Mike lekko się zarumienił. Nie przywykł do takich komplementów. Właściwie to w ogóle nie przywykł do komplementów, a już tym bardziej od kobiet. Po krótkiej chwili zadumy wyrwał się z tego transu. Teraz najważniejsze było przyswojenie sobie piekielnej energii i opanowanie jej, żeby przypadkiem kogoś nie zabić. Radośnie się uśmiechnął, po czym zapytał o kolejne kroki. Po krótkim dialogu stwierdzili, że na ten dzień nauki wystarczy, a następnego spotkają się o tej samej porze i w tym samym miejscu. Jednak dziewczyna przestrzegła go, żeby nie używał swoich mocy poza jej domem, ponieważ nigdy nie wiadomo co może się stać, a przecież nie chciałby nikomu zrobić krzywdy. Elise odprowadziła Mike'a do drzwi, a ten wychodząc radośnie się pożegnał. Wcale nie krył swojej ekscytacji nabytymi zdolnościami.
Droga do domu zleciała mu zadziwiająco szybko, ponieważ przez cały czas rozmyślał o swoim życiu. Nie dawało mu to spokoju. Jak to możliwe, że jeszcze kilka dni wcześniej, był tylko normalnym niczym się nie wyróżniającym chłopakiem, a nagle ma całe piekło u swoich stóp. Jak to zwykle bywa przy takich wielkich zmianach, widział w tym wiele pozytywów, ale znalazło się też kilka negatywów. Jak to mawiają "Wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością".
W swojej głowie najpierw przedstawił sobie dobre strony tego całego zamieszania. Przede wszystkim, jest następcą piekielnego tronu, każdy musi mu służyć i uznawać go jako pana. Zaraz po tym, magiczne zdolności. Właściwie to nie wiedział jeszcze co potrafi, bo na razie umie tylko otworzyć portal, który nie wiadomo nawet dokąd prowadzi. Tak czy siak zdolności to ogromna zaleta. Jeśli cokolwiek z tych rzeczy, które mówią w filmach jest prawdziwe, to czekała go jeszcze nieśmiertelność i nadludzka siła, a także demoniczna postać. No i tutaj pojawił się dla niego pierwszy problem. Nieśmiertelność. Niektórzy oddali by za nią duszę, ale Mike nigdy nie widział w tym nic dobrego. Nigdy nie rozumiał, jak ktoś mógłby dobrowolnie wybrać sobie taki los. Przecież to prawie jak wyrok, wieczne cierpienie. Ile razy byś się nie zakochał, tyle razy będziesz przeżywać śmierć partnera, nigdy nie będziesz się w stanie z nim zestarzeć. Z drugiej strony po wielu tysiącach lat można przywyknąć, że twoi partnerzy po prostu umierają, ale nadal było to dla niego zbyt trudne do zrozumienia. Zresztą nic nie było pewne, więc tylko zamartwiał się na zapas.***
Jacob siedział z dumą na swoim "fotelu dowodzenia", taką nadał mu nazwę. Popijał sobie swoje kakao i uśmiechał się złowieszczo pod nosem. Na monitorze widział podgląd kamery umieszczonej przed domem. Widać było dokładnie, że właśnie w tym momencie Mike otwiera furtkę. Od razu po wejściu poszedł do swojego pokoju, co było stanowczo nietypowe, ponieważ nie wziął ze sobą nic do jedzenia. Jedno było jednak pewne, poszedł tam z plecakiem.
Kiedy Jake zauważył ten fakt, odłożył swój kubek kakao i zabrał się do pracy. Sprawdził odczyty GPS'u z ostatnich kilku dni. Teoretycznie nie znalazł tam nic ciekawego, droga do szkoły, ze szkoły do jakiegoś miejsca, oraz z tego miejsca do domu, tą samą drogą. Jednak postanowił bliżej przyjrzeć się temu tajemniczemu miejscu. Przybliżył mapę i przeczytał nazwę ulicy, a później znalazł tam numer domu. Teraz mógł już bez problemu określić kto tam mieszka. Szybkie sprawdzenie i...Bingo! Elise Benson. Zdziwił go fakt, że to jakaś dziewczyna, spodziewał się raczej, że chodzi do jakiegoś kolegi grać w gry na konsoli. Postanowił pogrzebać jeszcze głębiej i wpisał to nazwisko w wyszukiwarkę. W pierwszej chwili wyskoczyło mu wiele czarno-białych i kilka prawidłowych zdjęć owej dziewczyny, ale na profilach społecznościowych nie było po niej ani śladu. Zaskoczyło go to bardzo, bo jak na te czasy to dość dziwne. Może miała coś do ukrycia, a może po prostu nie lubi oddawać swoich danych wielkim zagranicznym firmom. Tak czy siak miał już jakiś trop, wiedział, że jeszcze chwila i będzie krok przed bratem. Nawet jeśli ten nic nie ukrywa, to jest w stanie wygrać odwieczną wojnę pomiędzy nimi i raz na zawsze uprzykrzyć mu życie. Stwierdził, że pora na kolejny krok, ale nie może być to jakiś wielki krok, bo jeszcze by się zorientował.-Pora na... podsłuch - po tych słowach Jake ryknął swoim złowieszczym śmiechem, który został zatrzymany przez dźwiękoszczelne ściany.
***
Mike siedział sobie grzecznie na pufie w swoim pokoju, zajadając się jogurtem kupionym wcześniej w szkolnym sklepiku. Rozmyślał o tym, jak jeszcze można wykorzystać jego moce. Pomysłów było milion, a każda sekunda przynosiła ich kolejne setki. Nie mógł się doczekać kolejnego spotkania z Elise, oraz tego jak już rozpoczną prawdziwy trening. Jego głowa praktycznie parowała od natłoku myśli, przypominał sobie wszystko co zaszło tego dnia. Myślał o portalu, o dziwnym zachowaniu Elise, no i oczywiście o tym przedziwnym komplemencie. Nagle stało się coś niebywałego. Michael upuścił łyżeczkę od jogurtu, wszystkie myśli w jego głowie momentalnie zmieniły się na strach. Jednak po kilku sekundach okazało się, że łyżeczka tak naprawdę nie spadła. Metalowy przedmiot nadal wisiał w powietrzu, a z jego końcówki zwisał mały kawałek truskawki. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co widzi, czas zatrzymał się na jego oczach, tylko po to, żeby nie ubrudził swojego siedzenia. W mgnieniu oka podłożył pudełko z jogurtem pod łyżeczkę, a czas niespodziewanie wrócił do normalności. Uśmiech na jego twarzy jeszcze nigdy nie był tak wielki. Zaczął skakać z radości po pokoju i mówić sobie w głowie, że jest władcą czasu, scena praktycznie wyciągnięta z kabaretu. Jednak to co go zastanowiło, to czy skoro mógł zatrzymać czas, to czy może go też cofnąć lub przyspieszyć.
Ta myśl go przeraziła, nigdy nie czuł potrzeby cofania czasu, ani poznawania przyszłości. Uważał że nie można manipulować czasem, zmieniać przeszłości, a to co ma się wydarzyć i tak się wydarzy. Nie mógł kwestionować tego co się stało, to był fakt. Jednak przyczyna nadal pozostawała nieznana, miał tylko nadzieję, że nie on tego dokonał, tylko ewentualnie jakiś "diabeł stróż", jeśli takowi w ogóle istnieją. Jednak szansa na to była mniejsza, niż na to, że to on uaktywnił jakąś nową zdolność. Kolejna masa pytań, a odpowiedzi nadal brak. Powoli zaczynało go to już przytłaczać. Dlaczego nie dostał osobistego trenera, tylko dziewczynę która ma czas przez maksymalnie dwie godziny dziennie. Przecież powinien się teraz w pełni skupić na treningach. Co jeśli ktoś zaatakuje Ziemię, lub wybuchnie wojna? Jeśli będzie wtedy przeszkolony, to będzie w stanie pomóc, a może nawet zakończyć wojnę.
Dobiegała godzina 20, Mike wstał ze swojej pufy, po czym zwinnym krokiem przeniósł się na łóżko. Był kosmicznie zmęczony tym całym myśleniem.
-Muszę jak najszybciej zobaczyć się z Lis - po tych słowach położył się spać i po kilku minutach usnął.
Koniec rozdziału dziewiątego.
CZYTASZ
Piekielne Bractwo
Science FictionPiekielne bractwo - Nie każdy zna korzenie swojej rodziny. Ale na pewno nikt nie spodziewał się, że mogą one sięgać aż do piekła. Przekonajcie się jak bardzo skomplikowane może być życie nastolatka, który odkrył, mroczną tajemnicę swojej rodziny.