Rozdział 22

160 3 1
                                    

Miłego czytania.

~Clary~

Po tym jak moja matka zniknęła, zglosiliśmy wszystko Clave po czym przeszukaliśmy cały budynek i jego okolice. Znaleźliśmy tylko kilka demonów i jakieś notatki Jocelyn. Nie mogłam się doczekać momentu, w którym zobacze moja ukochana córeczkę i zostanę sam na sam z Jacem. Tak bardzo się za nimi stesknilam.
-Clary słuchasz mnie? -spojrzałam na Izzy z zaskoczeniem
-Przepraszam zamyslilam się. -powiedziałam po czym wzięłam ostatni z zeszytów należących do mojej matki
-Mówiłam, że powinniśmy uczcić nasze małe zwycięstwo.
- Ale my nie zwyciezylismy. Nie mamy czego świętować. Słońce dobrze wiesz, że to dopiero początek.
-Dobrze w takim razie uczciwy twój powrót oraz przemianę w anioła. -uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Możemy się upic bez żadnej okazji. Zrobimy imprezę ale najpierw naciesze się tym, ze po tak długim czasie was zobaczę. -Powiedzialam po czym rzuciłam się w ramiona czarnowlosej, upuszczajac trzymane przezemnie dzienniki. -Swoją drogą ciekawe jak tam Simon?
-Raffael zabrał go jak tylko weszliśmy. -Spojrzała na zegarek. -Za jakąś godzinę dowiemy się wszystkiego. -Spojrzała na mnie przenikliwie. -A jak ty się czujesz?
-Dobrze. Chociaż patrzenie i udawanie zimnej suki nie należy do łatwych. -Westchnelam, odgarniajac włosy.
-Nie wyglądasz najlepiej. -Uśmiechnęłam się do niej słabo.
-Po prostu jestem zmęczona i stesknilam się za wami. -Izabel zarzucila mi rękę na szyję
-Wiesz jak chcesz to możemy z Jonathanem zająć się Jessie... A Ty i Jace spędzicie razem miło czas -poruszyła sugestywnie brwiami na co rozesmialam się
-Spokojnie dam radę i pobyć z małą i zaspokoić rządzę Jace... -powiedziałam że śmiechem
-Co ja? -Odwrocialam się w stronę głosu blondyna
-O wilku mowa - zasmiala się Izzy po czym podeszła do mojego brata i dała mi buziaka w usta.
-Nic nic Izzy mi tylko mówiła, ze twoje rządzę dawały się im we znaki...
-To poprostu brak ciebie obok dawał im się we znaki, a moje rządzę sa nieposkromione tylko przy tobie... -Jesteśmy razem już tyle czasu a on dalej sprawia, ze się rumiemie...
-Dobrze, że daje radę je poskromic -powiedziałam zaczepnie po czym pocalowalam go w usta. Nawet nie wiem kiedy podeszlismy tak blisko do siebie...  Jego pełne usta były ciepłe i miękkie.
-Yghym... -Pieszczote przerwały nam czyjeś natarczywe chrzakania.
- Nie jesteście tu sami groszki pachnące... -spojrzałam na czarownika karcacym wzrokiem i już chciałam powiedzieć, ze jak my patrzymy na niego migdalacego się z Alekiem to nic nie mowimy ale zobaczylam zblizajace sie w nasza strone postacie. Sylwetki ich były zbyt znajome żebym mogła pomylić je z kimkolwiek innym.
-Luke! Tata! -rzuciłam się w ramiona obu mężczyznom.
-Już spokojnie. -Powiedział Luke przytulając mnie i gladzac po plecach. -Jesteś bezpieczna -powiedział w tym samym czasie i też mnie przytulił. Musieliśmy śmiesznie wyglądać tak się obejmując, brudni, zmęczeni, z widocznymi śladami po wydarzeniach ostatnich tygodni.
-Wracajmy do domu. -Powiedziała Izzabel przerywając nam ten ckliwy moment.
-Racja. Czas najwyższy. -Poparł ją Magnus.  -Zamowimy jakies jedzenie i Magnus wypije drinka dla rozluźnienia nerwów -wszyscy zaśmiali się na zdanie czarownika.
Podszedł do mnie mój ukochany i wręczył mi podłużny przedmiot. Znajomy chlud i ciężar który poczułam sprawil, że nie musiałam patrzeć co mi wręczył. Wiedziałam co to bylo. Przedłużenie ręki każdego wojownika. Długie ostrze polyskiwalo w padający na nie świetle. Mój miecz.
-Jeszcze to. -Wyjął z kieszeni kurtki coś co było dla mnie cenniejsze od miecza -stelle. Przytulilam się do niego. Odwróciłam się do reszty kiedy ciszę przedarl dźwięk przychodzącej wiadomości. Luke wyjął telefon i przeczytał na głos..
-Piskle się wykluło. Jutro możemy się spotkać w Blue Moon to omówimy wszystkie sprawy. -Wilkołak nie musiał mówić kto napisał. Rafael wywiązał się ze swojej części zadania. Cieszę się, że spotkam Simona. Pomimo, że to był część planu , czuję potrzebę przeproszenia go.

Weszliśmy w bramę. Kiedy z niej wyszłam przywital mnie radosny okrzyk...
-MAMA!!!! -Przytulilam swoją córeczkę
-Tak bardzo za tobą tesknilam kochanie -wyszeptalam w jej włosy.

-W końcu zasnela. -powiedziałam wchodząc do pokoju Jace'a, który leżał rozwalony na łóżku, jednak kiedy weszłam wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie. Masz pocałunek stawał się coraz bardziej namietny, cała tęsknota, ból, miłość i wiele innych uczuć były przelane w tą jedną pieszczotę.
-Muszę wziąć kompiel wydyszalam w jego usta, kiedy oderwalismy się od siebie, lapiac oddech.
-Mogę Ci pomóc. -Wziął mnie na ręce, po czym zaniosl mnie do łazienki, nalał wody do wanny i każdego możliwego płynu na co rozesmialam się.
-Nie śmiej się tylko rozbieraj -powiedział -Chyba, że wolisz abym ja to zrobił? -Zapomniałam już jak jego słowa i spojrzenia mogą na mnie działać. Czułam ciepło w całym ciele. Pragnełam aby jego dłonie spoczely na moich biodrach, plecach, tyłku i każdej innej części ciała... Czułam jak robi mi się gorąco, rumieńce na moich policzkach zdradzaly to jak na mnie działa.
-Już nie mogę się doczekać -powiedziałam na co chłopak nie zwlekajac zaczął pozbywać się moich ubrań. Nie czekając na nic również zaczęłam go rozbierac...
Po chwili blondyn kleknal...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdzial z błędami - przepraszam.
Spodziewaliście się powrotu Simona? I co chce zrobić Jace?

Dary Aniola - Historia inna niż wszystkieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz