Rozdział 8

689 23 2
                                        

*pov Monica*

Obudziłam się wcześnie. James jeszcze spał. Patrząc na niego przypomniałam sobie dzień kiedy go poznałam. To niewiarygodne, że kiedyś w moich oczach był narcystycznym dupkiem nawet nie przyjacielem, a teraz.....właśnie co? Sama nie wiem na czym stoję. Zależy mi na nim, ale boję się powtórki z rozrywki. J mimo, że wiem, że jest inny niż niektórzy faceci na świecie boje się, że znów mnie ktoś skrzywdzi.

-O czym myślisz Monia?-z zamyśleń wyrwał mnie głos James'a

-O niczym.-rzekłam

-Monica przecież widzę, że coś jest nie tak. O co chodzi?

-James naprawdę o nic. Nie martw się.

-Nie ufasz mi?

-Ufam, ale.....

-Monia proszę, powiedz.

-uhh, ale jesteś uparty-powiedziałam po chwili słysząc śmiech kolumbijczyka.

-James, chodzi o to, że...że nie wiem na czym stoję.

-Monia, ale ja wiem. Zależy mi na tobie jak cholera. Od początku mi się podobałaś. Szczerze chciałem Ci to powiedzieć już wcześniej ale bałem się, nie wierzę, że udało mi się to nareszcie powiedzieć więc...-przerwał i stanął koło łóżka-Monico Katherino Martinez czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?

-No nie wiem nie wiem-powiedziałam, ale widząc jego zaskoczoną i zarazem smutną minę dodałam-Tak zostanę twoją dziewczyną Jamesie Davidzie Rodriguezie Rubio.

-Mogłaś sobie darować to drugie imię zła kobieto-rzekł i rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.

-Jamees haha przeestań haha mniee   łaaaskotać haha.

Po chwili zaprzestał swoich czynności, ale dalej wisiał nade mną. W jego oczach dalej widziałam iskierki.

-To teraz ty sobie tu jeszcze poleżysz, a ja zrobię nam śniadanie.

-Okey.-przystałam na jego propozycję

-Kocham Cię.-rzekł 

-Ja ciebie też-odparłam. Cmoknął mnie w usta i wyszedł. Leżałam sobie dosłownie kilka sekund po czym wstałam, wzięłam szybki prysznic, ubrałam na siebie czarne ogrodniczki, biały top odkrywający brzuch.  w zasadzie to był mi pod piersi. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lekko się pomalowałam i gotowa zeszłam na dół. Jamesa zastałam oczywiście w kuchni. Stał do mnie tyłem. Objęłam go w pasie na co on lekko dygnął.

-Nie strasz mnie tak kochanie.-powiedział z uśmiechem

-Mhm, co na śniadanie?

-Jak zawsze głodna, gofry z bitą śmietaną i owocami.

-Jezuuuu, Kocham Cię.-krzyknęłam

-Nie Jezu tylko James bo zrobię się zazdrosny.

-Haha o Jezusa?

-W końcu Bóg Świata.-odparł rozbawiony James

-Jesteś uroczy i zarazem głupi.

-Wiem ale to drugie się nie zgadza.

-J skromny.

-To też wiem.-wyszczerzył się jak idiota

Po tej wnikliwej wymianie zdań poszliśmy do jadalni. Szybko zjedliśmy nasze porcje po czym brudne talerze odłożyliśmy do zmywarki.

-Monia ja pójdę się szybko ubrać i byśmy pojechali do mnie. Ja bym się przebrał na trening i pojechalibyśmy tam razem. Przy okazji uzgodnili z Chrisem i Marcelo temat wakacji.

-Okey.

Po 10 minutach byliśmy już w drodze do domu Rodrigueza. Podczas gdy on się szykował, ja postanowiłam zadzwonić  do mamy. Dziś powinni wrócili z Barcelony. Po 4 sygnałach odebrała.

-Halo.

-Część mamo.

-Część kwiatuszku. Co u ciebie?

-Wszystko dobrze, a u was?

 -Również. Monia przepraszam, że nie dzwoniłam, ale z tatom mamy dużo na głowi. Oprócz bankietu przyjechaliśmy załatwić kilka spraw. Wrócimy za 2 dni.

-Czyli będziecie w sobotę?

 -Oczywiście skarbie. Przecież nie przegapilibyśmy twoich 19 urodzin. Nareszcie oficjalnie skończysz 19 lat. A jak tam twoje życie uczuciowe skarbie? Mam już zięcia?

-Mamo! Tak mam chłopaka, ale nie narzeczonego.

-To super! Kiedy go poznam? Jak się nazywa? Znam go?

-Niedługo go poznasz. Nwm czy go znasz, ale chyba kojarzysz. Nazywa się James Rodriguez.

-To ten młody chłopak z Realu Madryt co go twój wujek trenuję?

-Tak to on mamo.

-Wspaniale! Szczęścia kochani, tylko nie zróbcie mnie babcią jeszcze.

-Mamooo!

-No cicho już słonko, muszę kończyć. Zaraz mam spotkanie. Pa.

-Powodzenia mamo. Pozdrów tatę. Pa.

-A ty swojego chłopaka. Pa.

-Okey, pa.

Akurat kiedy zakończyłam rozmowę, James zszedł na dół

-To co? Jedziemy misi?-spytał szczerząc się dziwacznie

-Tak. A masz pozdrowienia od mojej mamy.

-Podziękuj i również pozdrów.

Całą drogę na boisko treningowe, razem z Jamesem śpiewaliśmy piosenki lecące w radiu.

Równo z zakończeniem piosenki "Perfect" zespołu 1D, zaparkowaliśmy na parkingu. Wysiedliśmy i trzymając się za ręce ruszyliśmy do wejścia. Gdy tylko tam weszliśmy wszyscy zaczęli nam gratulować i pytać się od kiedy jesteśmy razem i w jakich okolicznościach się zgodziłam. Po ok 5 min Bob rozpoczął trening.

*pov James*

 Gdy robiliśmy kółka na rozgrzewkę postanowiłem zagadać na temat wakacji do chłopaków, którzy akurat razem biegli.

-Chris mam pytanko, to pytanie tyczy się też do ciebie Marcelo.. Co byście powiedzieli na wyjazd do Grecji do twojego domku Cris?

-To nie jest głupi pomysł. Ja jestem za.-rzekł Cris

-Ja też.-dodał Marcelo

-Stop, czyli jechałbym ja, Gina razem z Christiano Jr?

-Tak, plus Ja z Monią i Marcelo z Daniel no i Enzo z Liamem(dzieci Marcelo i Daniel).

-Mi to pasuje-powiedział Vieira

-Czyli ustalone. James zarezerwuj dziś bilety dla naszej 7 na jutro.

-Okey-zgodziłem się na koniec po czym rozpoczęliśmy wszyscy długi i męczący trening.

***

Przepraszam wszystkich że nie dodawałam przez ten długi czas ale nie miałam czasu na to przez szkołę. Każdy powinien zrozumieć jeśli ma za niedługo wywiadówkę ;**

Little_Sweet

Co sie stanie gdy...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz