Wczorajsze wydarzenia sprawiły, że postanowiłem starać się jeszcze bardziej. Wstałem jako pierwszy i wyszedłem z sypialni nie budząc nikogo.
Biore prysznic i ubieram się w czarny T-shirt i ciemne dżinsy. Potem kieruje się odrazu do sali treningowej.
Co prawda inni zjawią się dopiero za jakąś godzine ale co mnie to obchodzi. Podchodze do worka treningowego i zaczynam go okładać bez opamiętania.
- Widze że ktoś tu musi się na czymś wyrzyć - słysze za sobą głos.
Odwracam się. To Edward. Super.
- A ty tu po co? - rzucam na powitanie.
- Ja też ciesze się że cię widze, Peter.
Przewracam oczami.
- Chciałem z tobą pogadać na temat wczoraj.
- A co tu jest do obgadywania. Od początku mieliśmy kiepską taktyke, dopiero od połowy mogliśmy coś sami wymyślić, a na zakończenie wszystko zepsułeś.
- Ja? Może po części. Ale to ty miałeś pilnować flagi.
Zaciskam dłonie w pięści. Jeśli go teraz walne nie zyskam niczego.
- Posłuchaj, Edward. - warcze - Nie interesuje mnie co masz mi do powiedzenia. Ani trochę. Może lepiej idź do swojej dziewczyny.
Chłopak uśmiecha się lekko.
- Ja przynajmniej mam odwagę żeby się do dziewczyny odezwać.
Odwraca się i zostawia mnie ogłupiałego.
- Jutro ostatni dzień pierwszego etapu - oznajmia Eric - Wtedy znów podejmiecie walki. Teraz nauczycie się celować. Niech wszyscy wezmą po trzy noże. I uważajcie, kiedy Cztery będzie wam pokazywał prawidłowe techniki rzucania. Jazda!
Każdy podbiega do stolika z bronią i zabiera sztylety dla niego przeznaczone.
Patrze uważnie na instruktora. Nie mogę podpaść Erikowi po tym, co stało się wczoraj.
- Ustawić sie w szereg! - rozkazuje lider.
Ustawiamy się, każdy przed jednym celem. Mocno chwytam pierwszy nóż, robię zamach i rzucam. Nóż zatacza kręgi w powietrzu i uderza trząnkiem jakieś dwadzieścia centymetrów od celu. Super.
Szybko zerkam na innych i z ulgą zauważam że im też nie idzie najlepiej. Kilka metrów ode mnie stoi Tris i wymachuje bez sensu nożem. Wygląda to tak, jakby ćwiczyła rzucanie bez rzucania.
- Sztywniaczka zarobiła chyba za dużo ciosów w głowę! - wołam na tyle głośno żeby usłuszał nas Eric chodzący za szeregiem w te i z powrotem - Hej, Sztywniaczko! Pamiętasz, co to nóż?
Ignoruje mnie i dalej wymachuje rękami. Mam nadzieje że Eric jej coś powie, ale on mija ją bez słowa.
Rzucam po raz drógi i znów chybiam. Kątem oka widze, że Tris w końcu rzuciła, i choć ostrze się nie wbiło to trafiła w środek.
Rzucam znowu, ale nóż jak na złość leci jeszcze dalej niż ostatnio.
- Hej, Peter. - woła Sztywna - Pamiętasz, co to cel?
Obok niej Christina rzuca, jej nóż wbija się zaledwie kilka centymetrów od celu. Zaczyna mi działać na nerwy. To ona wczoraj zdjeła flagę z drzewa, choć wątpie żeby taktyka była jej dziełem. Z drugiej strony Cztery też napewno im nie powiedział co mają zrobić żeby wygrać.
CZYTASZ
Hayes ✔
Fiksi PenggemarKażdy człowiek ma swoją historię. Tris Prior opowiedziała nam swoją. Teraz czas na Petera. Miłego czytania :) #1 - hayes - 31.01.2019 #3 - wierna - 13.03.2019 #11 - divergent - 22.04.2019 #21 - niezgodna - 17.01.2019 #107 - opowiadanie - 27.03.20...