Rozdział 7

3.2K 239 64
                                    

W ciszy biegli przez szkolne korytarze. Tylko delikatne światło z różdżki Remusa oświetlało im drogę. Kątem oka widział on, jak ludzie z portretów gapią się na nich lub mamroczą pod nosami z niezadowolenia.

Pod Wielką Salę dotarli w rekordowym tempie, a stamtąd była już prosta droga na błonia. Uważając, by nikt ich nie dostrzegł, dotarli pod Bijącą Wierzbę. Tuż przed nią Syriusz zamienił się w czarnego psa i unieruchomił drzewo. Zrobiło to na Lily ogromne wrażenie, ale nie dała po sobie nic poznać.

Wślizgnęli się do tunelu. Chłód objął ciało Lily. Otrząsnęła się lekko i podążyła za Blackiem, za sobą słysząc ciężkie oddechy Jamesa i Remusa. Panująca ciemność nie pozwoliła jej przyjrzeć się dokładnie tunelowi.

W końcu Łapa się zatrzymał i powoli otworzył klapę nad swoją głową. Rozejrzał się wokół i wyszedł na powierzchnię, a reszta tuż za nim. Lily przebiegła wzorkiem po zniszczonym i zakurzonym miejscu. Na chwilę ogarnął nią zawód. Inaczej wyobrażała sobie tę słynną Wrzeszczącą Chatę.

Opamiętała się, dopiero gdy James otworzył usta z zamiarem odezwania się. Pośpiesznie zatkała mu usta dłonią, a placem wskazującym drugiej reki wskazała na piętro. Podłoga nad ich głowami skrzypiała.

Po cichu weszli na górę, dyskretnie przystając przy ledwo trzymających się w zawiasach drzwiach.

- Musimy wracać – powiedział męski, lekko ochrypły głos.

- Nie możemy jeszcze – syknęła kobieta. Jej delikatny głosik był bardzo piękny, ale i lekko przemądrzały. - Jeszcze nie, Harry.

- Hermiona, zrozum, oni wiedzą, że tu jesteśmy. Będą nas szukać.

- Albo i nie. Skąd wiesz? – zapytała. Zapanowała chwilowa cisza, a Remus począł się martwić, że ktoś dosłyszy ich przyśpieszone oddechy. - Dobra, masz rację, ale co z tego.

- To, że oni nie mogą z nami rozmawiać. Dobrze wiesz, że dziwne rzeczy się wtedy dzieją.

- Wiem, Harry, wiem – szepnęła. - Ale jeszcze nie możemy wracać. Jeszcze nie.

- Wiem. Musimy... zniknąć. - Niepewność w jego głosie była wyraźna.

- Chodźmy więc.

Panika ogarnęła Lily. Dłonie zaczęły jej drżeć, a serce łomotała w piersi. Była pewna, że za chwilę spojrzy własnemu synowi z przyszłości prosto w oczy i...

Delikatny, cienkiego i śliskiego materiał opadł na jej głowę, a ramę Jamesa objęło ją w pasie, przyciągając bliżej niego. Niewidka z trudnością objęła całą czwórkę. W ostatniej chwili zdążyli wycofać się parę kroków, gdy przed oczami ukazały im się dwie osoby.

James oniemiał. Był pewien, że patrzy na samego siebie, a później dostrzegł niesamowitą zieleń oczu chłopaka i ujrzał w nim Lily. Harry, pomyślał, to jest Harry. Towarzysząca mu dziewczyna była od niego wyższa, a jej grube, ciemnoblond kręcone włosy związane miała w rozleciały kok. Hermiona była przepiękna i Lily musiała jej to przyznać.

Dwójka bez słowa zeszła po schodach i tyle ich widzieli. James, Syriusz, Remus i Lily jeszcze chwilę stali pod peleryną, upewniając się, że na pewno są sami. Minęły długie minuty, zanim spojrzeli sobie w oczy. Głucha cisza zabrzęczała między nimi.

- To wszystko jest po prostu niemożliwe. – Syriusz postanowił się odezwać.

- Dzieją się dziwne rzeczy – stwierdził Remus bardzo cichym i przerażonym tonem głosu. - Nigdy nie słyszałem o kimś, kto podróżował tak daleko w czasie. To bardzo ryzykowne i... niebezpieczne.

In Search For A Better EndingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz