17

160 16 13
                                    

- Lalalalalala coś tam makarena! -podskoczyłam szczęśliwa w miejscu i zaraz zrobiłam okrążenie wokół chłopaków.- Ziuuuuuu!

- Jess, waruj. - zaśmiał się Chanyeol i zatorował mi drogę swoim dużym ciałem.

Zatrzymałam się, by w niego nie wlecieć, a następnie posłałam mu groźny wzrok, kopiąc go mocno w łydkę.

- Nie jestem psem, przerośnięty nietoperzu.

- Jess, nie szalej tak.

- Dobrze, Junmyeonie. -dogoniłam lidera i przytuliłam się do jego ramienia, szczerząc się zadowolona.

W końcu po długich tygodniach, spędzonych prawie cały czas w domu, dzisiaj był dzień, w którym oddano mi moją wolność i prywatność. Dzisiaj żegnałam się z gipsem i też mieszkaniem chłopaków w moim azylu. Może nie było nudno, gdy w mieszkaniu nie było tak cicho, ale potrzebowałam choć na chwilę od nich odpocząć. Musiałam wszystko przygotować przed przyjazdem moich przyjaciółek.

Zbliżał się już koniec września, co równało się z przygotowywaniem do studiów. Może mój kierunek nie był wymagający, ale jednak życie studenckie niewiele różni się od życia w szkole średniej. Też trzeba pojawiać się na zajęciach i uczyć na egzaminy.

- Jak się czujesz, Jessie?

- Dobrze, mamo. -zaśmiałam się, a starszy chłopak tylko westchnął, patrząc na mnie z politowaniem i pogłaskał mnie po głowie.- Pójdziemy zjeść coś słodkiego?

- Na co masz ochotę? -zaraz po moim drugim boku zmaterializował się Baekhyun ze swoim wyjątkowym, prostokątnym uśmieszkiem.

- Hmm... Jakiś deser? Kolorowe galaretki? Jakieś ciasto? -bardziej zapytałam niż odpowiedziałam, wtulając się w bruneta.

Zauważyłam pewne zainteresowanie u chłopaków, którzy pewnie byli zaintrygowani moim tuleniem się z własnej woli do jednego z nich. Junmyeon był naprawdę niczym matka dla wszystkich. Troszczył się bardziej o innych niż o siebie, pytał każdego o samopoczucie i też rozmawiał z każdym, gdy widział, że ktoś jest przygnębiony czy zdołowany.

Kiedy Jongin był u mnie ostatnio, poprosiłam go o rozmowę z liderem. Brunet był idealnym słuchaczem i pocieszycielem wraz z Lay'em, który później się przyłączył do nas i spędziliśmy miły dzień, oglądając telenowele.

Z Junmyeonem i Yixingiem czułam się niczym w młodszych latach z moimi rodzicami. Miałam przeczucie, że mogę powiedzieć im o wszystkim bez zostania wyśmianą. Kiedy im o tym wspomniałam, dziękując za opiekę, chłopcy w żartach powiedzieli, że mogą zostać moimi drugimi rodzicami. Jakbym śmiała się wtedy nie zgodzić?

- Lody! -wykrzyknęli razem Chan z Baekiem, zaraz przybijając sobie piątkę.

- To raczej nie w tym samym budynku. -mruknęłam, a Jongdae zaśmiał się głośno, od razu wyczuwając drugie dno mojej odpowiedzi.

- To było dobre, krasnoludku.

- A chcesz dostać kopa tam, gdzie słońce nie dociera? -odwróciłam lekko głowę, by móc patrzeć na szatyna.

- Wolałbym nie.

- To nie nazywaj mnie krasnoludkiem, dinozaurze.

- Już, już. Spokój. -Junmyeon zaśmiał się serdecznie, głaszcząc mnie po włosach, na co ułożyłam głowę znów na jego ramieniu, mrucząc cicho.

- Więc idziemy do cukierni.

- Yass!

🙌🙌🙌🙌🙌

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 07, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

{Angel}ExoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz