,, Odbicie przyjaciół "

89 9 2
                                    

* Oczami Elenor *
Przyleciałam do willi. Pierwsze co zrobiłam to pobiegłam w miejsce gdzie zostawiłam Szmaragdowy Przewodnik. Zmniejszyłam go i przyjęłam do bransoletki. Następnie pobiegłem do miejsca gdzie trzymaliśmy broń. Zabrałam z tamtąd dwa miecze. Następnie wzięłam linę i hak. Po długim namyśle postanowiłam, że wezmę ze sobą gwiazdę pojednania. Nie wiedziałam ilu wrogów będę musiała pokonać, ale możliwość latania napewno wyrówna trochę szanse. Przydałoby się coś co ochroni moje skrzydła. Niestety nie udało mi się nic takiego znaleźć. Może uda mi się odkryć moc trzeciego kryształu. Będzie to bardzo ważne.
 Niestety na razie nie wiedziałam jaką moc skrywa trzeci kryształ. Mogłam tylko zgadywać. Na całe szczęście dzięki skompletowaniu wszystkich kryształów miałam skrzydła.
 Otworzyłam Szmaragdowy Atlas.
- Ja  - Co powinnam jeszcze wziąć na tą wyprawę.
Odpowiedź była krótka, lecz skrywała w sobię przerażającą prawdę:
,, Przygotuj się na straty"
Ta odpowiedź mnie przeraziła. Mimo to ciągle wmawiałam sobie, że wszystko będzie dobrze.
 Postanowiłam, że polecę do bazy przeciwnika jeszcze dziś. Po zachodzie słońca. Jednak zanim to zrobię postanowiłam się położyć.
Jak planowałam o zachodzie słońca wstałam. Rozbudziłam się i rozłożyłam skrzydła.
 Leciałam prostą drogą w stronę bazy Kruków. Szybowałam razem z chmurami w taki sposób, aby mnie nie spostrzegli.
 Po kilku chwilach stałam już na dachu. Na plecach miałam gwiazdę przeznaczenia i dwa miecze. W rękach spoczywały mi moje sztylety. Mimo, że przytargałam tu jakieś miecze, postanowiłam je tu zostawić. Ukryłam je pod stosem cegieł. Następnym razem zabiorę je gdy będą potrzebne.
 Nagle zobaczyłam jakiś ruch za moimi placami. Machnęłam skrzydłem i przewróciłam przeciwnika. Kolejnym zwinnym ruchem pozbawiłam go głowy. Spojrzałam wokół siebie. Nikogo nie było poza... kamerą monitoringu, która patrzyła prosto na mnie. Czyli kruki wiedzą, że tu jestem. Dobrze.
 - Ja  - Zabawmy się. - Powiedziałam to do kamery i wbiłam nóż w kamerę. Następnie pobiegłam do drzwi, które pozwalały zejść na najwyższe piętro budynku. Schowałam się za nimi. Tak jak przypuszczałam na dach wbiegło pięć Kruków. Zaczęli mnie szukać. Ja w tym czasie powoli wyszłam zza drzwi i zatrzasnęłam je.
 Pobiegłam dalej nie zatrzymując się. Nagle na mojej drodze pojawiło się kilka Kruków. Nie miałam ochoty zatrzymywać się i ich zabijać. Chciałam tylko znaleźć moich przyjaciół. W pewnym momencie Kruków, którzy za mną stali była już cała gromada. Ignorowalam ich.
Nagle przede mną stanęła Natasza. Jako jeden z generałów. Nie chciała mi w żaden sposób dać się ominąć. Zaczełyśmy się bić. Powoli jedna raniła drugą. W pewnym momencie zamachnęłam się sztyletem ona jednak uskoczyla i rozcięła mi wzdłuż rękę tak, że moja bransoletka z  Szmaragdowym Atlasem upadła na ziemię. Szybko sięgnęłam po nią. Kiedy jednak wstawałam z podłogi coś uderzyło mnie w tył głowy i zemdlałam.
  Obudziłam się na stole operacyjnym nie miałam broni i byłam przywiązana.
- Ja  - Gdzie ja jestem?
 Zza rogu wyłoniła się Natasza. Na jej ustach widniał szeroki uśmiech. Mimo tego wyglądała  tak przerażająco, że powinna grać czarne charaktery w horrorach.
- Natasza  - Część mała. Pamiętasz mnie?
- Ja  - Oczywiście. To Ciebie zamknęłam w klatce jak ostatni raz tu byłam?
 Moje słowa sprawiły, że jej przepiękny uśmiech zmienił się w wyraz złości. Jednak nie potrwało to długo. Już po chwili zaczęła się uśmiechać.
- Natasza  -  Wiesz mała trochcę mi cię żal. Przybiegłaś tu by uratować przyjaciół, a zamiast tego stracisz swoją moc drugiego kryształu.
 W tym momencie się przeraziłam. Spojrzałam na nią ze strachem w oczach i zapytałam.
- Ja - Jak to? Przecież nie da się odebrać kryształu siłą.
- Natasza  - Tak, ale można wyssać moc z kryształu. Mimo to jednak zostaną Ci te piękne skrzydła.
 Zaczęłam się szarmotać. Nie chciałam tracić mocy widzenia przyszłości. Dzięki niej byłam nie do pokonania. Nikt nie był w stanie mi dorównać.
- Ja  - Nie! Proszę Cię nie rób mi tego!
- Natasza  - Skazałaś się na to sama, w momencie zamknięcia mnie w klatce. Nie martw się. Będziesz mogła używać innych kryształów. Zostaje Ci szybkość i ... coś tam jeszcze. Poza tym twoja moc i tak zostanie tylko zniszczona. Nie będziemy mogli jej użyć. Widzisz same plusy. Mniej mocy, mniej problemów.
  Rozpłakałam się. Moja magiczna moc, która była wyjątkowa zaraz zostanie zabrana.
- Ja  - Jak masz zamiar mi ją zabrać?
- Natasza - Widzisz tamtą włócznię w rogu pokoju? To tym właśnie cię pozbawię mocy.
 W rogu leżała złota włócznia. Zauważyłam, że obok leżała gwiazda pojednania. Włócznia wyglądała niesamowicie. Niestety myśl, że może odebrać moc z jednego kryształu była przerażającą.
 Natasza wzięła włócznię. Zaczęłam się szarmotać. Niestety więzy które mnie trzymały były zbyt mocne. Dziewczyna dotknęła włócznią mojego kryształu, który dawał mi moc widzenia przyszłości. Poczułam jak część moich sił zostaje mi zabrana. Następnie Natasza zamachnęła się włócznią i wbiła mi ją w ranę, którą mi wcześniej zrobiła.
 Zaczęłam krzyczeć. Scena wyglądała jak w prawdziwym horrorze.
- Natasza  - I już po bólu. Teraz grzecznie tu zostań i poczekaj na mnie idę się pochwalić, że wykonałam zadanie. Następnie może pomyślimy o pozbyciu się twoich skrzydeł?
 Razem z tymi słowami wyszła. Zaczęłam myśleć jak mam się wydostać. Została mi moc trzeciego kryształu. Muszę się skupić. Może uda mi się dowiedzieć co to za moc.
 Spojrzałam na moje sztylety, które leżały kilka metrów od mnie. Gdybym je zdobyła przed powrotem Nataszy mogłabym się uwolnić. Skupiłam się na nich. Nie wiem czemu, ale moje sztylety wzniosły się w powietrze i poleciała w moją stronę. Po chwili w rękach miałam moją broń. Czyli moją trzecią, a teraz drugą mocą jest władanie nad metalem. Zaczęłam przecinać więzy. Najpierw uwolniłam ręce, a później nogi.
 Wstałam. Nie chciałam już dłużej siedzieć w tym pokoju. Wzięłam gwiazdę pojednania i wyszłam na korytarz. Na przeciwko mnie stało kilka Kruków. W jednej chwili użyłam ich broni przeciw nim. Choć nie każdy metal chciał mnie słuchać. To większość wykonywała moje rozkazy. Tym razem nie biegłam uwolnić moich przyjaciół. Szłam powolnym krokiem. A każdy kruk, który chciał mnie zatrzymać ginął z własnej broni, albo z broni osoby stojącej obok.
 Po chwili stałam na przeciw drzwi, w których przetrzymywani byli moi koledzy. Nie potrzebna była mi do tego moc przyszłości. Zza drzwi dobrze słyszałam ich głosy.
 Nie chciałam wchodzić tak po prostu. Miałam zamiar zrobić to z hukiem. Wyciągnęłam moje sztylety. Skupiłam się na nich. Powoli tak jak chciałam, zmieniły swoją postać. Po chwili nad moimi dłońmi lewitowała wielka gwiazda. Wzięłam ją do ręki i wycięłam nią otwór w drzwiach. Kazałam jej zabić wszystkie kruki, które znajdowały się w pomieszczeniu i wrócić do mnie.
 Gwiazda wykonała swoje zadanie w przeciągu pięciu sekund. Potem weszłam do pokoju.
 Zobaczyłam moich przyjaciół, którzy siedzą w klatce. Na ich widok zaczęłam się uśmiechać.
- Matt - Szybko Ellen! Wyciągnij nas stąd, będziemy mogli się stąd teleportować. Zrobiłam tak jak powiedział. Po chwili cała nasza grupa stała wolna. Jackob i Jeckob chwycili mnie i resztę za ręce. Kiedy już mieliśmy się teleportować przypomnialam sobię o szmaragodwym atlasie, który był gdzieś w bazie Kruków. Wyrwałam się Jackobowi, który ułamek sekundy później teleportował się z resztą do naszej willi...

Przepraszam, że tak długo nie było kolejnej części. Od dziś postaram się wstawiać każdą nową część co trzy dni.

Akademia AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz