Proszę?

2K 180 88
                                    

W połowie czwartej piosenki przerwał im głośny dźwięk uderzenia. Zatrzymali się i natychmiast spojrzeli w tamtą stronę, dostrzegając nieprzytomnego, oddychającego ciężko Jungkooka.

Szybko ruszyli w kierunku bezwładnego ciała. Ich twarze były pokryte warstwą potu i zmartwienia. Popchnięty swoim wrodzonym instynktem macierzyńskim, Jin klęknął obok chłopca, potrząsając nim i próbując zbudzić. Ale, oczywiście, nie udało mu się to.

Trafiając w porę, do sali wszedł menadżer, który chciał im coś ogłosić. Jednak zanim zdążył otworzyć usta, zauważył leżącego na ziemi chłopaka i zaczął szybko pytać, co się stało.

Jin powoli wyjaśnił całą sytuację. Właśnie rozważali, czy zawozić Jungkooka do szpitala. Jeśliby zdecydowali się to zrobić, mogliby natrafić na fanów, co nie polepszyłoby stanu młodszego. Ale nie robiąc tego, nie mogą dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku z ich ukochanym chłopcem. W końcu wpadli na najlepsze rozwiązanie - zawiezienie Jungkooka do dormu i wezwanie tam lekarza. Ich menadżer nawet miał już numer telefonu prywatnego doktora.

Namjoon wziął kruchego chłopca na plecy. Wiedział, że jest za chudy, ale nawet nie przypuszczał, że może być tak lekki. Jak płatek śniegu, można powiedzieć. Ostrożnie ułożył Jungkooka na kolanach Jina, Hoseoka i Jimina, którzy zdecydowali się usiąść z tyłu. Jin powoli gładził młodszego po włosach, współczując mu. Chłopak miał ciężkie życie.

Droga do ich dormu wydawała się być długa, mimo że trwała tylko dziesięć minut. Taehyung szybko otworzył drzwi.

- Lekarz powinien być tu niedługo - powiedział menadżer, patrząc na nieprzytomnego chłopaka. Wydawał się oddychać spokojnie, ale nigdy nie wiadomo, co dzieje się w jego ciele.

Zespół i menadżer usiedli naokoło Jungkooka, nie zdejmując z niego oka. Wkrótce zabrzmiał dzwonek do drzwi, strasząc ich. Menadżer wstał i otworzył lekarzowi, modnie ubranemu mężczyźnie z ciężką torbą.

- Witam, jestem doktor Jeong - powiedział.

- Jaki jest problem? - zapytał, otwierając torbę.

- Ummm... Jeden z chłopców, Jungkook, zemdlał podczas tańca - odpowiedział Jin.

- Jungkook? Masz na myśli Jeona Jungkooka?

- Tak, to on - wtrącił się nagle menadżer.

- Był wcześniej moim pacjentem, pamiętam, jak przychodził. Mokry i zakrwawiony.

Pozostali spojrzeli na siebie, słysząc słowa lekarza. Czuli, że po zawiezieniu Jungkooka do szpitala, wiedzą o nim wszystko, ale tak nie było. Wciąż musieli się o nim dużo nauczyć. Jego przeszłość wydawała się być częściowo zakryta.

Jin wyszedł do kuchni, zaczynając szykować obiad. Nie jedli jeszcze niczego na lunch, ale nie obchodziło ich to. Za bardzo martwili się o młodszego. Nie był jeszcze nawet dorosły. I nie otrzymał żadnej pomocy, więc radził sobie przez okaleczanie. Teraz oni chcieli go wspierać, ale nie mieli pojęcia jak. Samo skłonienie Jungkooka do otworzenia się było trudne.

Pozostali czekali z niecierpliwością na koniec badań, martwiąc się o zdrowie chłopca. Lekarz szybko skoczył i schował przybory do torby, wyjaśniając sytuację młodszego.

- Po prostu potrzebuje więcej jedzenia. I schowajcie ostre przedmioty, może znowu z tym zacząć.

Odetchnęli z ulgą, słysząc to. Mimo że stan Jungkooka nie jest tragiczny, wciąż muszą o niego dbać.

Yoongi zaniósł Jungkooka do ich pokoju, by ten mógł dobrze wypocząć i dostarczyć ciału brakującej energii. Otulił chłopca i studiował przez chwilę jego buzię.

Puszyste, naturalnie czarne włosy. Piękne oczy. Perkaty nosek. Usta, mruczące niezrozumiałe słowa. Unosząca się i podająca klatka piersiowa. Dłonie, ściskające pluszowego króliczka, kupionego przez Jin-hyunga, gdy urządzali mu łóżko. Yoongi zrozumiał, że Jungkook był naprawdę bardzo delikatny. Mówiła to jego twarz. I zachowanie. I to ciągle jąkanie się.

- Kruchy, mały głupek - wymamrotał i uśmiechnął się delikatnie, wychodząc.

Pozostali siedzieli już przy stole, czekając aż Jin skończy gotowanie. Ich oczy świeciły, ponieważ wiedzieli, że starszy robi dzisiaj swoje popisowe danie - Kimchi. Nie zrobił jednak swojej specjalności tylko dla nich, ale dla Jungkooka. Wciąż miał w głowie obrazy chłopca z ostatniej nocy i wiedział, że musi za nim chodzić, by młodszy znowu nie zmusił się do wymiotów.

Jin położył ostatni talerz na stole i odwiesili różowy fartuch. Westchnął, zmęczony od całego gotowania. Zdecydował się zbudzić na obiad Jungkooka, który spał już całe popołudnie.


Powoli uchylił drzwi sypialni, od razu dostrzegając Jungkooka, zwiniętego ze swoim kocykiem. Mruczał jakieś niezrozumiałe słowa, ale chyba nie śnił mu się koszmar. Jin uśmiechnął się lekko i potrząsnął młodszym, pobujać go zbudzić.

Jego piękne oczy otworzyły się, twarz wciąż częściowo ukryta pod przykryciem.

- Hyung?

- Kookie, lekarz powiedział, że musisz jeść. Spróbujesz dzisiaj dla hyunga?

Jungkook zawahał się, ale przytaknął. Tak, nie chciał jeść, ale jeszcze bardziej nie chciał zawodzić pozostałych, prawda? Może przynajmniej spróbować.

Jungkook powoli usiadł. Jego zburzone włosy wyglądały niesamowicie. Można by uczyć się z nich matematyki, zważywszy na to, na ile różnych stopni były wygięte. Jin przesunął dłonią po miękkich włosach. Chwilę później wstał, niosąc na plecach, na wpół śpiącego, Jungkooka. Chłopiec wtulił twarz w szyję hyunga, tonąc w uspokajającym zapachu.

Co dziwne, chłopcy czekali z jedzeniem na 'gołąbeczki'. Dźwięk burczenia w brzuchu zaczynał wypełniać pomieszczenie. Jin poważnie się zmartwił, że któryś z nich może zaraz się źle poczuć, więc szybko posadził chłopca na miejscu obok siebie, by móc go nadzorować.

Jungkook powoli podniósł pałeczki, leżące obok jego nakrycia. W misce było trochę
mniej niż poprzednio. Może Jin w końcu zrozumiał sytuację i zdecydował się zwolnić tempo.

- Teraz, Jungkook, musisz skończyć swoją porcję ryżu. Możesz to dla mnie zrobić? Jeśli nie, nie martw się. Mamy tu całą grupę wiecznie głodnych głupków.

Jungkook powoli przytaknął. Pozostali uśmiechnęli się na jego odpowiedź. Byli szczęśliwi, że w końcu zaczyna jeść więcej niż jedno jabłko. Jego teoria - "Jabłko na dzień trzyma lekarzy z daleka." - okazała się być daleka od prawdy.

Noc zastała ich w salonie, oglądających wspólnie horrory. Oczywiście, Jungkook był wtulony w osobę siedzącą obok niego - Namjoona - czując się bezpiecznie w jego umięśnionych ramionach.

Nowy [jk-centric, tłumaczenie polskie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz