Witam po "krótkiej", dwuletniej przerwie. Mam nadzieję, że się stęskniliście, bo ja bardzo. Polecam przypomnieć sobie całość od początku, bo dwa pierwsze rozdziały uległy całkowitej poprawie. Pozdrawiam.
~Iskierrek
Po powrocie z piekła pierwsze co zrobił Mike, to oczywiście spożycie posiłku. Bardzo zmęczyło go podróżowanie między światami. No więc po skończonym podwieczorku, udał się do swojego pokoju. Schował wszystkie przedmioty, których wcześniej użył do rytuału i położył się w łóżku. To był dla niego ciężki dzień. Postanowił, że porozmawia jutro z Elise na tematy dotyczące Bractwa i wszystkiego innego. Dla jego głowy to już zbyt duży wysiłek. Przekręcił się na drugi bok i mimo, że była dopiero 19:00, to usnął po kilku sekundach. Najwidoczniej nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku umysłowego, z czasem pewnie nawet nie będzie zwracał na to uwagi. Jednak na razie, póki zabiera mu to dużo sił, musiał się ograniczać. Przecież gdyby trafił do szpitala z powodu omdlenia, to jak by je wytłumaczył? "Zmęczyło mnie podróżowanie między światami i zemdlałem"? Przecież wtedy zostałby od razu wysłany do psychiatryka.
W domu panowała cisza, aż do godziny 6:45, kiedy zadzwonił budzik Mike'a. Ten inaczej niż zazwyczaj wstał na równe nogi i 2 minuty później mył już zęby w łazience. Był bardzo podekscytowany i nie mógł się doczekać spotkania z Elise. Z drugiej strony zauważył zalety wstawania wcześniej rano (i nie chodzenia spać o 4:00). Mógł teraz wszystko na spokojnie ogarnąć, nie musiał się ubierać, jednocześnie jeść swojego śniadania i pakować książek do plecaka. Mógł wszystko zrobić pojedynczo.
W międzyczasie obudził się Jake. Był zaskoczony, kiedy zobaczył Mike'a w toalecie.
-Hej, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? Nie ma jeszcze siódmej a ty już na nogach. - Mówił Jake pełen podziwu. Michael jednak nic nie odpowiedział. Przemilczał to uśmiechając się pod nosem. Chwilę później wszyscy siedzieli przy stole. Mike, Jake i ich mama.
-Wrócę dzisiaj trochę później - zaczął Mike - mam spotkanie z Elise
Pozostali rozmówcy nie mogli wyjść z podziwu. Mike'a bardzo to rozbawiło. Wiedział co sobie teraz wyobrażają, jednak postanowił to przemilczeć, może lepiej, że nie pytają.
Po skończonym posiłku Mike poszedł spakować plecak do szkoły. Zaraz za nim do pokoju wszedł Jacob, uśmiechając się pod nosem zagaił:
-No to co to za laseczka, co młody?
Michael odwrócił się do niego i spojrzał mu prosto w oczy. Odpowiedział mu tym samym sarkastycznym uśmieszkiem.
-Jak jesteś taki ciekawy, to wsadź nos do kawy.
W tym momencie Jake zaniemówił, próbował jakoś skontrować słowa brata, ale nie potrafił z siebie nic wydusić. Mike rzucił jeszcze na odchodne:
-Adios braciszkuW drodze do szkoły, Mike nie miał zbyt wiele myśli. Jechał spokojnie na swojej deskorolce ze słuchawkami w uszach. Muzyka oczywiście leciała na maksymalnej głośności, więc nawet gdyby miało go coś przejechać, to prawdopobnie by tego nie usłyszał.
Nagle, poczuł mrowienie, przeszyło całe jego ciało. Jakiś wewnętrzny instynkt kazał mu się zatrzymać. Wszystko trwało może półtorej sekundy. Mike zatrzymał się, a zaraz przed nim ciężarówka uderzyła w samochód osobowy. Długo się nie zastanawiał i od razu rzucił się do pomocy. Podbiegł do osobówki, otworzył drzwi swoją nadludzką siłą i wyciągnął ze środka poszkodowanego. Przeciągnął go na pobocze i sprawdził czy żyje.
-Oddycha - powiedział z ulgą Mike
Zaraz po tym wezwał odpowiednie służby, zobaczył, że kierowca ciężarówki wysiadł o własnych siłach. Rzucił mu karcące spojrzenie i pojechał dalej do szkoły.
Po drodze nie dawała mu spokoju jedna myśl: czym było to mrowienie i dlaczego poczuł je akurat przed wypadkiem? Czy to możliwe, że było to coś w rodzaju "pajęczego zmysłu"?
Przemyślenia skończyły się pod szkolnym budynkiem, teraz należało przeżyć 8 długich lekcji.***
Jacob zaczynał tego dnia lekcje o 10:30, więc miał dużo czasu na szpiegowanie brata w swoim "biurze". Znajdowało się ono w dawno nie używanym już pomieszczeniu w ich domu. Jake jako starszy z braci otrzymał do niego klucze i mógł je urządzić tak, jak tylko mu się spodoba. Mike i mama byli przekonani, że w tym małym składziku pod schodami nie znajduje się nic poza gratami Jake'a, których nie można było upchnąć nigdzie indziej. W rzeczywistości było zupełnie inaczej.
Od wewnątrz było tam o wiele więcej miejsca niż można było pomyśleć, patrząc na nie z zewnątrz. Zaraz na wejściu znajdował się gustowny dywanik. Dalej w prawo, ogromne biurko a na nim 4 monitory i ogromny komputer, z samymi najnowszymi, najbardziej wydajnymi podzespołami. Na ścianie obok biurka, tablica korkowa wypełniająca niemal całą powierzchnię ściany. Całe to pomieszczenie wyglądało jak istna informatyczna jaskinia, jednak jego przeznaczenie było zupełnie inne. Powstało w celu infiltrowania zła, a jako pierwszy cel został obrany Michael.
Jak na razie jedyne co udało się uzbierać Jake'owi to odczyty z GPS'a w plecaku Mike'a. Niestety Jacob nie przemyślał do końca tego ruchu, ponieważ brat nie zabiera ze sobą wszędzie plecaka. Dodatkowo, jedyne odczyty jakie zapisał to droga z domu do szkoły i na odwrót.
-Dzisiaj spotyka się z tą swoją lalunią, zobaczymy dokąd pójdą. Nie będziesz miał już przede mną tajemnic braciszku...
Po tych słowach wybuchł głośnym złowieszczym śmiechem. Można by wywnioskować, że jest jakimś psychopatą i rzeczywiście byłoby to trafne spostrzeżenie, bo on sam nie wiedział po co to wszystko. Jacob nigdy nie miał zbyt wielu znajomych, za to był geniuszem. Możliwe, że właśnie dlatego zaczął szpiegować własnego brata...***
Lekcje minęły Mike'owi całkiem szybko, zdenerwował go jedynie fakt, że dostał jedynkę z geografii, ze sprawdzianu, na który był przygotowany. Jednak nawet to nie pokrzyżowało mu planów, ocenę przecież można poprawić. Zaraz po ostatnim dzwonku spotkał się z Elise przed szkołą. Przywitała go ciepłym uśmieszkiem
-Hej diabełku!
Mike się speszył. W tym momencie dotarło do niego, że skoro jego ojcem jest Lucyfer, to znaczy, że on też ma we krwi piekło i to w najczystszej postaci. Nie dał jednak po sobie poznać, że go to dotknęło.
-Dokąd idziemy? - zapytał lekko zmartwiony, ale wciąż podekscytowany Mike - Nie chcę stracić ani chwili
-Nie musisz się tak pieklić, hehe - Odparła z przekąsem Elise
Okazało się, że Elise to mistrzyni suchych żarcików.
Zaraz po tej krótkiej wymianie zdań skierowali się ku wyjściu ze szkoły, a dalej do parku.
Idąc przez park rozmawiali o wielu aspektach tej sytuacji. Wymieniali między sobą wiele pomysłów na prowadzenie piekielnej działalności i późniejszą ekspansję. Jednak po chwili takich rozmyślań zeszli na ziemię, przecież najpierw trzeba było opanować moce. Dopiero później można było myśleć o kolejnych krokach. Czas szybko mijał im na rozmowie, chwilę później byli już pod domem Elise. Weszli do środka i od razu poszli do jej pokoju. Mike nawet nie znalazł chwili na rozejrzenie się po jej domu, bo wręcz zaciągnęła go na górę. Wbiegając do jej pokoju momentalnie zasłoniła rolety i zakryła wszystkie okultystyczne elementy, jakie akurat mijała po drodze. Michael był lekko zdziwiony.-Ale pokażesz mi to kiedyś? Czy wiecznie będziesz to przede mną chować. Jesteśmy przecież zespołem. - Zapytał lekko zdenerwowanym głosem Mike.
Elise nic nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko krzywo, kontynuując swoje sprzątanie.
Po chwili pryszła do niego i oznajmiła, że mogą zaczynać. Po tych słowach, Mike wciąż lekko zmieszany jej zachowaniem, wyciągnął medalion i położył go na podłodze. Już wyciągał swoją ledwo zagojoną rękę, gdy dziewczyna go zatrzymała.-Durniu, ty naprawdę myślisz, że musisz to robić za każdym razem? - W zabawny sposób na niego nakrzyczała i obserwowała jak coraz bardziej jest przerażony. - Tylko za pierwszym razem trzeba tak zrobić, żeby medalion mógł cię rozpoznać i zapamiętać swojego właściciela. Mamy XXI wiek, technologia ruszyła do przodu, nawet ta piekielna. Kilkaset lat temu medalionów używało się tylko w nagłych przypadkach, maksymalnie kilka razy w roku. Poza tym zawsze używała go inna osoba, więc nie było takiej potrzeby. Ty będziesz używać go częściej, więc byłoby przykre, gdybyś za każdym razem musiał się ranić, żeby go użyć.
Spojrzała na niego, ale po jego minie było widać, że chce dalej słuchać, więc kontynuowała.-No więc musisz się nauczyć kontrolować swoje moce, zaczniemy od czegoś prostego. Twoja krew jest najmocniejsza ze wszystkich, ponieważ jesteś synem szatana, moja jest dużo słabsza, bo nie jestem bezpośrednio spokrewniona z nikim piekielnym. Co to znaczy? Otóż na przykład w pojedynku z tobą, nie miałabym szans, bo mógłbyś mnie powalić kiwnięciem palca. Jednak póki co to mi to nie grozi, bo jak na razie jedyne co jesteś w stanie zrobić, to co najwyżej wysadzić samego siebie. Ale do sedna. Medalion jest ci potrzebny tymczasowo, dla wzmocnienia twoich mocy. Kiedy przestanie być potrzebny, po prostu go wyłączymy i będzie gotowy dla następnego użytkownika.
-W takim razie, skoro już wszystko wiesz, to możemy przystąpić do nauki. Pierwsza rzecz - otwieranie portalu. Nie potrzebujesz do tego medalionu, tak naprawdę to nikt nie potrzebuje. Jest to najprostsza sprawa, schody zaczną się później. Ale dosyć mojego gadania. Spróbuj.
Michael po tym horrendalnie długim monologu ucieszył się, że w końcu może coś zrobić. Podniósł się z poduszki i stanął na równe nogi. Odprężył się, podniósł rękę przed siebie, zamknął oczy i głęboko oddychał. Pomyślał o tamtej sytuacji, gdy portal przeniósł go do sali segregacji, skupił się na tym mocno, a wszystkie jego myśli pokierowały moce w kierunku jego ręki. Poczuł moc przepływającą przez jego żyły. Momentalnie coś zaczęło go oślepiać, mimo tego, że miał zamknięte oczy. Kiedy je otworzył, ujrzał wielki, niebieski portal, był statyczny, inny niż tamte. Zaraz obok niego, ujrzał zachwyconą Elise, która nie potrafiła zamknąć ust z wrażenia. Na jej widok Mike tylko lekko się uśmiechnął.
-To będzie bardzo owocna współpraca. - Powiedziała po chwili zadumy dziewczyna- Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego, masz dar.
Koniec rozdziału ósmego.
CZYTASZ
Piekielne Bractwo
Science FictionPiekielne bractwo - Nie każdy zna korzenie swojej rodziny. Ale na pewno nikt nie spodziewał się, że mogą one sięgać aż do piekła. Przekonajcie się jak bardzo skomplikowane może być życie nastolatka, który odkrył, mroczną tajemnicę swojej rodziny.