Dla Mike'a dzień rozpoczął się intensywnie. Wstał prawie spóźniony do szkoły, więc biegał po domu jak opętany, żeby tylko zdążyć. Pierwszą lekcję miał z niezbyt lubiącym go nauczycielem, więc lepiej było przyjść na nią o czasie. W trakcie całego swojego zamieszania, Michael nagle stanął po środku pokoju, na wpół ubrany i głęboko się nad sobą zastanowił, po czym przemówił sam do siebie.
-Jest 7:20 rano, jedyne co ci zostało to zjeść śniadanie i wyjść, twój autobus odjeżdża za 25 minut, do szkoły masz niecałe 15 minut piechotą, a jak się postarasz to możesz tam dotrzeć w ułamku sekundy wprost z tego pokoju. Dokąd ci się spieszy Michael'u? Dokąd?
Po takiej samokrytycznej mowie, wybrał opcję transportu numer trzy. Od zawsze wyznawał zasadę, że bez praktyki nic nie można osiągnąć, więc on postanowił praktykować jak najwięcej, by stać się jak najlepszym. Był tylko jeden problem, nie wiedział jak ma to zrobić, kiedy wszyscy są w domu. Chociaż on na każdy problem potrafił znaleźć rozwiązanie.
Skończył się ubierać i zszedł na dół na śniadanie, przy stole zastał resztę rodziny. Szybka wymiana zdań między nimi skończyła się zaraz po tym, jak Jacob zaczął opowiadać mamie o swoim ostatnim wygranym konkursie. Mike zniknął stamtąd w mgnieniu oka. Wychodząc z domu nie poszedł do głównej ulicy tak jak zawsze, lecz skręcił w małą, wąską uliczkę, którą nikt nigdy nie chodził. Tam postanowił otworzyć portal. Wykonał swój standardowy ruch ręką, a przed nim pojawiła się magiczna brama. Włożył przez nią głowę, a po drugiej stronie zobaczył kabinę w męskiej toalecie jego szkoły. Na szczęście nikogo tam nie było, więc dołączył pozostałe części ciała do swojej czaszki i teraz już cały był w szkole. Sprawiło mu to niemałą satysfakcję i nie mógł się doczekać co jeszcze będzie potrafił, jednak z drugiej strony był lekko znudzony, tym że po prawie trzech tygodniach potrafi tylko otwierać portale i zapalać świeczki. Chociaż chwilę później przypomniał sobie słowa Elise, że na wszystko przyjdzie pora. Wtedy do jego głowy wpadł wspaniały pomysł. Przecież jego babcia to czarownica, ona na pewno wie dużo przydatnych i ciekawych rzeczy na temat piekła. Był przekonany, że będzie to dla niego bardzo pomocne i może rozjaśni mu trochę sytuację. Napisał szybkiego SMS'a do swojej wspólniczki z zapytaniem czy nie będzie miała z tym problemu. Nie musiał długo czekać, a chwilę później dostał odpowiedź, z przyzwoleniem na odwiedziny.Zaraz po lekcjach schował się za ogrodzeniem szkoły, tam gdzie nie dosięgają żadne kamery i skoczył przez portal do uliczki, z której przenosił się podczas porannej drogi. W domu był kilka minut po końcu lekcji, więc mógł się cieszyć ciszą i spokojem, wynikającymi z nieobecności innych domowników. Przebrał się w bardziej eleganckie ciuchy i spakował do plecaka kilka potrzebnych rzeczy. Był nieodłącznym elementem jego ubioru, więc w żadnej sytuacji nie wzbudzał podejrzeń. Wziął do ręki telefon, żeby powiedzieć babci o swojej wizycie, jednak w tym momencie wydarzyło się coś, czego się nie spodziewał. Pod jego nogami otworzył się portal, taki sam jakie on tego dnia kilkukrotnie otwierał. Nie zdążył nawet zareagować, a już wpadał do środka. Wylatując z dużą prędkością, upadł na swoje piekielne pośladki, które prawdopodobnie uległy uszkodzeniu od lądowania. Po drugiej stronie zastał go nie kto inny, jak Danny na sali segregacji.
-Witaj Michaelu. - Rozpoczął przemowę swoim korporacyjnym głosem. - Wybacz, że niepokoję, ale dostałeś wezwanie. Od siły wyższej...a właściwie to niższej.
Zmieszany Mike nie wiedział o co chodzi. Nie lubił kiedy się go w ten sposób zaskakuje. Poza tym, kto mógł go wzywać? I właściwie to po co? Nie sądził, żeby był mile widziany w piekle, podczas kiedy nikt go tu nie zna. Patrzył na swojego znajomego ze zdziwieniem czekając, aż ten coś w końcu powie.
-No od Lucyfera. - Dodał wzdychając.
Chłopak nie wiedział dlaczego właściwie jego ojciec miałby go wzywać. Przecież nic nie zrobił, a ich relacja póki co nie była zbyt dobra. Rozmyślania przerwał mu Danny, otwierając dla niego portal. Przechodząc przez niego stanął przed gabinetem swojego ojca, króla piekła. Wszedł do środka, a tam zastał Lucyfera podpisującego jakieś dokumenty. Spojrzał na niego i od razu się uśmiechnął. Można by powiedzieć, że uśmiech od rogu do rogu.
CZYTASZ
Piekielne Bractwo
Science FictionPiekielne bractwo - Nie każdy zna korzenie swojej rodziny. Ale na pewno nikt nie spodziewał się, że mogą one sięgać aż do piekła. Przekonajcie się jak bardzo skomplikowane może być życie nastolatka, który odkrył, mroczną tajemnicę swojej rodziny.