6. Historia ojca

23 4 1
                                    

-Ale jak to, mój ojciec?! - Mike siedział na krześle, bo to co usłyszał zwaliło go z nóg. Aktualnie był w stanie uwierzyć we wszystko, bo jakby nie patrzeć to znajdował się w piekle i rozmawiał z diabłem.
-Dobrze... Nie podoba mi się to ani trochę, ale proszę, wytłumacz mi co się tu dzieję. - powiedział Mike jeszcze nieco zachwianym głosem.
Piekielny korposzczur rozsiadł się w swoim fotelu, wziął głęboki wdech u zaczął opowiadać.
-No więc to było tak...
Na pewno najbardziej dziwi cię fakt, że wspominamy o twoim ojcu. Aczkolwiek teraz zdziwię cię jeszcze bardziej. Ojciec, którego znałeś, ten który rzekomo zginął w wypadku, to tylko wymysł twojej rodziny. Nikt nie chciał ci tego mówić, bo zawsze uważali że jesteś za młody.
Mike znów pobladł na twarzy.
-Ale spokojnie, to nie koniec ciekawostek na temat twojej rodziny. Kolejną sprawą jest to, że tylko twoja matka zna prawdę o twoim biologicznym ojcu. Reszta rodziny uważa, że twoja matka była naiwna, a ten który ją przeleciał, uciekł zaraz po tym jak dowiedział się, że twoja mama - Agnes, jest w ciąży.
Ale uprzedzę twoje pytanie, tak wiem kto jest ojcem Jacoba.
Ojciec twojego brata był zwykłym, prostym człowiekiem, ale zmarł jakiś czas po narodzinach syna. Na co? Zwyczajny rak płuc.
Ale teraz przejdźmy do meritum, bo troszkę się rozgadałem, a ty nadal jesteś zagubiony.
No więc tak... Ehhh.... Twoim ojcem jest sam Lucyfer, król piekła i najpotężniejszy z demonów.
Zapewne nie przez przypadek mówię ci o tym w tym miejscu.
Może ci się wydawać niedorzeczne to co powiedziałem, bo jak ktoś z poza Ziemi, mógłby mieć dziecko z Ziemską kobietą?
A no tak, że Pan Lucyfer jest prawie tak wszechmocny jak ten staruszek z Nieba - Bóg.
Otóż któregoś pięknego razu, twój ojczulek wypatrzył sobie na Ziemi kobietę. Przez następny tydzień obserwował jej zachowania, bo chciał się jej przypodobać.
Siódmego dnia odpoczywał... A nie to nie to, hehe.
Po tym tygodniu przygotowań, zszedł sobie na Ziemię w ludzkiej postaci, spotkał piękną Agnes, zaprosił ją do jej ulubionej restauracji, później poszli na romantyczny spacerek, a wieczorem wylądowali w łóżku. Dalej chyba nie muszę mówić co się stało.
Porostu przez nieuwagę twojego ojca powstałeś ty.
Lucek trochę spanikował, gdy dowiedział się o ciąży Agnes i jedynym sensownym wyjściem było dla niego wytłumaczenie twojej mamie wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. Powiedział jej, że jest władcą piekła, a ona razem z nim może być królową.
Agnes myślała nad tym długo z ale z racji, że miała już jedno dziecko to postanowiła zostać na Ziemi. Lucyfer zgodził się na wszystko, ale powiedział, że dziecku nie da się zabrać mocy, więc urodzi się jako następca tronu piekieł.
Twoja mama przystała na taki układ, ponieważ ani ona, ani Lucyfer nie chcieli cię tracić.
Chcesz jakoś skomentować mój monolog, Michael?
-Kurwa - zaczął bezradnie - przecież to wszystko nawet nie trzyma się kupy. Chociaż i tak nie jestem w stanie sobie tego logicznie wytłumaczyć.
-Przerwę Ci na chwilkę - wtrącił się demon - chciałbym tylko zauważyć, że zostałeś obdarzony. Po pierwsze dostałeś życie.
Po drugie, mimo że masz moce, które kiedyś dorównają mocom samego Lucyfera, dostałeś normalne, ludzkie życie. Zawsze mogłeś się urodzić w piekle w okropnych katuszach i nie zaznać spokoju nigdy.
Nikt na Ziemi nie wie o twoich mocach oprócz twojej matki.
Tak naprawdę tylko od ciebie zależy to, jak wykorzystasz moce i fakt bycia synem Szatana.
Cholera znów się rozgadałem.
Dobrze, koniec mojej wypowiedzi.
-Dziękuję za miłe słowa, demonie i za uświadomienie jaką szansę dostałem - odparł spokojnie Mike.
-Na pewno wykorzystam to co dostałem, najlepiej jak potrafię.
A teraz chciałbym wiedzieć, co mam ze sobą zrobić, bo jedyne co wiem, to że jestem w piekle. I na tym się moja orientacja kończy.
Demon nawet się nie odezwał, wskazał tylko palcem w bok, a we wskazanym miejscu otworzył się portal.
Taki sam portal, jak w momencie, w którym Mike wstępował do piekła.
Nie wiedział co go tam czeka, ale był pewien, że nie ma sensu siedzieć dłużej w tej korporacji. Podszedł do otworu i na odchodne podziękował demonowi, za gościnę i opowiedzenie historii rodziny. Po czym zniknął wessany przez tunel.
Po drugiej stronie jak się okazało, był jego pokój. Wrócił do domu w nienaruszonym stanie (przynajmniej fizycznym bo o psychicznym nie można tego powiedzieć).
Nie wiedział tak naprawdę co ma ze sobą zrobić, ten demon wywrócił jego świat do góry nogami... tak jakby wcześniej nie zrobiła tego Elise i babcia Hellen.
Po chwilowych przemyśleniach i zamknięciu się portalu, Mike złapał pierwszy lepszy długopis, kartkę papieru i zapisał tam wszystko to, co wydarzyło się podczas jego wizyty w piekle. Kto wie, czy za chwilę nie przyjdzie do niego jakiś demon i nie wymaże mu pamięci?
Po skończonym pisaniu sprawozdania z wycieczki, Mike padł wykończony na łóżko. W dość pokracznej pozycji poszedł spać, nie zważając na nic innego.
Gdy się obudził, standardowo zbyt późno żeby zdążyć do szkoły, złapał medalion, po czym poczuł ból w ręce. Zabawne że rana, którą zrobił sobie na ręce, dała o sobie znać dopiero teraz, a w piekle nie czuł wcale bólu. Owinął dłoń bandażem, zawiesił pentagram na karku, ubrał się i wyszedł do szkoły.
W szkole na pierwszej lekcji siedział razem z Elise. Ta od razu zapytała go czy "to zrobił". Mike nie odpowiedział nic, tylko pokazał jej opatrunek.
Ucieszona zapytała go o wrażenia.
Na przerwie Michael opowiadał jej wszystko. Powiedział że trafił na salę segregacji bo przeciążył serwer. Powiedział że jest synem samego Lucyfera. I, że tak naprawdę nigdy nie miał ojca który zginął w wypadku.
Elise nie mogła wyjść z podziwu, zapytała go co ma zamiar zrobić dalej.
Ten odpowiedział, że tego dnia po szkole ma zamiar znów odprawić rytuał i złożyć wizytę swojemu ojcu.
Dziewczyna życzyła mu powodzenia, odchodząc myślała sobie jak będzie wyglądała jej współpraca z Mike'iem i nie mogła się już tego doczekać.
Chłopak po powrocie do domu zjadł obiad i od razu udał się do swojego pokoju.
Naszykował sobie miejsce na medalion, położył go na ziemi i był już gotowy żeby zacząć rytuał.
Po chwili zdjął z ręki bandaż i z poprzedniej rany wycisnął jeszcze kropelkę krwi. Po raz kolejny otworzyła się przed nim brama do piekła. Pomyślał sobie, że fajnie by było gdyby w przyszłości nie musiał się za każdym razem ciąć, żeby móc otworzyć portal.
-Ojcze, Nadchodzę! - po tych słowach Mike przeszedł przez portal

Ciąg dalszy nastąpi...

Koniec rozdziału szóstego.

Piekielne BractwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz