Rozdział 26

1.9K 179 51
                                    

15.08.1980

Regulus tępo wpatrywał się w ścianę przed sobą. Siedział w mugolskim barze i pił piwo za piwem, tylko czasami zamieniając na coś mocniejszego. Strata Elizabeth dotknęło go bardziej niż wszystkie problemy świata razem wzięte. Śmiechy mugoli, muzyka i trzask uderzanych o siebie kul bilardowych dochodziły jakby z oddali. Pochłonięty przez własne ponure myśli, nie zwrócił uwagi na siadającego obok mężczyznę.

- Co podać? - zapytał barman klienta.

- Piwo i podwójną whisky dla kolegi obok.

Regulus drgnął i spojrzał w bok.

- Remus? - zdziwił się.

- No cześć - odpowiedział normalnie.

- Co tutaj robisz?

Barman postawił przed nimi zamówienie o odszedł dalej do innych klientów.

- Zbliża się pełnia, a ja lubię łyknąć sobie trochę mugolskiego piwka przed tymi dniami.

- Śledziłeś mnie? - dopytywał Regulus.

- Nie! - zaprzeczył szybko Lupin. - Lubię ten bar. Przychodzę do niego od roku. Nie wmówisz mi, że cię śledziłem! - I upił porządny łyk piwa. Prawdą było, że Remus śledził Regulusa, ale nie miał zamiaru mu o tym teraz mówić.

- Mhm - mruknął smętnie Regulus i ponownie pogrążył się w swoich myślach.

- Posłuchaj Reg...

- Nawet nie próbuj - przerwał mu warknięciem. - Nie próbuj mnie pocieszać. Nie wiesz, co mogę czuć. - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów Regulus zdał sobie sprawę, że Remus stracił przecież Dorcas. - Wybacz - powiedział pośpiesznie.

- Nie musisz. Rozumiem. Też byłem zły na wszystko i wszystkich po jej śmierci.

Regulus mocno zacisnął usta.

- Długo odczuwa się ból po stracie? - zapytał szeptem.

- Nie wiem - odpowiedział Remus. - Jak przestanę go czuć, to ci powiem.

Brutalna świadomość, że być może nigdy nie pozbędzie się pustki w sercu, walnęła Regulusa prosto w twarz. Spojrzał na stojącą szklankę whisky i duszkiem wypił całą porcję, krzywiąc się przy tym. Remus patrzył na niego spokojnie.

- Mogę ci udzielić darmowej rady? - zapytał go. Regulus przytknął. - Jesteś młodym i zdrowym chłopakiem. Wiem, że ból jest okropny, ale... masz syna i jestem pewien, że ten syn chciałby, by jego ojciec był przy nim, a nie przy parze z piwem w dłoni w połowie pijany.

Regulus na niego nie spojrzał. Remus siedział, oczekując odpowiedzi, ale po kilku długich minutach ciszy między nimi, westchnął głośno i wyszedł. Dopiero wtedy Regulus pozwolił sobie na uronienie jednej łzy. Duszkiem wypił resztkę piwa i wrócił do domu. Do syna.

*

30.08.1980

- SYRIUSZ! - wrzasnęła Carolina.

Syriusz zerwał się z łóżka, wypadł z sypialni i zbiegł po schodach w szybkim tempie. Na ich końcu czekała Caroline.

- Co się stało? - zapytał, podchodząc do niej.

- Wody mi odeszły - powiedziała.

- Co? Myślałem, że do porodu jeszcze trzy tygodnie!

- Po prostu zabierz mnie do Munga! - warknęła, czując skurcz.

Zostawili Chrisa pod opieką mieszkającej z nimi tymczasowo niani i popędzili do szpitala. Syriusz denerwował się jeszcze bardziej niż za pierwszym porodem Caroline i chociaż Lily starała się go uspokoić, że przedwczesne porody się zdarzają i dzieciom i Caroline na pewno nic nie będzie, to Syriusza opętały same zły myśli.

In Search For A Better EndingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz