-Adrien-
Jestem idiotą! Mogłem to przewidzieć. Biegłem za Marinette. Co jak co, ale tego nie mogę schrzanić.
Po kilku minutach straciłem ją z oczu.
Załamany wróciłem do domu. Nie chciałem, ale wiedziałem, że jej nie znajdę. Praktycznie nic o niej nie wiedziałem. Nie miałem pomysłu gdzie mógłbym ją znaleźć.
***
Siedziałem na sali patrząc na moich tańczących znajomych. Marinette nie przyszła. Byłem u niej rano, ale okazało się, że nie wróciła do domu na noc. Cholernie się o nią martwiłem.
Po chwili obok mnie usiadł Derek. Nie wyglądał na zmartwionego.
- Kochasz ją? - spytał beznamiętnie.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Chyba tak.
- Na pierwszy rzut oka widać, że nigdy nie byłeś zakochany. Znam Marinette od bardzo dawna, nie chcę żeby cierpiała - wyciągnął z kieszeni kartkę i podał mi ją.
- Będzie ze mną szczęśliwa - oznajmiłem od razu.
Właściwie nie wiem dlaczego to powiedziałem. Chciałem aby była ze mną, szczęśliwa i tylko moja.
-Tylko kup jej kwiaty - rzekł.
Spojrzałem na kartkę i zobaczyłem adres.
- Cały czas wiedziałeś gdzie jest?! - krzyknąłem, zwracając na siebie uwagę znajomych.
- Jasne, że tak.
- Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś?!
- Bo nie miałem na to ochoty? Jakaś kara musi być.
Wybiegłem szybko ze szkoły. Nie obchodziły mnie lekcje. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni. Wykupiłem wszystkie róże jakie mieli.
Kiedy w końcu dotarłem pod wskazany adres, zadzwoniłem dzwonkiem. Miałem trochę problem z bukietem, ale zbytnio się tym nie przejmowałem.
Po chwili otworzył mi ten sam chłopak, którego widziałem z Derekiem w parku.
- Gdzie ona jest?
Wpuścił mnie do środka i zaprowadził do salonu.
Jeśli będzie trzeba, będę błagał o wybaczenie na kolanach.
Marinette siedziała na fotelu owinięta kocem z kubkiem w ręku. Kiedy na mnie spojrzała, na jej twarzy pojawił się szok i niedowierzanie.
- Twój kochaś się postarał - usłyszałem głos tego chłopaka.
- Przysięgam to nie ja ją pocałowałem. Zaskoczyła mnie. Tylko ciebie kocham - powiedziałem na jednym wdechu.
- Co? Możesz powtórzyć?
- To ona mnie pocałowała... - nie dała mi dokończyć.
Odstawiła kubek i podbiegła do mnie, namiętnie mnie całując.
To była ostatnio rzecz jakiej się spodziewałem.
Objąłem ją , jedną ręką wciąż trzymając bukiet.
- Ja też cie kocham - oznajmiła między pocałunkami.
Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że to właśnie w niej się zakocham. Była moim wrogiem, nie znosiłem jej, a teraz pewnie nie wytrzymałbym bez niej jednego dnia.
CZYTASZ
Dance With the Devil
FanficJeden dzień Jedno wydarzenie Zmienia wszystko. Czy dwie osoby które się szczerze nienawidzą mogą się pokochać?