Lucas
Przekląłem głośno, gdy usłyszałem kwotę jaką ten dureń przegrał. Jak można być tak głupim i dać się wciągnąć w ten nałóg? To proszenie się o kłopoty. A ten debil nie ściągnął problemów tylko na siebie, ale na całą naszą trójkę, jeśli Stinger złapie któregokolwiek z tej dwójki to są skończeni. Mnie nie mógł ruszyć, bo wiedział, że ja się go nie boję, że na mnie jego groźby nie działają. Ale oni... wykorzysta ich by pogrążyli siebie nawzajem, jest gotowy zrobić wszystko, bo takie rzeczy go bawią. Im bardziej ktoś cierpi, tym większą on miał radość, to psychol i nikt więcej. Ben okazał się ogromnym bezmózgowiem, a wiedziałem, że to dopiero początek tego, co miało nastąpić w momencie, gdy Stinger dowie się, gdzie mieszkają.
Chciałem już rzucić jakąś kąśliwą uwagę na temat jego głupoty, ale zobaczyłem jak blondyneczka powoli się usuwa na ziemie. Szybko ją złapałem i oparłem o swoją pierś, by nie upadła i nie uderzyła się. Spojrzałem na nią, na szczęście nie zemdlała, ale jej wzrok był mętny i niewyraźny. Wsunąłem rękę pod jej kolana i uniosłem, następnie skierowałem się do salonu, który mijałem, jak wpadłem do tego mieszkania. Dzień układał się coraz gorzej.
- Tylko mi tu mi nie mdlej - mruknąłem i położyłem ją, wsuwając pod głowę poduszkę i kładąc nogi na oparcie kanapy, by krążenie się poprawiło.
- Lexi! Nic ci nie jest? - Za nami do pomieszczenia wpadł Ben.
- Ty już lepiej nic nie mów, tylko przynieś jej wodę - warknąłem do niego, zły, że to wszystko co się działo było jego winą.
- Nie krzycz na niego - odezwała się smutnym głosem. - To nie jego wina.
- No tutaj się nie zgodzę, żadne z nas nie narobiło sobie cholernych długów u największego fiuta w mieście. Tylko on, a gdyby tego mało to wciągnął nas w to bagno. - To, że byłem wściekły to mało powiedziane, miałem ochotę rozwalić mu ten tępy łeb.
- To nie jest jego pierwszy raz - Usiadła i przeczesała włosy dłonią. - Kilka lat temu już miał problemy z hazardem, ale myślałam, że najgorsze za nim, że wygrał z tym, a teraz jest jeszcze gorzej, nie tylko muszę zapłacić tyle kasy, to jeszcze muszę mieć pieniądze na jego leki.
- Alex... - Do pokoju wszedł Ben i przystanął obok kanapy z niepewną miną.
- Nie mów kretynie, że to nie koniec niespodzianek. - błagałem w myślach, by nic gorszego nie powiedział, ale to były czcze marzenia.
- Bo jeśli mówię już całą prawdę to jestem zdrowy.... - niepewnie postawił szklankę z wodą na stoli i cofnął się o krok.
- Jak to zdrowy? Przecież zapłaciliśmy za kolejne badanie, które masz w tym tygodniu. - Spojrzała na niego nie wiedząc dokąd on zmierza, ale ja już miałem swoje przypuszczenia.
- Od kilku tygodni już nie chodzę do lekarzy, odkryli, że to nie było nic wielkiego, dali mi tabletki, które wybrałem w dwa tygodnie i to wszystko.
- To za co ja płacę od jakiegoś miesiąca?! - Wstała, stając naprzeciw niego. Na wszelki wypadek stanąłem obok niej, by nie rzuciła się na niego, jak on dokończy to co ma do powiedzenia.
- Liczyłem, że się odegram, że jeśli wygram to spłacę długi i nie będę musiał o niczym nic mówić. - Nawet nie patrzył jej w oczy, tylko gdzieś nad ramieniem. Alex złapała głęboki oddech i zamarła, miałem wrażenie, że przyswaja jego słowa. W miarę jak jej mina się zmieniała, jego wypowiedź docierała coraz bardziej. Najpierw było wielkie rozczarowanie, potem ból, aż w końcu jej oczy zabłysły, jakby ktoś tam zapalił ogień. Jeszcze sekunda i nastąpił wybuch.

CZYTASZ
Nokaut
RomanceON jest świetnym bokserem, który nie zna litości dla przeciwników. Atakuje i sprowadza ich do parteru w kilka chwil, nie znalazł się jeszcze nikt, kto by go pokonał. Kiedy nie boksuje to planuje własny biznes i podrywa kobiety, które traktuje przedm...