Alex
Wszystko działo się w jak zwolnionym tempie. Czas zwolnił, a dźwięki na około mnie ucichły. Nie słyszałam już krzyczącego tłumu, nie słyszałam śmiechu mężczyzny, który mnie porwał. Widziałam jedynie Lucasa leżącego na ziemi w bezruchu z zamkniętymi oczami, nie wiedziałam nawet czy oddychał. Sama miałam wrażenie, jakby powietrze zatrzymało się w mojej klatce piersiowej i nie mogło się wydostać. Ręce, na których się opierałam drżały, uścisk w brzuchu był nie do wytrzymania. Czułam, że tracę kolejna ważną rzecz w swoim życiu, nie chciałam by to wszystko się działo, nie wiedziałam nawet kiedy to się zaczęło. A w tej chwili się kończyło i to po części z mojej winy. Byłam odpowiedzialna za to, że Lucas leżał na tej podłodze, byłam odpowiedzialna za każdy jego siniak, każde złamane żebro, za każdy cios jaki został mu zadany tego wieczór. To wszystko było moją winą i nic nie mogłam z tym zrobić. Łzy zamazywały mi widok, otoczenie robiło się niewidoczne, a ja wzięłam pierwszy mocny oddech, od kiedy on upadł. Ból w klatce rozszedł się stopniowo, aż w końcu ścisnęło mnie w gardle, nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Nie chciałam, by tak to się kończyło...
Podniosłam się z kolan i zerwałam do biegu. Poczułam jak ktoś mnie łapie, ale kopnęłam najmocniej jak umiałam. Oderwałam za to mocny policzek, ale ten ból był niczym w porównaniu do tego, co czułam głęboko w sercu. Nie miało znaczenia co mi zrobią, nie obchodziło mnie już co robię. Wyrywałam się, kopałam, krzyczałam. Chciałam tylko podejść do Lucasa.
- Zostaw ją. Nie jest już nam potrzebna. Wszystko poszło zgodnie z planem. - Usłyszałam tylko głos mężczyzny, a po sekundzie jego ochroniarz mnie puścił. W pierwszej chwili straciłam równowagę, ale w następnej sekundzie, zrzuciłam buty i biegłam do ringu.
Przy wejściu do klatki, przepchnęłam się koło przeciwnika Lucasa. Uśmiechnął się tylko obleśnie i poszedł dalej. Boso, z plącząca się suknią między nogami podeszłam do bruneta i opadłam na kolana. Ostatni metr, który nas dzielił pokonałam na czworaka. Widziałam jak jego klatka piersiowa się porusza, widziałam jak ciężko mu brać oddechy, jednak nie widziałam całej twarzy, gdyż leżał na brzuchu. Delikatnie dotknęłam jego włosów, przejechałam po nich dłonią, ale on nawet nie drgnął.
- Lucas, proszę otwórz oczy, proszę cię, spójrz na mnie - błagałam, choć w głębi siebie wiedziałam, że mnie nie słyszał. Był całkowicie nieprzytomny, nie wiedziałam co mam robić. Łzy coraz mocniej spływały mi po policzkach, a ja nawet nie próbowałam ich zatrzymać. Nie zależało mi na tym, jak wyglądam ani co sądzą o mnie inni. W tej chwili liczył się tylko on. Po kilku minutach zobaczyłam jak podchodzi do nas starszy mężczyzny. Zerwałam się na nogi i stanęłam między nim, a Lucasem. - Nie zbliżaj się! Nie pozwolę go jeszcze bardziej skrzywdzić!
- Spokojnie, jestem jego trenerem. - podniósł obie ręce do góry, ale nie wierzyłam mu, nikomu już nie ufałam. - Lucas prosił bym przyszedł na wypadek, gdyby coś poszło źle. Wiedział, że nie można ufać tym ludziom, powiedział, że jeśli go pokonają mam go stąd zabrać.
- Nie wolno go ruszać może mieć coś uszkodzone. Trzeba wezwać karetkę.
- Złotko, oboje wiemy, że nie możemy wezwać tutaj karetki. Całe to miejsce jest nielegalne i nas aresztują, a Lucasa wsadzą do więzienia. Posłuchaj, wiem, co robię. Musisz po prostu pomóc mi go znieść, bo jeśli nie, to sami go zrzucą z ringu, a wiemy, że nie potrzebuje kolejnych ciosów.
- I pojedziemy do szpitala? - spytałam dla pewności. Nie mogliśmy zabrać go do domu i opatrzyć. Nie mieliśmy jak się nim zająć, by nie zrobić mu krzywdy. Musiał zbadać go prawdziwy lekarz.
- Tak, pojedziemy do szpitala. - Potwierdził i ruszył do Lucasa, który nadal się nie ruszał.
Delikatnie łapiąc go pod ramionami podnieśli jego zwiotczałe ciało. Gdy zarzuciliśmy jego ręce na nasze barki, z jego ust wydobył się zbolały jęk. Głowa wisiała mu nisko, dotykając brodą torsu. Nawet na sekundę nie otworzył oczu, nadal był nieprzytomny. Jego nogi ciągnęły się za nami, ludzie, których mijaliśmy śmiali się z nas. Po drodze do samochodu trenera mignął mi Stinger. Obiecałam sobie w duchu, że pożałuje tego, co zrobił, że zemszczę się na nich za to, co zrobili nie tylko mi, ale przede wszystkim Lucasowi.

CZYTASZ
Nokaut
RomanceON jest świetnym bokserem, który nie zna litości dla przeciwników. Atakuje i sprowadza ich do parteru w kilka chwil, nie znalazł się jeszcze nikt, kto by go pokonał. Kiedy nie boksuje to planuje własny biznes i podrywa kobiety, które traktuje przedm...