Miłego czytania ;)
~Alec~
-Tato kiedy mama wróci? -mała codziennie jak nie kilka razy dziennie zadawała blondynowi tego typu pytanie
-Już niedługo -odpowiedział znużonym głosem po czym przytulił żeńską kopię siebie -Już niedługo
Poczułem wibracje w telefonie
-Od Simon-
Jak za dwie godziny się nie odezwę możemy przechodzić do kolejnej części planu.-Od Simon-
Nie zapomnijcie wziąć dla mnie krwi.-Do Simon-
Wszystko jest gotowe. Krew tez jest przygotowana.-Jace mamy dwie godziny. - powiedziałem odwracając się do przyjaciela, który właśnie nakłada córce naleśniki i smarował je nuttellą.
Kiwnal tylko głową na znak, że rozumie i całą swoją uwagę poświęcił małej.-Tato za mało!!
-Żeby Ci wypadną od tej czekolady..
-Nie prawda!! -pisnęła mała blondynka zakrywajac usta rączkami.Zaśmiałem się tylko na ta wymianę zdań. I poszłem powiedzieć wszystkim, że idziemy się przygotować do akcji.
~Jace~
Vanessa - dawna przyjaciółka Clary miała zająć się Jessie podczas naszej nieobecności. Magnus ukrył je aby nie stała się im żadna krzywda.
Teraz brałem potrzebna broń dla siebie i dla rudowlosej. Stesknilem się za nią. Nie wiedzieliśmy się miesiąc. Na małą tez nieobecność matki źle wpływala. Codziennie się o nią wypytywala.~Valentine~
Wszyscy byli gotowi do odbicia Clary i Simona... Z każdą kolejną mijającą sekundą denerwowałem się coraz bardziej..-Jessie bezpieczna -powiedział Jace wchodząc do biblioteki. Chłopak był w pełnym rynsztunku. -możemy już ruszać??? -zapytał zniecierpliwiony
-Czekamy na Aleka i Magnusa -odpowiedziałem
-Juz jesteśmy -Powiedział czarownik stając w drzwiach. -Minęły 3 godziny od smsa Simona. Poczekalismy dla pewności godzinę dłużej. Wampiry i wilkołaki są w drodze...
-Możesz w końcu wyczarować tą cholerną bramę?!! -Jace podniósł głos. Był cały w nerwach. Cieszyła mnie jego reakcja bo dzięki niej widziałem, że naprawdę zależy mu na mojej córce... no i tez byłem tego zdania aby już ruszać a nie urządzać sobie pogaduszki...
-Właśnie też jestem za tym aby już ruszać. Nie powinniśmy tracić więcej czasu. Clary...
-Myślisz, że mi na niej nie zależy?!! Jest dla mnie jak córka! Wiesz ile razy leczyłem jej rany podczas gdy ty się ukrywales?! -patrzyłem na niego zaskoczony tym wybuchem. Niestety czarownik miał rację. To on je pomagał gdy miała problemy kiedy ja ukrywałem się z Jonathanem... -Wiem doskonale co i kiedy mam zrobić
-Przepraszam... -powiedziałem skruszony
-Nie ważne. Gotowi? -Wszyscy pokiwali głowami na zgodę
-No to ruszamy -powiedział po czym stworzył bramę dzięki której znaleźliśmy się przed rezydencja w której ukrywała się Jocelyn z moim bratem i w której przetrzymywali Clary...
CZYTASZ
Dary Aniola - Historia inna niż wszystkie
FanfictionDary Anioła - Sarkazm jest ostatnią deską ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni...