Mike obudził się rano w swoim łóżku z ogromnym bólem głowy, nie miał pojęcia co się stało. Co gorsze, nie wiedział też w jaki sposób dostał się z domu Elise do swojego. Ostatnie co pamiętał to wybuchająca złota moneta, prawdopodobnie jej zniszczenie wyzwoliło tak dużą ilość piekielnej energii. Postanowił nie leżeć dłużej w łóżku i dowiedzieć się, co się właściwie stało. Dawno już nie czuł tak przeszywającego bólu w tych okolicach. Praktycznie wyczołgał się ze swojego pokoju, odbijając się to od ściany, to od futryny. Wziął szybki prysznic, a zaraz później stał przy umywalce i mył zęby. Schodząc po schodach na dół, nie spotkał żadnego domownika. Spojrzał na zegarek, który pokazywał godzinę śniadaniową, czyli około siódmej trzydzieści. Był już w drodze do stołu, żeby zjeść śniadanie, gdy zza ściany wyłonił się jego brat, w czapeczce urodzinowej, a za nim jego mama śpiewająca sto lat.
-Wszystkiego najlepszego Miniu - powiedziała radośnie Agnes, po odśpiewaniu piosenki. - Proszę, tutaj jest twój prezent, a teraz zjemy sobie rodzinne śniadanko urodzinowe.
Michael lekko się uspokoił, na szczęście nie namieszał nic w czasie i obudził się najzwyczajniej w świecie następnego dnia. Teraz jedynym problemem było dowiedzieć się w jaki sposób znalazł się rano w swoim łóżku. Odebrał od mamy prezent, a od swojego brata uścisk dłoni. Mieli taką niepisaną umowę, że na czas urodzin jednego z nich, lub ich mamy, zawierają tymczasowy pokój, trwający od rana do wieczora, lub na okres całej imprezy. Spakował podarek do plecaka i pojechał do szkoły. W trakcie drogi jedyne co nie dawało mu spokoju, to czy Elise jest cała, może na nią ten wybuch zadziałał gorzej, w końcu oboje mieli czuć to samo, więc pewnie też nieźle musiała ją boleć głowa. Jego wątpliwości zostały szybko rozwiane. Tuż przed wejściem do szkoły dziewczyna złapała go za rękę i odciągnęła na bok, tak żeby nikt nie słyszał ich rozmowy. Po pierwsze zapytała go jak się czuje, przy okazji życząc mu wszystkiego najlepszego. Po krótkiej wymianie zdań kazała mu odpakować prezent urodzinowy. Mike zrobił to bez wahania, jednak to co znalazł w środku zmroziło mu krew w diabelskich żyłach.
-A...ale jak to? - zaczął przerażony - dlaczego tutaj jest 17, a nie 16? Miałem dzisiaj skończyć szesnaście lat, mama się pomyliła? Przecież to niemożliwe. Pomyliła się, prawda?
-Nie, Michael - odpowiedziała mu ze łzami w oczach, praktycznie płacząc - pamiętasz wczorajszy dzień? Pamiętasz wybuch?
Kiwnął nieśmiało głową.
-To było rok temu...Kiedy próbowałeś przenieść nas w czasie, tak naprawdę go przyspieszyłeś. Jesteśmy tymi samymi ludźmi, w tym samym miejscu, tylko rok później. Ominął nas cały rok naszego życia, a właściwie to nie tylko, ominęło nas wszystko co się wydarzyło na świecie.
Mike się załamał, musiał usiąść z wrażenia, żeby przypadkiem nie zemdleć. Było dla niego zupełnie niezrozumiałe, jakim cudem to się mogło wydarzyć. Jeszcze miesiąc temu był normalnym 15 latkiem, który chodzi do szkoły i nie jest nikim nadzwyczajnym, a teraz miał 17 lat i był praktycznie władcą piekła. Po dłuższej chwili ciszy zapytał.
-To... co teraz zrobimy? Mamy cofnąć czas, czy żyć dalej ze świadomością, że straciliśmy rok życia.
-Myślę, że nie mamy wyjścia. - Zaczęła mówić ze smutną miną. - Moneta została zniszczona w wybuchu, a sam nie cofniesz świata o taki długi okres. Na przestrzeni tysięcy lat nie został odnaleziony żaden inny artefakt, byłeś pierwszym od czasu pierwotnego. Po prostu musimy nauczyć się z tym żyć. Z drugiej strony, jesteśmy rok bliżej do osiemnastki, a trenować możemy nadal. Zresztą i tak nikt nam nie pomoże. Dla innych minął rok, zwykłe 365 dni, a dla nas to było raptem kilka godzin. A teraz chodź, bo się spóźnimy na lekcje.
CZYTASZ
Piekielne Bractwo
Science FictionPiekielne bractwo - Nie każdy zna korzenie swojej rodziny. Ale na pewno nikt nie spodziewał się, że mogą one sięgać aż do piekła. Przekonajcie się jak bardzo skomplikowane może być życie nastolatka, który odkrył, mroczną tajemnicę swojej rodziny.