***
Jake po tym jak skończył zajmować się obowiązkami, udał się do swojego centrum dowodzenia. Usiadł przed monitorami i rozpoczął namierzanie brata. Okazało się, że ten jest w drodze do domu, zdziwiło go to, że w ogóle złapał sygnał, przecież po takiej ulewie nawet najlepszy sprzęt nadawał by się do wyrzucenia. Na nadajniku GPS nie znalazł nic ciekawego, nadal te same miejsca i drogi, więc przerzucił się na podsłuch. Ściągnął z chmury zapisy urządzenia i zaczął odtwarzać, w większości były to nic nie warte wypowiedzi nauczycielek, oraz muzyka ze słuchawek Mike'a. Jake nigdy nie potrafił zrozumieć dlaczego jego brat słucha rapu, on sam słuchał muzyki klasycznej i tylko uznanych twórców, nic innego nie miało dla niego wartości. Przewijał tak nagrania aż natrafił na ostatni fragment, nic więcej nie było. Ostatnie słowa jakie można było usłyszeć to:
"Szybciej Elise, bo inaczej utoniemy w powodzi"
Przynajmniej jedno było pewne, jego kosmicznie drogie urządzenie podsłuchujące nie przeżyło tej fali deszczu. Co gorsze, GPS za kilka groszy z chińskiej strony ją przeżył i jak widać nadal działał.
Rozmyślanie przerwał mu hałas jaki usłyszał z pokoju swojego brata. Najwidoczniej GPS też nie sprawował się dobrze, teraz pozostało tylko wyjąć szpiegowskie gadżety z plecaka brata, tak żeby tego nie zauważył.
Po tej krótkiej batalii myślowej, stwierdził, że pójdzie przynajmniej sprawdzić co to za hałas.
***
Chwilę wcześniej...
Mike w drodze do domu myślał o tym co zaszło u Elise, była to dla niego nowa sytuacja i sam właściwie nie wiedział dlaczego tak zareagował. Nigdy nie miał dziewczyny, ani nawet nie wchodził z nimi w żadne głębsze interakcje, a teraz nagle musiał współpracować z płcią przeciwną i właściwie to być od niej zależnym. Przecież gdyby nie ona, to kto nauczyłby go kontroli nad mocą piekła? Nagle do jego głowy wpadł szalony pomysł, a wszystkie inne myśli zeszły na drugi plan. Przecież wiedza bez praktyki jest bezużyteczna. Jeśli ma być w czymś najlepszy, to musi trenować ile się tylko da, tak jak to było z jego przygodą z karate. Kiedy już przeprowadził sobie w głowie rozmowę sam ze sobą, postanowił wdrożyć swój plan w życie. W trakcie jazdy na deskorolce postanowił otworzyć portal i dostać się na ulicę prowadzącą do jego domu, tak żeby skrócić sobie drogę. Upewnił się tylko, czy dookoła nie ma jakichś ludzi, których mogłoby to zdziwić. Skupił się mocno, wyciągnął rękę, a niebieski pierścień pojawił się kilka metrów przed nim. W tym momencie stało się coś, czego nie przewidział. Czas ewidentnie nie był jego sojusznikiem. Wszystko co był w stanie zaobserwować w trakcie drogi, nagle zamarło. On sam, zwolnił, lecz jego świadomość nadal działała z normalną szybkością. Zaniepokoiło go to, bo poprzednim razem, nie podlegał on pod spowolnienie i mógł się swobodnie poruszać. Jednak nie nacieszył się zbyt długo tym stanem, ponieważ czas nagle wrócił do normy, a Mike z dużą prędkością wjechał w swój portal. Podczas całego seansu zwolnionego tempa, zdążył się rozkojarzyć i zamiast na ulicy blisko domu, wylądował na podłodze w swoim pokoju. Już podczas przemieszczania się przez bramę wiedział co się za chwilę stanie. Kiedy tylko kółka deskorolki dotknęły ziemi, on wjechał z wysoką prędkością w swoje łóżko, co zaowocowało kilkoma złamanymi deskami w nim. Sam Michael po zderzeniu piszczela z deską, wylądował na materacu i jedynie uderzył lekko głową o ścianę. Było to dosyć głośne, więc nie obyło się bez pytań. Chwilę później do pokoju wszedł Jake, który chciał zachować pozory dobrego starszego brata. Wchodząc zauważył Michaela leżącego na materacu w butach i plecaku, obok niego leżała deskorolka.
-Ćwiczyłeś triki z obciążeniem? Mama ci chyba coś mówiła odnośnie jazdy po domu. No ale skoro nic ci się nie stało, to nic tu po mnie. Na razie zostawię to dla siebie, ale lepiej żebyś mi nie podpadł, bo mama lubi słuchać o takich akcjach. - Wychodząc ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem, nie krył tego, że jest z siebie dumny. Wyglądał, jakby uważał, że właśnie wygrał wojnę stuletnią.
Mike lekko się zdenerwował, nie dość, że czas go nie lubi, to jeszcze jego wredny brat zdobywa punkty w ich odwiecznym konflikcie. Chociaż jak sam stwierdził, dawno już nie widział żadnego ruchu z jego strony. Jednak dla Michaela nie to było teraz najważniejsze, konflikt jak był, tak będzie dalej. Dla niego priorytetem teraz były jego moce. Kiedy chociaż w małym stopniu je opanuje, na pewno będzie w stanie jakoś wykorzystać je w tej wojnie.
Mimo, że Michael Nebraska nie lubił dawać za wygraną, tym razem musiał sobie odpuścić. Z czasem nie da się wygrać, więc trzeba płynąć z nim, tak jak z nurtem rzeki. Absolutnie mu się to nie podobało, lecz czasami po prostu nie ma wyjścia. Kiedyś trzeba się poddać, żeby później stać się silniejszym.
W tym momencie Michael zauważył kolejny deszcz tego dnia. Niby nic dziwnego, ale jednak dosyć dziwnym był fakt, że chmury kolejny raz pojawiły się zupełnie znikąd. Chłopak wyjrzał się tylko upewnić, czy aby na pewno nie padają w zwolnionym tempie. Kiedy miał już pewność, że nic dziwnego się nie dzieje, postanowił zajrzeć na strych. Pamiętał, że kiedyś chowali tam z mamą dużą ilość książek religijnych. Stwierdził, że skoro Elise ma dla niego tylko dwie godziny dziennie, to sam zacznie zgłębiać piekielną wiedzę, a wtedy będzie miał więcej czasu na praktyczne ćwiczenia z trenerką. Oczywiście, jak to każdy wielki plan, miał jedną zasadniczą wadę. Jego powodzenie było zależne od tego, czy w tamtych księgach piszą prawdę.
Wdrapał się po drabinie na górę i zaczął szukać. Po kilku minutach udało mu się znaleźć pudło zatytułowane jako"książki". Zerknął do środka i od razu na wierzchu leżały potrzebne mu pozycje. Wziął wszystkie, które mogły zawierać jakieś przydatne informacje. Schodząc usłyszał mamę wchodzącą do domu. Właściwie to od kilku dni się z nią nie widział, oprócz krótkich spotkań rano przy śniadaniu. Zasmuciło go to lekko, jednak aktualnie nie czuł się przy niej komfortowo, ona wiedziała o jego mocach, mogłaby się przestraszyć, że dowiedział się o nich tak wcześnie. Jednocześnie cieszyło go to, ona pewnie nie chciała takiego losu dla swojego syna. Pewnie wolałaby, żeby jej syn był normalny, skończył normalną szkołę i poszedł do normalnej pracy, a nie, żeby rządził piekłem. Jednak to nie był temat na tą chwilę. Prędzej czy później i tak będzie musiał jej to powiedzieć. W końcu to jego matka, która i tak o wszystkim wie.W tamtym momencie wolał zająć się czasem, który był jego głównym problemem na ten moment. Po odwiedzinach w zakurzonej bibliotece na własnym poddaszu, Michael udał się do swojego pokoju, aby zająć się czytaniem. Większość książek była w dość opłakanym stanie, więc ciężko było odczytać tytuły. Mike póki co nie miał jak sprawdzić autentyczności tych lektur, jednak gdzieś z tyłu głowy miał nadzieję, że mama trzymała je dla niego właśnie na taką okazję. Wziął do ręki pierwszą z nich i zaczął czytać. Jak się okazało, ta była nie na temat, Minotaur, kalendarz majów i teorie masońskie raczej go nie przybliżą do opanowania piekielnej energii.
Sprawdził jeszcze jedną, ale w niej także nie znalazł nic ciekawego. Jednak postanowił, że się nie podda, skoro Elise ma tak mało czasu, to jego obowiązkiem jest edukować się dodatkowo w domu. W trzeciej książce udało mu się znaleźć to czego szukał. Na pojęcie czasu i wszystkich jego praw zostało poświęcone prawie pół książki. Dowiedział się wielu rzeczy, jednak nawet tu nie znalazł odpowiedzi na pytanie, które go nurtowało. Dlaczego czas z nim walczy? Było już późno, więc postanowił się położyć, wierzył, że może następnego dnia Elise opowie mu coś więcej na ten temat. Kiedy zamykał książkę, ze środka wypadła złota moneta. Podnosząc ją, nie zdołał zobaczyć na niej zbyt wielu szczegółów, była bardzo zniszczona. Stwierdził, że może to coś ważnego i schował ją do portfela, tak, żeby na pewno jej nie zgubić.Położył się na swoim łóżku i zasnął, myśląc co jeszcze może się wydarzyć w tak krótkim okresie czasu. Miał nadzieję, że następnego dnia chociaż jedna z wielu niewiadomych się wyjaśni. Ta walka z czasem nie dawała mu spokoju.
Koniec rozdziału jedenastego.
CZYTASZ
Piekielne Bractwo
Khoa học viễn tưởngPiekielne bractwo - Nie każdy zna korzenie swojej rodziny. Ale na pewno nikt nie spodziewał się, że mogą one sięgać aż do piekła. Przekonajcie się jak bardzo skomplikowane może być życie nastolatka, który odkrył, mroczną tajemnicę swojej rodziny.