Mroczne wspomnienia

2.3K 223 37
                                    

Moje oczy powoli przyzwyczajały się do jasnego światła w pokoju, w którym leżałem. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam, to rozmowa z Bang PD i cały zespół zebrany na sali treningowej. Próbowałem sobie przypomnieć, o czym mówiliśmy, ale wszystko zdawało się dochodzić zza zasłony przez moje, wciąż  zamglone, wspomnienia.

Nagle otworzyłem szeroko oczy, czując jak serce przyspiesza swój rytm.

"Co jeśli mówili o czymś złym? Może chcą usunąć mnie z grupy, ponieważ opuściłem próby, nie dając żadnego znaku, że wychodzę?" pomyślałem i poderwałem się z łóżka.

Zaraz, łóżka?

Myślałem, że moje miejsce do spania jest na kanapie, więc co robię w łóżku?

Nagle drzwi otworzyły się i wzdrygnąłem się odrobinę. Spojrzałem ze strachem na osobę stojącą w progu.

- Jungkook? Nareszcie się obudziłeś - powiedział.

Jin-hyung.

- J-ja p-przepraszam, już wstaję z łóżka - powiedziałem i podniosłem się, czując gwałtowne zawroty głowy.

- Hej, uważaj. Mocno uderzyłeś się w głowę, gdy upadłeś. I możesz spokojnie zostać w łóżku, nie przeszkadza mi to - odpowiedział.

- A-ale co z treningiem? - zapytałem.

- Jest dzisiaj odwołany.

- J-ja muszę ćwiczyć... Nie nadążam za wami.

- Bang PD powiedział, że masz odpoczywać i zacząć jeść więcej, Dopiero teraz dowiedzieliśmy się i twoim stanie. I trochę o przeszłości.

Wstrzymałem oddech, słysząc słowa hyunga. Wspomnienia moich rodziców przewijały się przez moją głowę jak film. Poczułem łzy w oczach, ale starałem się ich nie pokazać.

- Hej, wszystko w porządku?

Zerknąłem na Jin-hyunga z załzawionymi oczami.

- Hmmm? Tak, jest dobrze - odpowiedziałem, ocierając łzy.

- Cóż, po prostu odpocznij i przyjdź na obiad, jeśli chcesz - powiedział Jin-hyung i wyszedł.

Opadłem na łóżko, myśląc o wszystkim co wydarzyło się na sali treningowej wczoraj. Boję się, że mówiliśmy o którymś z moich drażliwych tematów albo postanowili wyrzucić mnie z zespołu.

Westchnąłem i wyjrzałem przez okno. Na zewnątrz było już ciemno. Jak długo byłem nieprzytomny?

Podniosłem rękaw, patrząc na rany. Nie robiłem tego dzisiaj. Może... Zrobię to teraz? Niektóre z nich wciąż odrobinę krwawią, ale to nie ma znaczenia. Pewnego dnia przetnę skórę tak głęboko, że już nie przestanie krwawić. I ostatecznie umrę.

Uśmiechnąłem się na tę myśl. Naprawdę nie muszę żyć, jeśli dla nikogo nic nie znaczę. Jestem jak kurz pomiędzy klawiszami klawiatury, którego tak bardzo nienawidzisz, ale nie możesz się pozbyć.

Udałem się do łazienki, żeby znaleźć moje piękne i błyszczące żyletki. Zobaczyłem resztę przy stole, jęczącą i rozmawiającą radośnie ze sobą. Może nie powinnienem był dołączać. Wyglądają na tak szczęśliwych beze mnie. Spojrzałem ostatni raz i wszedłem do łazienki.

Rozebrałem się i popatrzyłem na moje ohydne ciało. Przesunąłem spojrzenie na klatkę piersiową. Duża, obrzydliwa blizna wciąż tu była. Nigdy tak naprawdę się jej nie przyglądałem, zwracając większą uwagę na pozostałe ślady.

- JEON JUNGKOOK! Chodź tutaj, ty mały skurwielu!

Zaciągnął mnie do kąta w pustym pokoju, który kiedyś był mój. Teraz jednak, z jakiegoś powodu, sypiałem w budzie.

Wziął metalową tyczkę i zaczął mnie bić. Moje krzyki wydawały się być dla niego inspiracją. Uśmiechał się i śmiał, bijąc, dopóki nie zadowolił się. Nie wiadomo kiedy chwycił podgrzany drut i przeciągnął nim po mojej klatce piersiowej, sprawiając, że zaczęła krwawić obficie.

Przestał po kilku kolejnych oparzeniach na moich ramionach. Ostatecznie wziął nóż i przeciął moją klatkę piersiową, tam gdzie wcześniej przyłożył drut. Krzyczałem i krzyczałem, ale kontynuował, dopóki... Dopóki nie był zadowolony.

Zostawili mnie w tym pokoju na kilka dni, bez jedzenia, picia oraz światła słonecznego, ponieważ moje piękne okoni było przykryte. Próbowałem krzyczeć po pomoc, ale moje gardło było wyschnięte. Rany, które mi zadał, wciąż krwawiły i bolały, nawet bardziej niż na początku.

Dreszcze przeszyły moje ciało na mroczne wspomnienia. Nie zauważyłem, że ciepłe łzy spływały po mojej twarzy. Zaczerwienione oczy, cienie pod oczami, blizna na klatce piersiowej, cięcia na ramionach. Obrzydliwe. Tak bardzo obrzydliwe.

Nagle, ktoś zapukał do drzwi.

- Jungkook? Jesteś tutaj? Siedzisz tu już długo, wszystko w porządku?

Drgnąłem, słysząc te słowa.

- T-tak, zaraz wyjdę! - odpowiedziałem, chociaż nic nie było w porządku.

Wziąłem żyletkę, tworząc kilka ran na ramionach i wychodząc z pomieszczenia, zapominając o posprzątaniu.

Podszedłem do kanapy i usiadłem cicho, nie chcąc hałasować. Mój telefon leżał na stoliku. Chwyciłem go i przejrzałem media społecznościowe, co może nie było najlepszym pomysłem.

Zobaczyłem groźby i złe komentarze wszędzie. Łzy spłynęły po mojej twarzy jeszcze raz. Za każdym razem gdy je opierałem, napływały kolejne. Jak niekończący się wodospad. Odłożyłem telefon i wyszedłem.

Zanim otworzyłem drzwi, Jin-hyung zawołał mnie, ale nie odważyłem się odwrócić.

- Jungkook, gdzie idziesz? Jest bardzo późno.

- Nigdzie, hyung. Idę tylko do parku, żeby przemyśleć kilka rzeczy - powiedziałem i posłałem mu fałszywy uśmiech.

- Dobrze, tylko wróć szybko.

Otworzyłem drzwi, ale znowu mnie zatrzymał.

- Jungkook, na pewno wszystko dobrze?

- Tak, jest w porządku, hyung.

Wyszedłem przez drzwi, witając zimny o brutalny świat.

Nowy [jk-centric, tłumaczenie polskie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz