- Soomi dalej nie wróciła. -westchnęłam cicho i złapałam dolną wargę pomiędzy zęby, kończąc robić Kyungsoo kitkę z grzywki.- Nie odbiera też moich telefonów.
- Powinnaś się chyba cieszyć, prawda? W końcu i tak chciałaś ją odesłać do matki.
- Ale nawet nie zdążyłam do niej zadzwonić. Szczerze powiem, myślałam, że się jakoś dogadamy.
Spuściłam wzrok na saszetkę, którą po chwili wycisnęłam do naszykowanej wcześniej miseczki. Poprawiłam swoją bluzę, lekko drżąc i wsunęłam, bez użycia rąk, na zimne stopy moje miękkie kapcie.
- Wiem, że była wredna. Ja trochę też. Ale miała trochę racji... Może jestem trochę zazdrosna o to, że mój tata faworyzuje ją, a mnie odpycha w kąt.
- Jess, na pewno tak nie jest. W końcu to jest twój ojciec. To on wychowywał Cię, gdy twoja matka... no wiesz. Przecież jesteś jego rodzoną córką.
- Przed śmiercią mamy był inny. -odmruknęłam cicho i uderzyłam delikatnie chłopaka w ręce.- Nie jedz tego! To nie jest do jedzenia.
- Ja pokroiłem tego ogórka w plasterki, więc mogę robić z nim, co żywnie mi się podoba. -Soo posłał mi swój ostrzegawczy wzrok, na co prychnęłam.
- Nie jesteś ani trochę straszny. -założyłam ostrożnie rękawiczki, a następnie zamoczyłam palce w kremie.- A teraz zamknij oczy, albo będziesz to jadł.
Brunet przewrócił oczami, ale posłusznie je zamknął, pozwalając mi rozsmarować na jego twarzy oczyszczającą maseczkę.
- Idealnie. -zaśmiałam się cicho i ściągnęłam rękawiczki.- Wyglądasz niczym po--
Szybko przerwałam, gdy zdałam sobie sprawę, co chciałam powiedzieć i nerwowo się zaśmiałam.
- Wyglądam niczym po?
- Nic, nic. -wyszczerzyłam się niewinnie i ułożyłam ogórki na jego oczach.- Teraz się odpręęęż.
- Wiesz, że i tak się tego dowiem, prawda?
- Nie dowiesz się!
- Kupię Ci żelki.
- ...to niesprawiedliwe zagranie.
- Czekoladę też dorzucę.
- A chipsy?
- Też mogą się znaleźć.
- Okej! -wykrzyknęłam radośnie i zbliżyłam się do Kyungsoo.- Ale na ucho.
🆖🆖🆖🆖🆖
- TAK! AHA, MASZ ZA SWOJE GŁUPI DRYBLASIE!
Rzuciłam w Sehuna maskotką, kiedy po raz kolejny udało mi się z nim wygrać. Od dwóch godzin jedyne, co robiliśmy, to granie w głupią bijatyke na mojej konsoli, kulturalne darcie się na siebie i rzucanie czym popadnie. Cały salon wyglądał, jak pobojowisko. Rozsypane chrupki, wylany sok, porozrzucane poduszki i ciuchy, które nawiasem mówiąc, nie wiem, skąd się wzięły, bo ubrani byliśmy w stu procentach, a nawet gdzieś leżały moje pogniecione komiksy.
- Aish, nie gram z tobą. -Hun odłożył wściekle pada na stolik.
- Po prostu nie umiesz przegrywać.
- Chciałabyś.
- Tak jest, więc nie muszę chcieć.
- Turlaj dropsa.
- Spadaj na drzewo banany sprostować.
CZYTASZ
{Angel}Exo
FanfictionJest to zwykłe opowiadanie z Exo. Akcja dzieje się w czasie ery Monster ;D