Był luty tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego, a mróz delikatnie szczypał w policzki rudowłosą dziewczynę, kiedy przechadzała się po błoniach. Słońce dawno już oświetlało cały tern. Za parę godzin Hogwart ponownie miał zapełnić się uczniami. Wróci monotonność, zacznie się normalne życie. Ale czy dla niej też? Nigdy nie przypuszczała, że w ciągu siedmiu dni jej życie wywróci się do góry nogami. Nie na co dzień dostaje się przecież książki, które opisują życie twojego syna.
To, co się działo podczas czytania ich zdobyczy, było porównywalne do wojny. Zwłaszcza kiedy dowiedzieli się, że osoba, którą uważali za przyjaciela, okazała się zdrajcą.
+++
- A teraz chcesz go wykończyć!
- Tak, chcę - powiedział Black, patrząc złowrogo na Parszywka.
- Trzymajcie mnie, bo go uduszę! - krzyknął ponownie James i już się zerwał w stronę Syriusza, ale Lily stanęła mu na drodze. Potter chciał coś powiedzieć, ale Lily warknęła cicho i pokazała palcem, żeby wrócił na swoje miejsce. James niepewnie przysiadł na brzegu czerwonej kanapy.
- Więc powinienem pozwolić Snape'owi pojmać cię i oddać dementorom! - krzyknął Harry.
- Harry - wtrącił szybko Lupin - Czy ty nie rozumiesz? Przez cały czas myśleliśmy, że to Syriusz zdradził twoich rodziców, a Peter go wytropił... a tymczasem było zupełnie inaczej, nie rozumiesz? To Peter zdradził twojego ojca i twoją matkę... a Syriusz wytropił Petera...
- A miałem was za przyjaciół – warknął James.
Lunatyk i Łapa spojrzeli po sobie smutno. Nie mogli uwierzyć w to, co czytała Lily. Nigdy nie zdradziliby Jamesa. Huncwoci trzymają się razem. Czyż tak nie jest?
Kątem oka zauważyła, jak Peter nerwowo wiercił się w fotelu, nie wiedząc, czy ma się bać, czy uciekać. Jego wzrok co chwila przenosił się na wyjście z pokoju.
- TO NIEPRAWDA! - krzyknął Harry. - ON BYŁ ICH STRAŻNIKIEM TAJEMNICY! POWIEDZIAŁ TO, ZANIM PAN SIĘ POJAWIŁ, POWIEDZIAŁ, ŻE ICH ZABIŁ!
Wskazywał na Blacka, który kręcił powoli głową, a w oczach lśniły mu łzy.
- Tak, Harry... jakbym ich zabił - wychrypiał. - Namówiłem Lily i Jamesa, żeby swoim Strażnikiem Tajemnicy uczynili Petera zamiast mnie... Tak, to moja wina, wiem o tym... Tej nocy, kiedy zginęli, chciałem sprawdzić Petera, upewnić się, że jest bezpieczny, ale kiedy przyszedłem do jego kryjówki, już go tam nie było. Ani śladu walki. Coś mnie tknęło. Od razu wyruszyłem do domu twoich rodziców. A kiedy zobaczyłem ich dom... rozwalony... i ich ciała... zrozumiałem, co się stało... co zrobił Peter. Co ja zrobiłem.
Głos mu się załamał. Odwrócił się.
- Nie udawaj, zdrajco! - wykrzyknął Rogacz.
- Opanuj się albo rzucę na ciebie zaklęcie wyciszające – ostrzegła go cichym warknięciem Lily. James skinął niepewnie głową na znak zgody i przytulił się mocno do czerwonej poduszki.
- Dość tego - rzekł Lupin, a w jego głosie zabrzmiała twarda nuta, jakiej Harry nigdy jeszcze nie słyszał. - Jest jeden sposób, żeby udowodnić, co naprawdę się wydarzyło. Ron, daj mi tego szczura.
- A co zamierza pan z nim zrobić, jak go panu dam? - zapytał Ron.
- Zmuszę go do ujawnienia, kim jest. Jeśli jest naprawdę szczurem, nic mu się nie stanie.
Ron zawahał się, a potem wyciągnął rękę z Parszywkiem w stronę Lupina. Lupin wziął go, a Parszywek zaczął rozpaczliwie piszczeć, wić się, wyrywać i wytrzeszczać maleńkie czarne oczka.
CZYTASZ
In Search For A Better Ending
FanfictionLily Evans znajduje w czasie ferii zimowych w Dziale Ksiąg Zakazanych siedem książek, których wcale nie powinno tam być. Zaskoczona tym, że w tytule pojawia się bardzo dobrze jej znane nazwisko "Potter", pokazuje książki huncwotom, którzy zostali w...