Konferencja prasowa, część III

2.3K 230 41
                                    

Pobiegłem do przebieralni i szybko zamknąłem za sobą drzwi. Zsunąłem się po nich, przyciskając do siebie mój strój na dzisiaj. Podniosłem rękawy koszulki i zobaczyłem, że nieopatrzone rany krwawią. Naprawdę miałem nadzieję, że pozostali nie poczuli ani nie zobaczyli krwi. I tak widzieli już jak tłusty jestem, gdy odsłonili mój brzuch. Poczułem gorącą substancję zbierającą się w moich oczach. Łzy popłynęły  po policzkach, gdy zacząłem hiperwentylować. Wspomnienia, które chciałem zapomnieć, przewijały się przez moją głowę.

- Ej, świrze!

Drgnąłem, rozpoznając głos krzyczącego. Wiedziałem, że to oni. Moje serce przyspieszyło, gdy słyszałem zbliżające się kroki.

- Hej, wiesz co masz robić, jasne?

Nie odpowiedziałem.

- ZAPYTAŁEM O COŚ! MASZ ODPOWIADAĆ, DZIWKO! - powiedział, szarpiąc za moje włosy. Jungkook zaskomlał cicho.

- T-tak... - wydukałem. Nie chciałem robić tego więcej.

Patrzyłem w dół, słysząc dźwięk rozpinanych pasków. Chciałem płakać, ale nie mogłem. Po prostu stałem, aż w końcu popchnął mnie na kolana i dotknął swoją męskością mojego policzka. Odwróciłem się, ale on uderzył mnie w twarz i wepchnął w usta. Poruszał się coraz szybciej i szybciej. W końcu doszedł, wciąż we mnie.

- Połknij, dziwko - krzyknął.

Chciałem wypluć ohydztwo, ale wtedy prawdopodobnie zrobiliby to ponownie, zmuszając mnie do przełknięcia. Nie miałem wyboru.

- Dobra robota, maleństwo. Teraz, tatuś zniszczy cię tak dobrze... - powiedział.

- Nie! NIE! Proszę, nie rób tego, błagam. Nie!

Kręciłem głową. Jedyne do czego mnie zmuszali, to obciąganie im. Dlaczego teraz chcą więcej?

Nie słuchał mnie i wepchnął się w moje ciało bez żadnego nawilżenia. Jego przyjaciele tylko stali, patrząc z rosnącym podnieceniem.

Po tym jak we mnie doszedł, po prostu wyszedł i zostawił mnie z pozostałymi. Zobaczyłem mieszankę czerwieni i bieli.

Inni podeszli bliżej, zdejmując swoje spodnie. Zaczęło się od nowa.

Wszystko wydawało się być rozmyte, gdy w końcu opuścili pokój woźnego. Nie miałem siły nawet żeby krzyczeć. Nagle usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Starałem się wydać jakikolwiek odgłos, ale nie udało mi się. Niedługo później zemdlałem.

Rano znalazł mnie ochroniarz. Chciał odesłać mnie do domu, ale próbowałem mu wytłumaczyć, że nie chcę. Chyba źle zrozumiał, ponieważ dosłownie mnie tam zawiózł. Wiedziałem, że mam poważne kłopoty.

Powoli otworzyłem drzwi. Poczułem mocne uderzenie w brzuch, gdzie trafił rzucony we mnie wazon.

- GDZIE BYŁEŚ? CHCIAŁEŚ UNIKNĄĆ BICIA, TAK?

Mój ojciec złapał mnie za kołnierz koszulki i pchnął na ścianę. Poszedł na chwilę do kuchni i wrócił z nożem. Otworzyłem szeroko oczy, zamierając z przerażenia. Nigdy nie próbował ranić mnie nożem. Zawsze używał do tego rąk.

Przeciął moje ramię, dokładnie w miejscu, gdzie wcześniej robiłem to sam. Bolało. Robił to głębiej niż ja. Wykonał jeszcze kilka cięć, zanim rzucił nóż gdzieś koło mnie.

- Zabij się - powiedział.

Chciałem to zrobić. Ale kiedy w końcu chwyciłem za nóż, poczułem, że w przyszłości ktoś jeszcze na mnie czeka. I to odwiodło mnie od samobójstwa.

Płakałem coraz mocniej.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

- Jungkook? Wszystko w porządku? Musimy zrobić ci jeszcze makijaż. Niedługo zaczyna się program.

Od razy rozpoznałem głos, jako jedyny, który zwracał się do mnie w miły sposób.

- Oczywiście, menadżerze. Za chwilę wyjdę.

Otarłem szybko łzy. Próbowałem wzmocnić się, tak jak to zapamiętałem, wiedząc, że nie mogę płakać na pierwszym spotkaniu z fanami.
Szybko się przebrałem i wyszedłem do pokoju.

Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Niektóre wypełnione współczuciem, niektóre nienawiścią. Podszedłem prosto do stylistki, która miała zrobić mój makijaż.

Po ostatnich poprawkach, wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Pozostali zebrali się beze mnie, rozmawiając się i wygłupiając. To bolało. Wyraźnie widziałem, że nie chcieli mnie w swojej grupie. Wchodzili na scenę po kolei. Ja byłem ostatni, jako ten, który dopiero ma być przedstawiony.

Kiedy wszedłem, twarze niektórych fanów wykrzywiły się w niezadowoleniu. Patrzyli z degustacją, jak siadam.

- Dobrze. BTS, moglibyście przedstawić grupę, a następnie siebie?

Wszyscy wstaliśmy i przedstawiliśmy się całą grupą. Później ponownie usiedliśmy i zaczęliśmy przedstawiać samych siebie. Chłopcy podawali imiona i swoje pozycje. Gdy doszło do mnie, wymieniłem tylko imię - nie byłem pewny, jaka jest moja pozycja.

(Pewnie worek treningowy.)

- O, Jungkook! Jesteś nowym członkiem BTS, prawda?

- T-tak - wydukałem, ponieważ pytanie mnie zaskoczyło.

- Sprawdzałeś już reakcje fanów?

- Ah, właściwie nie - skłamałem. Zerknąłem na pozostałych. Nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Tak samo zresztą jak ich fani. Poczułem ukłucie w sercu. Chciałem płakać, ale nie mogłem. Musiałem być silny, by nie krytykowali mnie bardziej niż już to robią.

Dziennikarz rownież wydawał się zirytowany, widząc że inny ignorują jego i mnie. Mimo wszystko kontynuował wywiad, zadając mi pytania,  na które starałem się jak najlepiej odpowiadać.

- JEON JUNGKOOK JEST NIC NIE WARTYM KAWAŁKIEM GÓWNA! NIE POWINIEN DOŁĄCZAĆ BTS! JEST TYLKO PROBLEMEM! - ktoś krzyknął.

Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, gdy pozostali fani przyłączyli się. Zespół nawet nie próbował ich uspokoić. Patrzyli tylko na mnie z uśmiechem. Moje serce rozpadło się na milion małych kawałków. Rozejrzałem się po sali, nie mogąc tego znieść.

Wybiegłem z budynku, ze łzami spływającymi po mojej twarzy. Wolał za mną tylko menadżer.

Nowy [jk-centric, tłumaczenie polskie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz