Kilka dni później
-Adrien-
Postanowiłem przeprowadzić prywatne śledztwo. Ma 90% pewność, że dziewczyna, która pokonała mnie w klubie to Marinette.
Siedząc z laptopem na kolanach nawet nie zauważyłem, kiedy mój ojciec usiadł obok mnie.
- Interesuje cie Marinette? - spytał, a ja podskoczyłem wystraszony.
- Tato!
- A więc?
- Nie - odparłem natychmiast.
Zastanawiałem się czy nie zapytać taty o ojca Marinette.
- Co się stało z jej ojcem? Nigdzie nie mogę znaleźć informacji na jego temat.
Tata zbladł. Wstał i usiadł na fotelu. Chyba się zastanawiał.
- Jej ojciec nie żyje.
Nie żyje?! Więc on ich nie porzucił?!
Poczułem się jak skończony kretyn, pierwszy raz w życiu się tak poczułem. My ją gnębiliśmy i śmialiśmy się z niej, że ją ojciec porzucił, a tak naprawdę to był tylko nasz wymysł.
- Jak to się stało? - wydukałem.
- Tom, ojciec Marinette był biznesmenem. Podczas z jednego z bankietów, zostali zaatakowani. Jak się potem okazało, jeden z gości miał poważne długi u gangsterów. Wielu ludzi wtedy zginęło w tym Tom. Marinette i jej matka też tam były. Kiedy jeden z bandytów chciał zabić je obie, on ochronił je. Zginął, ratując je.
Nie docierały do mnie te słowa. Zginął, aby one mogły żyć.
Co ja narobiłem?
Wstałem i szybko wybiegłem z posiadłości. Wpadałem na ludzi, ale nie obchodziło mnie to. Kiedy w końcu dotarłem przed drzwi jej mieszkania, zacząłem walić w drzwi.
Po chwili mi otworzyła. Bez zastanowienia ją przytuliłem.
Doskonale wiedziałem jak to jest kogoś stracić. Nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić bólu jaki musiała czuć widząc jak umiera jej ojciec.
Zamknąłem ją w żelaznym uścisku. Próbowała się wyrwać, ale skutecznie jej to uniemożliwiłem.
- Adrien, puść mnie! - rozkazała.
- Przepraszam, nie wiedziałem - wyszeptałem wtulając się w zagłębienie jej szyi.
Jakby tak na to spojrzeć, to dopiero niedawno zauważyłem jak piękną jest dziewczyną.
Szkoda, że nie zauważyłem tego wcześniej.
-Marinette-
Nie wiedziałam co zrobić. Co mu tak nagle odbiło? Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam.
Akurat dzisiaj mama musiała wylecieć do Włoch na jakieś spotkanie.
Po chwili odsunął się ode mnie. Odetchnęłam z ulgą, moja radość jednak nie trwała długo.
Pocałował mnie tak namiętnie, że aż zmiękły mi kolana.
Co tu się dzieje?!
Przyparł mnie do ściany, zamykając drzwi. Jedna z jego rąk znalazła się na moim biodrze, a druga na policzku.
Cholera, dlaczego mi się to podoba?
Rozchyliłam delikatnie usta, pozwalając mu pogłębić pocałunek.
Co ja wyprawiam? Dlaczego nie mogę przestać?
Oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.
- Przepraszam - wyszeptał, przytulając mnie.
W życiu bym nie przypuszczała, że ON mnie przeprosi.
Świat zwariował.
CZYTASZ
Dance With the Devil
FanfictionJeden dzień Jedno wydarzenie Zmienia wszystko. Czy dwie osoby które się szczerze nienawidzą mogą się pokochać?