6

135 12 2
                                    

- Dlaczego mi to robicie, okrutnicy? - oparłam swoją głowę o oparcie kanapy, trzymając się za brzuch, który bolał mnie od przejedzenia. - Przez was zostanę jeszcze większą kluską niż jestem. To takie śmieszne?!

Naburmuszyłam się, patrząc na nich oburzona, że mają czelność się ze mnie teraz śmiać. Po zaciągnięciu mnie siłą (i to dosłownie) do pizzerii zamówili tyle dobrego jedzenia, że grzechem by było nie zjeść tej pysznej, z dużą ilością sera, cudnie smacznej pizzy. I tak właśnie po zjedzeniu kilku większych kawałków, umieram na kanapie. Polecam Jessica Lee.

- Ja tu nie widzę żadnej kluski tylko MAŁE chucherko. - posłałam mordercze spojrzenie Baekowi, który tylko wytknął w moją stronę język.

- Powiedziałabym, co jest małe, ale jestem kobietą z zasadami... - prychnęłam pod nosem, sięgając po moją szklankę z wodą.

Przez większość czasu w lokalu przysłuchiwałam się wymianie zdań pomiędzy chłopakami, ponieważ byłam zajęta jedzeniem, ale też nie za bardzo wiedziałam, co mogłabym mówić, kiedy 90% ich rozmów to kłótnie, w których ja nie zamierzałam brać udziału. Słuchając ich nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Jedyne, co mnie trochę peszyło i zastanawiało to wiercący wzrokiem dziurę w moim ciele Sehun, który nieustannie na mnie patrzył. Moim zdaniem to trochę niezręczne, ale jeszcze bardziej by było, gdybym kazała mu przestać, więc udawałam, że wszystko jest tak jak powinno i nie widze tego niemal palącego wzroku.

- Ej chłopcy! - przekrzyczałam ich, co było nie lada wyzwaniem. - Która jest godzina?

- Możesz przecież sprawdzić w telefonie. - trafnie zauważył Kyungsoo, ale niestety nie mogłam.

- Rozładował mi się. -westchnęłam, a w tym samym czasie Minseok wyciągnął swój telefon.

- Dwudziesta druga, a czemu pytasz?

- Już dwudziesta druga? -byłam zaskoczona, jak czas szybko mi minął w ich towarzystwie. - Ja już będę się zbierać!

Wstałam ze swojego miejsca i już miałam ubierać kurtkę, ale nie dane mi było wykonać tą czynność.

- Chanyeol? -popatrzyłam na tą żyrafę spokojnie.

- Tak?

- Oddaj mi kurtkę. - wyciągnęłam rękę po swoją własność, a ten tylko uniósł swoją rękę do góry.- Oddaj!

- Hmm... Pomyślmy. -udał, że się zastanawia. - Nie. Jedziesz z nami, więc wracaj na swoje miejsce.

- Oddaj mi to, póki jestem miła! - przegryzłam wargę, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - I pojadę taksówką.

- Nie wygłupiaj się i jedź z nami, groźny krasnoludku. Jeszcze coś ci się stanie, a tego nie chcemy! - chłopak rozczochrał mi włosy na wszystkie strony. Oj przesadził.

Złapałam mocno jego lewą rękę i przyciągnęłam do siebie. Później już wszystko poszło gładko. Czerwonowłosy zrobił, przez moją ingerencję, ćwierć obrotu, dzięki czemu mogłam zastosować na nim dźwignie na staw łokciowy. Jednak sztuki walki czasami się przydają. Podziękuje dziewczynom później.

- Myślę, że raczej mi się nic nie stanie, ale ty żyrafo powinieneś się bać, skoro taki krasnoludek, jak ja, cię pokonał. - puściłam chłopaka, który skomlał niczym Ziva, by go puścić. - Hyunnie pożyczysz mi telefon na chwilę, proszę?

Szatyn słysząc swoje imię, wyrwał się z zadumy i podał mi telefon. Skłoniłam się lekko, śmiejąc pod nosem z zaskoczonych min chłopaków. Oddaliłam się kawałek od nich, a następnie zadzwoniłam po taksówkę, która miała w ciągu dziesięciu minut przyjechać. Wróciłam do stolika i oddałam telefon Baekhyunowi, a następnie odebrałam swoją kurtkę od Chanyeola, który podał mi ją bez słowa.

- Dziękuje za mile spędzony czas i mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, a teraz życzę wam miłego wieczoru. Papa! -pomachałam im, uśmiechając szeroko, a po zabraniu torebki skierowałam się w stronę wyjścia.

👿👿👿👿👿

- Jak tam twój brzuch? - zapytała niepewnie Eunbyul.

- Chyba dobrze. Powoli się goi. - westchnęłam, układając się wygodniej. - Boli mnie czasami, jak się zginam, ale tak to jest do wytrzymania. Nie martw się, Byullie~

- Głupi dzieciak! Mogłaś nam powiedzieć, że chcesz coś takiego odwalić, a nie poszłaś sama, wiedząc, że może ci się coś stać!

- Spokojnie, Jinnie~ Bo jeszcze ci żyłka pęknie. - zaśmiałam się cicho, choć wiedziałam, że nasza rozmowa w tym momencie nie jest tematem do żartów.- A po drugie to był mój chłopak i mój związek, więc to oczywiste, że poszłam sama. Gdybym wyjechała bez słowa to, by mnie szukał, a ja tego nie chce. Przestańmy w ogóle w końcu o nim gadać! To zamknięty rozdział w moim życiu.

Zagryzłam wargę, próbując opanować swój nierównomierny, za sprawą zdenerwowania, oddech. To nie było tak, że Nick był okropny i tylko mnie ranił. Mam z nim wiele przyjemnych wspomnień, do których będę pewnie wracała. Mimo wszystkiego złego, co zrobił, ja nadal coś do niego czułam. Nasze wspólne, radosne chwile przekonują mnie w tym, że on nie był złym człowiekiem. Troszczył się przecież o mnie. Odprowadzał w zimę po zajęciach wieczornych do domu, oglądał ze mną moje ulubione filmy (pomimo oglądania ich milion razy), zabierał na krótkie wycieczki, doradzał mi często w kwestii tańca i, co najważniejsze, sprawiał, że uśmiech pojawiał się na mojej twarzy za każdym razem, gdy byłam smutna. Jestem mu wdzięczna za te trzy lata spędzone razem.

- JESS! - krzyk bliźniaczek przywrócił mnie do życia.

- Huh? - potrząsnęłam głową, odcinając się od moich myśli o blondynie.

- Mogłabyś przynajmniej udawać, że interesuje cię, co u nas!

- Przepraszam, zamyśliłam się.

- Ehh, co my z tobą mamy? - Eunbyul złapała się za głowę, ukazując tym swoje załamanie, a ja jedynie uśmiechnęłam się do nich szeroko. - Słuchaj uważnie, bo trzeci raz nie będę się powtarzać!

😅😅😅😅😅

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł... - powiedziałam niepewnie, przekładając telefon do drugiej ręki.

- No Jessie~ Chodź z nami. Będzie fajnie! - westchnęłam, próbując znaleźć jakieś sensowne argumenty przeciwko szatynowi. - Nie ma żadnego "ale", idziesz z nami.

- Hmm... Dobra, ale siedzę na samym krańcu foteli obok ciebie.

- Mogę załatwić, ale czemu? - usłyszałam jego cichy śmiech. - Aż tak mnie lubisz?

- Nie schlebiaj sobie, Hyunnie. Po prostu wolę, żeby tylko jedna osoba widziała mnie w stanie "oniekurczaczkicotusięodpierkawcza".

- Powiedzmy, że rozumiem. - chłopak nie ukrywał swojego rozbawienia. - To zacznij lepiej się już zbierać, bo film mamy na szesnastą czterdzieści pięć. Wiadomo, że jeszcze reklamy trochę trwają, ale lepiej być wcześniej, bo te żarłoki będą pewnie chciały kupić jakieś przekąski.

- Skoro tak mówisz, to ja zacznę się zbierać. - wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka, od razu podchodząc do szafy. - Do zobaczenia, Baek.

- Papa! - rozłączyłam się, by następnie rzucić telefon na łóżko, gdzie wylądował w miękkiej pościeli bez żadnego szwanku.

- Ehh... W co ja się wpakowałam? - roztrzepałam moje włosy na wszystkie strony, uświadamiając sobie swoją głupotę. - Przecież ja nie cierpię horrorów.

Ale chyba nie może być tak źle, no nie?


{Angel}ExoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz