostać zniszczonym
-Co?
-Nic musze iść
-Możemy chociaż porozmawiać...
-O czym?? -zadaje głupie pytanie chociaż wiem dokładnie o co mu chodzi
-Dobrze wiesz. Nie udawaj głupiej Clary. Oboje wiemy, że dla obojga z nas to coś znaczyło...
-A może właśnie się mylisz -przerywam mu -Może dla mnie to nic nie znaczyło?
-Dobrze. A znaczyło to coś dla ciebie?
-Nie. -odpowiedz jest za szybka żeby mogła być prawdziwa, nawet nie patrzę mu w oczy, a kłamstwo boli, boli tak jak jeszcze żadne kłamstwo mnie nie bolało. Wiem ze blondyn wyczuł, że kłamie.
-Spójrz mi w oczy i powiedz ze to dla ciebie nic nie znaczyło. -powiedział niemal, że blagalnie
-Powiedziałam juz ze to dla mnie nic nie znaczyło! Czy to tak trudno zrozumieć? ! Niepowtarzalny Jacek Herondale dostał kosza od dziewczyny. Za bawiła się nim i rzuciła tak jak on postępował z wieloma innymi dziewczynami! -nawet nie wiem kiedy podniosłam glos- Zadowolony?! -sycze
-A więc o to chodzi. Boisz się ze będziesz jedna z wielu?
-Nie -owinięta w kołdrę zbieram i zakładam swoje ubrania które porozrzucane są po całym pokoju chłopaka
-Clary proszę cię wysłuchaj mnie
-Nie ma takiej potrzeby. A zresztą spieszę się.
-Clary zależy mi na tobie. Wierz mi lub nie ale.. kurwa! Jesteś pierwsza dziewczyna której to mówię. Clarisso Morgenstern kocham cie! -wow tego się nie spodziewałam... na tę słowa moje serce ścisłego się z bólu.. może powinnam mu zaufać może powinnam... chłopak wpatrywał się we mnie oczekując jakiejś reakcji z mojej strony jednak ja wpatrywalam się w niego oniemiała.. co ja mam zrobić... powinnaś to zakończyć! Miłość wszystko niszczy!
-Jace ja.. ja nie mogę - dalej owinięta w pościel chłopaka uciekam do siebie do pokoju.. zatrzasowszy za sobą drzwi, przekrecilam klucz i zsunelam się po ścianie tuż obok drzwi aby się skulic i schować twarz w dłoniach... Uczucie beznadziejnosci rozlewa się po moim ciele. Nawet nie wiem kiedy pierwsze łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie wiem jak długo tak siedziałam w końcu jednak wzięłam się w garść odwinełam z kołdry wzięłam czystą bieliznę i wzięłam długi prysznic. Woda rozluźnia moje mięśnie. Wytarlam się i ubrałam. Rozczesalam włosy i związałam je w kucyk. Rzęsy lekko pociągnęła tuszem. Podeszłam do szafy i wyjęła czarny top który od razu nałożyłam, do tego czarne leginsy i czarne trampki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo jestem głodna. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 12:25. Udałam się do jadalni na szybkie spóźnione śniadanie...
-Nareszcie wyszłaś!- wrzasnął uradowany Izz - waliłam w drzwi a ty nawet się nie odzywalas
-Brałam prysznic
-Godzinę?
-To był długi prysznic.
-Clary napewno wszystko okej
-Jasne. Wpadłam tylko na szybkie śniadanie i idę na zakupy... do księgarni -dodałam szybko widząc minę czarnowłosej
-I tak pójdę z tobą
-Jak dla mnie bomba -uśmiechnęła się. Usmazylam sobie szybko jajecznice i zrobiłam kawę. Po spożytym śniadaniu poszłam po torebke do której wrzuciłam telefon i portfel. Wzięłam jeszcze skajke i byłam gotowa.
-Izzy już -zapukał do pokoju dziewczyny i weszlam
-Czekaj tylko znajdę buty... -powiedziała i wychylila się z zza łóżka aby po chwili być pod nim - Mam! -Zawołała uradowany wygrzebujac się z pod łóżka i wsuwajac na nogi czarne szpilki. Poprawila się jeszcze zerknąć w lustro i moglysmy juz wyjść.Po udanych zakupach poszlysmy na kawę do Java Jones. Młoda Lightwood bacznie mi się przyglądała...
-Mam coś na twarzy czy jak? -zapytałam zirytowana
-Nie tylko... -zaczęła niepewnie
-Isabel o co chodzi?
-Co jest między tobą a Jacem? -zaskoczyla mnie tym pytaniem.
-Nic... -odpowiedział wahając się ufalam Izzy jednak...
-Poranne krzyki i zachowanie Jace i twoje związane o czym innym...
-I co ja mam ci powiedzieć? - zapytałam zrezygnowana
-Prawdę - Tak więc opowiedziałam jej o wszystkim....
~Alec~
-Alec co ja mam zrobić? -zapytał się blondyn
-Porozmawiaj z nią...
-Pff Alec ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Co jeśli...
-Co jeśli co?? Nie możesz tego wiedzieć. Ale wiesz co ja wiem?? -pokręcił głową -Wiem ze ty kochasz ja a ona ciebie. Tylko zachowujecie sie jak gowniarze. Dzieci w przedszkolu lepiej by się zachowały i rozegrały ta cała sytuacje...
-Clary mnie kocha?
-Myślałem że widzisz kiedy podobasz się komuś... chociaż nie... Jak mi się podobałeś to tez tego nie widziałeś ale...
-Chwila... Czekaj... PODOBAŁEM CI SIĘ??!!!
-Jace... uspokoj się już mi przeszło i wiedziałem ze to nigdy by się nie udało jesteśmy braćmi i najlepszymi przyjaciółmi
-Dalej nie dociera do mnie ze gdy ja na przyklad trenowałem ty wyobrażałem sobie że....
-Błagam nie kończ... -czułem się cholernie niezrecznie ale na szczęście uratowalo mnie pukanie do drzwi -Proszę
Drzwi się otworzyły i do mojego pokoju weszła
-Izzy nawet nie wiesz jak ja cie kocham!! -Krzyknąłem niemal rzucając się na nią aby ja przytulic ze uratowała mnie od kontynuowania tej rzenujacej rozmowy.
-Brałeś coś? -zapytała patrząc się na mnie jak na kompletnego debila i odsuwajac się ode mnie -Maryse kazala zawolac was na kolacje. -powiedziała poczym nie czekając na nas odwróciła się i poszła w stronę jadalni. Po chwili szliśmy z Jacem równo z nią.
-Już wrócili? -zapytałem
-Mama przywiozła Maksa
-Na długo zostają?
-Maks zostanie przez jakiś czas pod naszą opieka a mama wraca pojutrze do Idrisu...
-Izzy? -zapytał niepewnie Jace
-Co chcesz?
-Rozmawiałas z Clary?
-Nawet jeśli to i tak... -nie dane było jej dokończyć bo blondyn jej przerwał
-Chce tylko wiedzieć czy opowiedziała ci wszystko?
-Tak. -przerzucila włosy do tylu- Jeśli już musisz wiedzieć to tak.
-Aaaa.. I już wszystko jasne..
-Co? O co ci chodzi? - kompletnie nic z tego nie rozumiałem.
-To dlatego twoja siostra patrzy się mnie jak na debila i wiem ze tak patrzy się na mnie prawie zawsze ale teraz jakbym był jeszcze większym debilem ale jednocześnie mniejszym i mogę się założyć ze teraz właśnie coś knuje jak by tu zeswatac...
-Kto kogo będzie swatał -wtrącił się cienki dziecięcy głos mojego młodszego braciszka
-Maks! - krzyknelismy razem z Jacem radośnie.. Przytuliliśmy młodego na powitanie jakby to Jace powiedział "po męsku"
-Kto kogo chce zeswatac? -ponownie pytanie
-Twoja siostra Jace'a -odpowiedziałem
-Z kim?
-Przekonasz sis niedługo
-A wiesz co?
-Nie ale mam nadzieje ze zaraz mi powiesz...
-Mam dziewczynę
-Tak? Żartujesz? A przestawisz mi ją
-Jasne zrobię to nawet zaraz
Weszliśmy do jadalni w której Maryse z Clary kończyły podawać do stołu. Maks podbiegł do rudowłosej która uśmiechając się do niego pozwoliła przyciągnąć się do nas
-Alec poznaj Clary moja dziewczynę -Dziewczyna roześmiała się i dała buziaka w policzek dla mojego brata
-No pewnie taki chłopak jak ty to skarb -powiedziała do niego
-Nie jest dla ciebie za stara -zapytał się Jace. Czyżby był zazdrosny o małego Maksa
-Nie!! - krzyknął uradowany i niezrazony chłopiec. Clary spojrzała się tyko na niego z dezaprobata
-Kurcze Jace -krzyknął em udając przerażone - Maks odbił ci dziewczynę!! A nie zna jej nawet dnia a ty znasz ja juz w porownaniu do niego tyle czasu i nic...Ta dam? A więc oto kolejny rozdział. Podoba się? Do zobaczenia w kolejnym ☺
CZYTASZ
Dary Aniola - Historia inna niż wszystkie
FanfictionDary Anioła - Sarkazm jest ostatnią deską ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni...