3. Narodziny Bractwa

61 5 0
                                    

Poniedziałek. Godzina 6.00. czas wstawać do szkoły. Mike, po czternastym budziku nareszcie otworzył oczy. Widział przez nie tylko brata, który właśnie wychodził z pokoju. Był już ubrany, co oznaczało że wstał dużo wcześniej, a nie dopiero teraz.
Michael powoli, ostrożnie zaczął schodzić z łóżka. Wsunął swoje ociężałe nogi w klapki od dziadka i stoczył się po schodach do łazienki.
-Ręka na klamkę, naciskasz, ciągniesz, wchodzisz, zamykasz. Dasz radę? - powiedział żartobliwie Jake przechodząc obok zaspanego brata.
-Przymknij się pajacu... - odpysknął Mike.
Podszedł do umywalki, nabrał zimnej wody w ręce i przemył nią sobie twarz. Nigdy nie był rannym ptaszkiem i każdy poranek jest dla niego nie lada wyzwaniem.
Wypucował swoje ząbki, załatwił potrzeby, i poszedł na śniadanie.
-Ja poproszę to co zwykle - powiedział do mamy Mike uśmiechając się po tym
-Może zacząłbyś jeść normalne posiłki? Od kilku lat codziennie rano jesz płatki z mlekiem. Wiesz jakie to niezdrowe?
-Byliśmy ostatnio u dentysty i widziałaś jakie mam piękne zęby. Ani jednej dziurki. A teraz nie kłóć się ze mną i daj mi płatki, proszę.
Mike zjadł swój standardowy posiłek, po czym poszedł się przebrać.
Jake został w kuchni i pomógł mamie pozmywać naczynia po śniadaniu.
Nadeszła pora, żeby wychodzić do szkoły. Godzina 7:30, chłopcy wychodzą z domu i kierują się na przystanek. Po drodze nie zamieniają ze sobą żadnego słowa. Co nie jest niczym dziwnym, bo rzadko do tego dochodzi.
Godzina 7:50 autobus się spóźnia.
-Czy te autobusy muszą się tak spóźniać? Zaraz nie zdążymy do szkoły. - powiedział zniecierpliwiony Jake.
-Spokojnie. Przyjedzie, jak zawsze. 15 minut po czasie, ale przyjedzie.
Na przystanek podjechał stary, 20-letni gruchot. Aż strach się takim poruszać. Kto wie czy przy prędkości 50km/h nie zaczną odpadać z niego części?
Chłopcy przyszli do szkoły minutę przed dzwonkiem. Pozostało teraz dostać się do swojej sali, przechodząc przez labirynt schodów i korytarzy i to przed przyjściem nauczyciela. Rozpoczął się wyścig z czasem. Mike i Jake zaczęli biec tak szybko, że podeszwy od ich butów stały się gorące i gdyby nie zamontowanie w nich chłodzenie azotem, to moglibyśmy mieć katastrofę. Rozpędzili się do takiej szybkości, że na zakrętach musieli wbiegać na ściany i łamać prawa fizyki, byleby tylko zdążyć na lekcje.
Po chwili stanęli pod swoimi salami, a zaraz za nimi przyszli nauczyciele.
Gruby pan w okularkach mówił bardzo ciekawe rzeczy, ale Mike właśnie przypomniał sobie, co wczoraj widział u swojej babci.
-Nie usunęła mi pamięci... to dobry znak. - powiedział Mike wewnątrz siebie. - muszę pokazać zdjęcia które zrobiłem Elise. Ona się interesuje magią i innymi takimi, pewnie mi pomoże.
Lekcja skończyła się zaskakująco szybko. Mike od razu po lekcji podszedł do Elise
-Słuchaj, wiem że interesujesz się różnymi magicznymi rzeczami, mogłabyś mi powiedzieć co widzisz na tym zdjęciu?
Mike pokazał jej zdjęcie. Ta zdziwiona spojrzała na niego i powiedziała.
-Mike, robisz sobie ze mnie żarty? Po co pokazujesz mi zdjęcia toalety?
-SŁUCHAM?- odkrzyknął - chcesz mi powiedzieć, że na tym zdjęciu widzisz kibel?
-Tak, tak właśnie mówię. Coś jeszcze, czy mogę kontynuować rozmowę z koleżankami?
Michael odszedł zdenerwowany i dziwił się, że Elise nie widziała tego samego co on. To mu się wydawało bardzo podejrzane.
Nie zadręczał się tym zbyt długo. Musiał iść do pielęgniarki bo źle się poczuł.
W gabinecie, pani zmierzyła mu temperaturę, i podała tabletki przeciwbólowe. Miał się zjawić, jeśli w ciągu najbliższej godziny nic by się nie zmieniło.
Po powrocie na piętro Elise podeszła do niego i zapytała
-Mike, nie sądzę, że bez powodu mógłbyś pokazywać mi zdjęcia babcinej toalety. Mów co się stało.
-Ehh...Słuchaj, byłem wczoraj u mojej babci i tam, w pewnym pokoju, znalazłem masę dziwnych rzeczy. Porobiłem im wszystkim zdjęcia i chciałem ci je pokazać, ale o dziwo ty widzisz na nich coś innego niż ja.
Elise stała chwilę myśląc co powinna robić. W końcu doszła do wniosku.
-Słuchaj, czytałam o tym w jednej książce. Masz może jakieś znamię lub znaki szczególne? To powinno nas naprowadzić.
Mike nie odezwał się ani słowem, podwinął rękaw i na jego ręce ukazało się znamię wielkości korka od butelki. Miało ono nietypowy kształt... Przypominało trochę głowę jakiegoś zwierzęcia.
Elise nie mogła uwierzyć w to co widzi. Przyglądała się znamieniu i nie mogła od niego odpędzić wzroku. W końcu się ogarnęła. Powiedziała Mike'owi, że to co widnieje na jego ręce, to nie jest zwykły znak.
Elise powiedziała, że teraz musi go dotknąć i, że wszystko co stanie się po dotknięciu będzie pod kontrolą. Powiedziała, także żeby jej nie przeszkadzać bo może się to wtedy źle skończyć zarówno dla niej, jak i całego otoczenia.
Elise dotknęła palcem wskazującym ręki Mike'a. Powoli przesuwała go na zmianę w górę i w dół. Jej oczy zrobiły się czarne jak smoła.
Widziała obrazy. Zupełnie jakby tamtego dnia była w pokoju razem z Mike'iem.
Po 30-sekundowej wizji wróciła z zaświatów do szkoły.
-Mike, wszystko widziałam, przyjdź do mnie po szkole. Musimy o tym porozmawiać.
Michael przytaknął, postanowili do końca lekcji o tym nie rozmawiać.
Lekcje standardowo zamiast trwać do 14:45, trwały do 14:55, bo nikt w tej szkole chyba nie płaci za prąd i dzwonek nie działał.
W końcu uczniowie wyszli ze szkoły i każdy podążał w swoim kierunku.
Mike i Elise szli do jej domu przyspieszonym krokiem. Nie mieli ani chwili do stracenia. Im szybciej dotrą na miejsce, tym więcej czasu będą mieć na analizę zdjęć.
W końcu zza zakrętu było już widać dom Elise. Żółty dwupiętrowy domek jednorodzinny. To tutaj mieszka jedna z najbardziej ześwirowanych dziewczyn w szkole.
Mike bez wahania przeszedł przez furtkę, o dziwo przeszły go dreszcze chociaż wcale nie był zestresowany.
Po wejściu do domu, od razu pokierowali się na pierwsze piętro, do pokoju Elise. Tamta zamknęła drzwi i zasłoniła okna.
Pokój wyglądał dość dziwnie. Na ścianach pełno zdjęć nawiązujących do różnych religii świata. Teorie spiskowe z różnorakich gazet.
-Nikt nie może wiedzieć co tutaj robimy. To ściśle tajne. Rozumiesz. - powiedziała pełna emocji Elise
-Zluzuj Lis. Nie musimy chyba robić z tego aż takiej afery, co?
Zaczerwieniła się trochę. Nie wiedziała co odpowiedzieć i postanowiła, że nie będą dalej drążyć tego tematu.
Oboje usiedli na dywanie po środku pokoju. Elise kazała powiedzieć Mike'owi wszystko co stało się wtedy u jego babci, od początku do końca ze szczegółami.
Po 15 minutach wiedziała już wszystko, była przekonana, że babcia Mike'a to sławna w XVIII wieku czarownica. Podobno własnoręcznie unicestwiła 40 członków Ku Klux Klanu. Dlaczego? Wzięli jej pieska jako ofiarę.

Elise była zaniepokojona, bo jeśli ta informacja by się potwierdziła, to możliwe byłoby żeby Mike odziedziczył po babci pewne zdolności.
-Zróbmy test - powiedziała pełna nadziei Elise - wtedy dowiemy się czy babcia dała ci w genach jakieś moce.
-No... Ok, czemu nie? W końcu zawsze chciałem mieć supermoce - odpowiedział niepewnie Mike
Elise kazała zejść Mike'owi z dywanu. Od razu go podwinęła i jego oczom ukazał się wielki pentagram.
Po tym zgasiła światła, zapaliła świece i sprawdziła czy drzwi są zamknięte.
-Siadaj tam - powiedziała Elise wskazując palcem na łuk pentagramu.
Usiedli po swoich przeciwnych stronach.
Mike'a przeszły dreszcze, nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji.
-Teraz Mike, proszę skup się. - Głos Elise wydał się bardzo stanowczy i Michael zaczął słuchać. - Twoim zadaniem będzie zapalić świecę wyłącznie siłą umysłu. Kapujesz?
Zdziwiony nie wiedział co powiedzieć, był przekonany, że to niemożliwe, ale nie dawał znać, że nie wierzy w pomysł dziewczyny.
-Dobra, rozumiem, tylko... Czy to aby na pewno możliwe? Kiedyś chciałem być magikiem i może udało mi się wyczarować królika z kapelusza, ale sądzę, że zapalenie świeczki od tak, jest trochę niemożliwe.
-Czy ty próbujesz kwestionować moje metody?! - wykrzyknęła do niego Elise - Siadaj i rób co mówię!
-Ok, ok Lis spokojnie, nie unoś się tak bo ci pikawa wysiądzie. Już siadam i będę robić co każesz.
Po tych słowach Mike był już posłuszny. Usiadł i całą swoją uwagę skupił na świeczce stojącej przed nim.
Chłopak wytężył wszystkie swoje zmysły, kropelki potu zaczęły spływać powoli po jego policzkach i co jakiś czas, pojedynczo spadać na narysowany markerem pentagram.
Pozostałe pięć świeczek stojących na zakończeniach ramion gwiazdy zaczęło się dziwnie zachowywać.
Płomienie zamiast być statyczne jak dotychczas, zaczęły poruszać się na wszystkie strony. Tablica korkowa, na której były informacje o wszystkich ugrupowaniach związanych z szatanem, spadła na ziemię. Praktycznie cały dom zaczął się trząść. To było jak trzęsienie ziemi 5 stopni w skali Richtera na bardzo małym obszarze.
Świeczka powoli zaczynała się robić czerwona, po czym wybuchła ogromnym ogniem, około dwa metry wysokości. Płomień utrzymywał się tak około 20 sekund, a w czasie trwania tej anomalii można było usłyszeć, jak wydobywają się z niej głosy. Ciężko było cokolwiek zrozumieć. Jedyne co Mike wyłapał to: "nie wierzyć łysemu gościowi z blizną na twarzy". Nie dziwiło go to, bo wydawało mu się, że widział już wszystko.
Kiedy płomień zniknął, nagle wszystko wróciło na swoje miejsce. Zero zniszczeń, zero ognia. Zupełnie jakby się to nie wydarzyło.
-Widziałaś to? - wydusił z siebie przestraszony Mike - to ja to zrobiłem?
-Nie, głuptasie - uśmiechnęła się Elise - tylko częściowo.
Lis wytłumaczyła Mike'owi co się właśnie stało. Mówiła mu, że właśnie przemówił do nich demon, i że jej teoria się potwierdziła. Teraz mają pewność, że Babcia Hellen skrywa w sobie jakiś sekret, oraz że Mike coś po niej odziedziczył.
Bez chwili wahania Elise zaproponowała Michaelowi współpracę. Myślała o tym cały dzień.
-Słuchaj, Mike. Mam dla ciebie propozycję. Zostańmy partnerami. Wiem, że sam nie będziesz w stanie opanować swoich mocy i prędzej czy później wyjdą one spod twojej kontroli. Teraz, kiedy je już uwolniłeś, jest to pewne i nie próbuj się ze mną kłócić.
-A kim ty niby jesteś, żeby mówić mi o takich rzeczach? - odpowiedział chamsko Mike
-Ja mój drogi, wiem o twoich mocach więcej niż ty sam, znam twoją Babcię lepiej niż ty i potrafię się komunikować z demonami. Niejako też jestem związana z piekłem.
-Niech ci będzie, ale ja wymyślam nazwę. - Roześmiał się Mike
-Ok
-Uwaga. Piekielny duet, nie to nie to.... Naznaczeni piekłem, nie to też nie.... MAM! Piekielne Bractwo.
-Tak, bardzo mi się podoba. Będziemy Piekielnym Bractwem

Koniec rozdziału trzeciego


Piekielne BractwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz