25.11.1977
Lily właśnie udało się zgrabić ostatnie liście z ogródka. Podpierając się o płot, odpoczywała. Pogoda z dnia na dzień robiła się coraz gorsza, a James pochłonięty przez Kursy Aurorskie bywał w domu rzadziej niż ona. Tak naprawdę Lily nie chciała zgrabiać tych liści. Obawiała się jednak, że lada dzień spadnie pierwszy śnieg i nie zdążył tego zrobić aż do wiosny.
- Ładny dzień, nieprawdaż?
Zaskoczona spojrzała na ulicę za płotem. Starsza kobieta podbierając się o swoją laskę, ciszyła się słabymi promieniami słońca. Lily posłała jej serdeczny uśmiech.
- Obawiam się, że ostatni, pani Bagshot. W Proroku nie zapowiadali od jutro dobrej pogody.
- Ah. - Kobieta machnęła ręką. - W Proroku jest tyle prawdy ostatnio ile we mnie baletnicy. Żyję na tym świecie wystarczająco długo, by stwierdzić, że słońce utrzyma się jeszcze dwa lub trzy dni. Potem będzie robić się tylko zimniej.
- Może wpadnie pani dzisiaj na herbatkę? - zaproponowała Lily.
- Z wielką chęcią droga Lily, ale obiecałam swojej dawnej znajomej ploteczki przy ciastkach. Plotkara z niej wielka, ale szkoda odmówić ciekawostkom, które zdobywa.
Lily uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- W takim razie nie będę odmawiać pani tych drobnych przyjemności.
Bathilda Bagshot uśmiechnęła się do niej ciepło i odeszła w swoją stronę. Lily chwilę odprowadzała ją wzrokiem, by potem wziąć zgrabione liście i dyskretnie spalić je na tyłach domu. Zadowolona usiadał w kuchni przy stole i wypiła szklankę soku. Wzrok Lily nawet raz nie spoczął na mrocznym nagłówku w Proroku i znajdujące się pod nim zdjęcie Mrocznego Znaku.
*
Był późny wieczór, gdy Dorcas wpadła przez kominek do salonu w Dolinie Godryka. Lily siedziała po turecku przy małym stoliku i studiowała książki. Gdy płomienie rozbłysły gwałtownie, podniosłą wzrok znad książek.
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedziała podekscytowana Dorcas, siadając obok przyjaciółki. Lily patrzyła na nią z wyczekiwaniem. - Pamiętasz, jak mówiłam, że mam plan na przyszłość dla mnie i Remusa.
- Pamiętam.
- Więc... - Dorcas nie mogła opanować drżenia ciała - porozmawiałam z nim o tym planie i on się zgodził. Pożyczyliśmy trochę złota z Gringotta i... otwieramy restaurację na Pokątnej!
- O Merlinie, to wspaniała wiadomość - powiedziała Lily, nie kryjąc zaskoczenia. Mocno przytuliła Dorcas. - I wspaniały pomysł. To się uda Dora!
- No wiem, jestem tak bardzo podekscytowana i nawet Remus się cieszył. Merlinie, nie masz czasem czegoś na uspokojenie?
Lily zaśmiała się krótko.
- Jasne, zaraz przyniosę.
*
15.12.1977
Regulus dziwnie czuł się z myślą, że to jego ostatni rok w szkole. Wraz z powrotem do Hogwartu wszystko wydało się mu inne, być może dlatego, że bardzo chciał zapamiętać każdy zamkowy szczegół. Za oknem ostrożnie sypał śnieg, powoli pokrywając błonia grubą warstwą puchu. Tym samym dawał odczuć, że zbliżają się święta. Tak, w Hogwarcie powoli zaczynało się odczuwać świąteczną atmosferę. W Wielkiej Sali powoli pojawiały się choinki, a na korytarzach jemioły, które dziewczyny lubiły wykorzystywać do skradania pocałunków chłopakom.
Regulus zerknął dyskretnie za siebie, a kiedy nikogo nie zobaczył, wemknął się do pustej klasy. Elizabeth już na niego czekała. Pocałował ją na przywitanie.
CZYTASZ
In Search For A Better Ending
FanfictionLily Evans znajduje w czasie ferii zimowych w Dziale Ksiąg Zakazanych siedem książek, których wcale nie powinno tam być. Zaskoczona tym, że w tytule pojawia się bardzo dobrze jej znane nazwisko "Potter", pokazuje książki huncwotom, którzy zostali w...