-9-

5.7K 506 209
                                    

-Adrien-

Jestem idiotą! Mogłem to przewidzieć. Biegłem za Marinette. Co jak co, ale tego nie mogę schrzanić.

Po kilku minutach straciłem ją z oczu.

Załamany wróciłem do domu. Nie chciałem, ale wiedziałem, że jej nie znajdę. Praktycznie nic o niej nie wiedziałem. Nie miałem pomysłu gdzie mógłbym ją znaleźć.

***

Siedziałem na sali patrząc na moich tańczących znajomych. Marinette nie przyszła. Byłem u niej rano, ale okazało się, że nie wróciła do domu na noc. Cholernie się o nią martwiłem.

Po chwili obok mnie usiadł Derek. Nie wyglądał na zmartwionego.

- Kochasz ją? - spytał beznamiętnie.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć.

- Chyba tak.

- Na pierwszy rzut oka widać, że nigdy nie byłeś zakochany. Znam Marinette od bardzo dawna, nie chcę żeby cierpiała - wyciągnął z kieszeni kartkę i podał mi ją.

- Będzie ze mną szczęśliwa - oznajmiłem od razu.

Właściwie nie wiem dlaczego to powiedziałem. Chciałem aby była ze mną, szczęśliwa i tylko moja.

-Tylko kup jej kwiaty - rzekł.

Spojrzałem na kartkę i zobaczyłem adres.

- Cały czas wiedziałeś gdzie jest?! - krzyknąłem, zwracając na siebie uwagę znajomych.

- Jasne, że tak.

- Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś?!

- Bo nie miałem na to ochoty? Jakaś kara musi być.

Wybiegłem szybko ze szkoły. Nie obchodziły mnie lekcje. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni. Wykupiłem wszystkie róże jakie mieli.

Kiedy w końcu dotarłem pod wskazany adres, zadzwoniłem dzwonkiem. Miałem trochę problem z bukietem, ale zbytnio się tym nie przejmowałem.

Po chwili otworzył mi ten sam chłopak, którego widziałem z Derekiem w parku.

- Gdzie ona jest?

Wpuścił mnie do środka i zaprowadził do salonu.

Jeśli będzie trzeba, będę błagał o wybaczenie na kolanach.

Marinette siedziała na fotelu owinięta kocem z kubkiem w ręku. Kiedy na mnie spojrzała, na jej twarzy pojawił się szok i niedowierzanie.

- Twój kochaś się postarał - usłyszałem głos tego chłopaka.

- Przysięgam to nie ja ją pocałowałem. Zaskoczyła mnie. Tylko ciebie kocham - powiedziałem na jednym wdechu.

- Co? Możesz powtórzyć?

- To ona mnie pocałowała... - nie dała mi dokończyć.

Odstawiła kubek i podbiegła do mnie, namiętnie mnie całując.

To była ostatnio rzecz jakiej się spodziewałem.

Objąłem ją , jedną ręką wciąż trzymając bukiet.

- Ja też cie kocham - oznajmiła między pocałunkami.

Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że to właśnie w niej się zakocham. Była moim wrogiem, nie znosiłem jej, a teraz pewnie nie wytrzymałbym bez niej jednego dnia.

Dance With the DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz