Rozdział 15

222 21 9
                                    

W ciągu jakiś ostatnich dwóch tygodni wiele razy musiałem mierzyć się ze swoimi lękami. Uciekałem ciemnym tunelem, przechodziłem przez pole minowe, moi rodzice umierali na moich oczach. Mam też lęk wysokości, ale to nie było aż tak przerażające, musiałem przez to przechodzić tylko raz.

Kiedy wychodzę z symulacji wzdycham z ulgą. Mierzenie się z lękami idzie mi nieźle, ale nie widzę większych postępów w tym zakresie, natomiast spokojne "pobudki" opanowałem do perfekcji. To jak budzenie się z koszmaru sennego; małe dzieci krzyczą, ale z wiekiem uczymy się nad tym panować.

Cztery zerka na mnie.

- Robisz postępy jeśli chodzi o czas. Ale przy ostatecznym teście musisz pamiętać, że mogą pojawić się nowe lęki.

Kiwam głową.

- Ale wtedy będę wiedział że to nei dzieje się naprawdę.

- Tak. Ale opanowanie strachu i tak nie będzie proste.

Wzruszam ramionami i wychodzę. Staram się tego po sobie nie pokazywać, ale Cztery działa mi na nerwy. Zawsze taki opanowany, jakby pozjadał wszystkie rozumy.

Wchodzę do sypialni. Molly siedzi na łóżku, obejmuje kolana rękami, twarz ukryła między nogami. Drew siedzi na podłodze oparty o ściane i gapi się w przestrzeń.

Przywitałbym się, ale żadne z nich nie zwraca na mnie uwagi. Christina, Will i Al odwracają głowy w moją stronę, ale zaraz potem wracają do rozmowy.

Kładę się na łóżku i zamykam oczy.

Po kilku minutach słyszę że drzwi znów się otworzyły, więc otwieram jedno oko, żeby zobaczyć kto to.

Szybko podnoszę się do pozycji siedzącej. To Eric. Pod pachą trzyma zieloną tablice.

- Za chwilę zobaczycie ranking po drugim etapie - mówi idąc przez sypialnie w stronę przeciwległej ściany. - Oczywiście nikt teraz nie wyleci, ale będziecie mogli ocenić, jakie macie szanse w ostatecznym teście. Choć najchętniej niektórych bym nawet do niego nie dopuścił.

Wbrew własnej woli zerkam na Drew i Molly, załamanych po symulacji, ale szybko odwracam wzrok i moje spojrzenie zatrzymuje się na Alu. Co noc wszyscy słyszymy jego płacz. Założe się że to o nim mówił Eric. Nie muszę się martwić o Drew i Molly.

Wszysy idzemy za Erikiem. Lider kładzie tablice na ziemi i zaczyna coś na niej pisać, a nowicjusze zatrzymują się kilka metrów od niego.

- Jak myślisz, jest dobrze? - pyta Molly.

- Jasne - odpowiadam. - Kto ma mnie wyprzedzić? Będę pierwszy, zobaczysz.

Jestem tego pewny. Choć Cztery nigdy nie powiedział mi, że jestem lepszy od pozostałych poprostu to wiem, bo słuchałem jednym uchem relacji innych nowicjuszy. Nie szło im zbyt dobrze. A skoro Edwarda już nie ma...

- Chciałabym być taka pewna siebie jak ty - wzdycha Molly.

Wzruszam ramionami.

Słyszę że drzwi się otwierają, ale nie odwracam się, żeby sprawdzić, który z nowicjuszy wrócił. Nie interesuje mnie teraz nic oprócz rankingu.

Eric wstaje i wiesza tablice na gwoździu.

Mógłbym szeroko otworzyć oczy albo wydać jakiś cichy okrzyk zaskoczenia. Ale tego nie robie. Zamiast tego gapie się na ranking i nie rozumiem co widze.

1. Tris

2. Peter

Sztywniaczka mnie wyprzedziła. I to nie trochę; jej średni czas jest czterokrotnie krótszy od mojego.

Hayes ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz