Rozdział 12

577 24 0
                                    

*pov James*

Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Gdy doszedłem do siebie zorientowałem się, że nadal jestem nad basenem, ale kurwa dlaczego nic na sobie nie mam!? Wstałem, obwinąłem sobie ręcznik wokół bioder i zacząłem budzić Marcelo i Chrisa.

***

Kurwa gdzie one je położyły!? Już od dobrej godziny szukamy chociaż bokserek, ale nigdzie ich nie ma. Jest  18:55 więc musimy już wychodzić z budynku w samych ręcznikach udaliśmy się na parking, a tam co?

-Ja pierdole gdzie samochód?-spytał z poirytowaniem Chris

-Coś czuję,  że to wszystko to pomysł dziewczyn-powiedział Marcelo

-Za dzwonie po taksówkę-powiedziałem na co oni przytaknęli 

-Halo, chciałbym zamówić taksówkę.....na Baker Street.....dziękuję, do widzenia.

-J?-spytał loczuś

-Będzie za 10 minut, na Baker Street

-Ale to jest nie ta ulica, co na niej jesteśmy.

-Wiem, ale nie możemy tu tak stać, bo kto nas zau....-nie dokończyłem bo przerwał mi krzyk

-Aaaaaa!! Laura! Kim! Chodźcie tu, tam są chłopaki z Realu!-krzyknęła jakaś dziewczyna i razem z wcześniej wspomnianymi dziewczynami zaczęła iść w naszą stronę.

-Hej. Jesteśmy  waszymi fankami. Możemy prosić o zdjęcie?-spytała dość ładna blondynka

-Pewnie, ale mamy mało czasu, więc każda z was może mieć zdjęcie tylko z jednym, okey?-powiedział Ronaldo

-Pewnie-odpowiedziała brunetka

-No to która chce mieć zdjęcie z którym?-spytał Marcelo

-Ja z Ronaldo, Laura z tb, a Sonja z Rodriguezem, pasuje wam?-powiedziała na co wychodzi Kim

-Spoko-powiedziałem. 

Dziewczyny do nas podeszły i zrobiliśmy sobie z nimi szybkie zdjęcia. Gdy odeszły zaczęliśmy rozmyślać nad tym dlaczego dziewczyny nam zrobiły, aż do momentu gdy dwie z tych trzech dziewczyn pobiegły do nas. Jedna zerwała mnie i Marcelo ręczniki, a druga zrobiła nam zdjęcia, po czym rzuciły w nas nimi, a my szybko się zakryliśmy.

-Wyczuwam, że będzie afera-powiedział Marcelo

-Oj będzie na pewno. Już widzę ten duży nagłówek w gazecie "Piłkarze Realu Madryt spacerujący nago po ulicach Krety-rzekłem z ironią

-Hehe przynajmniej a byłem zakryty a wy?! Staliście tak jak was Bóg stworzył haha-roześmiał się Cris

-Hehe zabawne-odpowiedziałem mu z sarkazmem

-Ej panowie, nasz taksówka-powiedział Marcelo przerywając naszą wymianę zdań

Wsiedliśmy do samochodu, a kierowca:

-Przepraszam, ale mam zamówienie na Baker Street, a i tak spóźniony jestem.

-To ja do pana dzwoniłem

-O jezu! James Rodriguez, Cristiano Ronaldo i Marcelo Vieira w mojej taksówce. Mogę prosić o zdjęcie?-spytał

-Obiecuję, że kiedyś zrobimy, ale nie dziś! Jesteśmy ubrani tak jak jesteśmy, ale już jeden błąd popełniliśmy!-rzekł Chris

-Nie ma sprawy. To gdzie zawieść?

-Na Global Street 186.  A jak się pan nazywa?-spytał Marcelo

Co sie stanie gdy...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz