Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem, w którym można było wyczuć wczorajszy deszcz, na który też wskazywały małe kałuże nierównomiernie ułożone na chodniku oraz trawie. Szłam sobie spokojnie, raz po raz przeskakując małe jeziorka, aż poczułam mocne pociągnięcie, a następnie jak smycz zsuwa się z mojej dłoni.
- Ziva, wracaj! - pobiegłam za psiakiem, który wyrwał się jak szalony, jednak po chwili go zgubiłam. - Ziva!
Zaczęłam ją nawoływać, rozglądając się dookoła przestraszona. Oczy mi się zeszkliły, a ciało zaczęło lekko drżeć na myśl, że coś się jej mogło stać. Po chwili usłyszałam głośne szczeknięcie i śmiech. Pobiegłam szybko słysząc głos suczki i kamień spadł mi z serca, gdy zauważyłam ją w towarzystwie jakiegoś chłopaka z dwoma małymi pudlami.
- Ziva nie rób mi tak - wzięłam sunię na ręce, a po moim policzku spłynęła niespodziewanie łza, której się nie spodziewałam, więc wytarłam ją szybko rękawem zaskoczona.
Przytuliłam mocno psa, ignorując to, że swoimi brudnymi łapkami zostawiła kilka śladów na mojej bluzie. Kochałam ją tak mocno, że nie wiem, co bym zrobiła, gdyby zniknęła. Ona uratowała mnie, a ja ją, więc nie mogłam pozwolić, by jej coś się stało, bo chyba bym się załamała. Po dłuższej chwili, która minęła na mocnym tuleniu Zivy i całowaniu raz po raz jej małej białej główki, zdałam sobie sprawę, że nie jestem tutaj sama.
- Przepraszam za nią. Ona nigdy tak nie ucieka. - potarłam niezręcznie kark, będąc lekko zażenowana.
- Nic się nie stało. Moje psy to też wielkie łobuziaki. - widząc szeroki uśmiech blondyna, sama nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. - Może się przejdziemy?
- Jasne. - pokiwałam lekko głową na autentyczność moich słów i postawiłam Zivę na ziemi, tym razem trzymając mocno smycz w mojej małej rączce.
🐩🐕🐩🐕🐩
- Jak się nazywają te dwie kruszynki? - zapytałam, wycierając rękawem mokrą ławkę i na niej siadając.
- To jest Monggu, a to Jjanggu. - wskazał najpierw brązowego, a następnie białego pudla.
- A to jest, jak mogłeś już usłyszeć, księżniczka Ziva. - pogłaskałam trochę zmęczoną sunię, która leżała na ziemi z główką opartą na moich butach.
- Ładne imię.
- Ziva to po hebrajsku jasność lub blask. - uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie, kiedy wybierałam jej imię.
- Widzę, że za tym imieniem kryje się jakaś ciekawa historia. - Jongin usiadł obok mnie i pokazał mi ruchem ręki, bym zaczęła mówić.
- Znalazłam ją, jak wracałam kiedyś sama do domu po spotkaniu z koleżankami. Ktoś porzucił ją w brudnym kartonie w parku. Miała wtedy może z rok, więc była już w miarę dorosłym psem. W tamtych czasach miałam... - odchrząknęłam lekko, kiedy poczułam wielką gulę w gardle.- ...ciężkie chwile. Ale dzięki mojej opiece, a raczej naszej wspólnej opiece nad sobą, udało nam się wszystko przezwyciężyć. Była jak takie moje małe światełko w tunelu. I tak sobie razem już żyjemy prawie trzy lata.
- Historie z happy end'em zawsze są najlepsze. - uśmiechnął się do mnie ciepło, a następnie wstał, sprawdzając godzinę na zegarku, który miał założony na prawym nadgarstku. - Co ty na coś ciepłego i słodkiego?
🚸🚸🚸🚸🚸
- Dziękujemy. - skłoniłam się lekko wraz z blondynem, kiedy dostaliśmy swoje napoje.
- Jak ja dawno nie piłam gorącej czekolady. - powiedziałam tonem marudzącego dziecka, wypijając jeden łyk czekolady z piankami. - I to jeszcze takiej pysznej. Chyba to będzie miejsce, w którym będę stale bywała.
CZYTASZ
{Angel}Exo
FanfictionJest to zwykłe opowiadanie z Exo. Akcja dzieje się w czasie ery Monster ;D