" Ukryty generał"

72 8 4
                                    

* Oczami Elenor*
Nie chciałam zostawać w bazie Kruków ani chwili dłużej niż było to konieczne. Chciałam tylko znaleźć Szmaragdowy przewodnik i wrócić do domu.
 Mimo że nie miałam mocy przewidywania przyszłości, to nikt nie był w stanie mnie zranić.
Niestety używanie mocy jest bardzo męczące, szczególnie kiedy ją dopiero odkryłam.
- Ja  - Muszę pobiec w to samo miejsce, gdzie zostałam pokonana. Tam właśnie ostatni raz widziałam Szmaragdowy przewodnik. - Powiedziałam sama do siebie. Na mojej drodze stanęło kilku przeciwników. Nie chciałam nadużywać moich mocy. Zabiłam ich własnoręcznie.
 Dobiegłam do celu i zaczęłam się rozglądać. Mimo to nie mogłam niczego znaleźć.
- Natasza  - Tego szukasz?
 W jej ręce spoczywała bransoletka z Szmaragdowym Przewodnikiem.
- Ja  - Tak. Wiesz? Miałam zamiar rozpłatać Ci głowę jak wydostałam się z pułapki, w którą mnie uwięziłaś. Teraz naprawię swój błąd.
 Natasza zaatakowała z wielką furią. Na początku cięła od boku. Za to ja zaatakowałam ją z góry, przez co oby dwie nie trafiłyśmy. Następnie ja pchnęłam nożem w brzuch. Mimo to ona obroniła się i rzuciła się na mnie w taki sposób, że z ręki wyleciała mi broń. Szybko wstałam i kazałam mojej broni do mnie wrócić.
 Nagle do pokoju wpadło kilkanaście Kruków.  Zaczęli mnie atakować. Mimo tego, że byłam lepsza, od każdego z nich to nie miałam jak się bronić. Już po chwili byłam na kolanach z nożem pod brodą. Przede mną stała Natasza. Wyglądała na bardzo zadowoloną.
- Natasza  - Pamiętasz o naszej małej operacji na temat skrzydeł? Jest wciąż aktualna.
 Wzięła moją bransoletkę, przy której był przewodnik. Natasza wyjęła zapalniczkę i podpaliła magiczne przedmioty.
- Ja  - Nie! Przestań!
- Natasza  - Bo co?! I tak mi nic nie zrobisz. Teraz zabrać ją powrotem do pokoju tortur. Zaraz tam przyjdę.
 Dwóch rosłych chłopaków wyszło razem ze mną. Niestety nadal czułam jak ostrze noża naciska na moją szyję. Pomyślałam, że w sumie mogłabym sprawić aby ten metal się rozpłynął, lecz jeśli to zrobię będę musiała uciekać i nie zemszczę się na Nataszy.
- Ja  - Dobra. Chłopaki, jak mnie wypuścicie to obiecuję, że teraz was nie zabiję.
- Kruk  - Jaja sobie robisz? Nie masz jak uciec. Jesteśmy górą i ...
Nie dokończył, bo ja wyrwałam mu się i uderzyłam go pięścią w twarz. Zobaczyłam okno. Nie wyglądało na zbyt twarde. Pobiegłam prosto w jego stronę i skoczyłam przebijając szkło. Upadłam na asfalt.
 Teraz zrozumiałam co miał na myśli przewodnik, gdy powiedział, że mam przygotować się na straty po wyprawie na odbicie przyjaciół. Nie mniej było warto. Choć straciłam przewodnik i jedną moc czułam się szczęśliwa, ponieważ to już koniec.
 Wstałam nikt nie próbował mnie gonić. Nawet żaden kruk nie chciał mi wchodzić w drogę. Poleciałam w stronę naszej willi.
 Nagle moje skrzydło przeszła strzała. Oczywiście jakiś idiota musiał mieć przy sobie łuk. Na szczęście wysokość, na którą się wzbiłam nie była duża, więc przeżyłam upadek bez większych urazów.
 Wstałam byłam otoczona ze wszystkich stron.
- Ja  - Nie znudziło się wam jeszcze? Za każdym razem przegrywacie. I tak zwyciężymy.
 Nagle z szeregów wyszedł mi na przeciw kruk. Nie wyglądał tak jak pozostali. Był zakapturzony i miał na sobię białą maskę.
- Zamaskowany - Witaj. Choć jeszcze o tym nie wiesz, to jestem nowym generałem w krukach, a Ty krzyżujesz mi moje plany.
- Ja  - Myślisz, że mnie obchodzą twoje plany?!
- Zamaskowany - Wiedz, że znamy położenie kolejnego trzeciego kryształu i mamy zamiar go za niedługo zdobyć. Niestety aby nam nie przeszkodzono, Ty musisz stać się mniejszym problemem.
 Nagle zaatakował znienacka. Był szybki i nie dał się zaatakować. Za każdym razem gdy próbowałam zrobić unik on trafiał mnie prosto w brzuch. Upadłam na ziemię.
 - Zamaskowany  - Co jest mój Aniołku? Nie podoba Ci się nasza zabawa?
Po tych słowach uderzył mnie pięścią w głowę. Zatoczyłam się. Nie miałam siły wstać.
- Zamaskowany  - Zostawcie ją. Nie ma co tracić na nią czasu. Podrzućcie tylko dowody.
 Kruki przyniosły jakieś ciało. Nie były to zwłoki kruków, ani aniołów. Było to ciało normalnego człowieka.
 Zabrałam w sobie siły. Wstałam chwiejąc się na nogach. Spostrzegł to zamaskowany.
- Zamaskowany - Widzę że nasz kochany aniołek ma jeszcze ochotę się pobawić.
 Podszedł do mnie i uderzył mnie łokciem w brzuch. Upadłam na kolana.
- Ja  - No dalej. Zabij mnie...
- Zamaskowany - Uwierz mi. To co Cię jeszcze czeka jest gorsze od śmierci.
 Po tych słowach wziął strzałę. Zamachnął się nią i przybił moje skrzydło do asfaltu. Krzyknęłam z bólu, który się nasilał z każdym ruchem skrzydła.
 Następnie zemdlałam...
 Obudziłam się w dziwnym miejscu. Wyglądało jak szpital, tylko że byłam przwiązana do krzesła.
- Ja  - Gdzie ja jestem?
Nagle zza rogu wyszedł policjant. Wyglądał na takiego, który w każdej chwili byłby wstanie mnie zabić.
- Policjant -  To ja tu zadaje pytania. Powiesz może mi kim jesteś i skąd masz skrzydła. Dodasz także dlaczego zabiłaś kilka osób.
- Ja  - Co? Ja nikogo nie zabiłam. To znaczy poza krukami, ale oni nie są ludźmi.
- Policjant - Z tego co wiemy po sekcji zwłok to twoje noże pozbawiły tych ludzi życia.
- Ja  - Te noże należały wcześniej do kogoś innego. Pewnie to tej osoby szukacie.
- Policjant - Ja sądzę jednak, że kłamiesz. Poza ciałami wokół Ciebie znaleźliścy to.
 W jego ręce spoczywała płyta CD.
- Ja  - Co to jest?
- Policjant - To jest rzecz, która sprawia, że wszystkie twoje słowa są kłamliwe. Na tej płycie nagrane jest jak zabijasz ludzi i wylatujesz przez okno. I co Ty na to.
 Byłam w kropce. Nie mogłam mu powiedzieć o aniołach i krukach. Poza tym i tak by nie uwierzył. Ciała Kruków, tak samo jak Aniołów znikają dokładnie z pierwszym wschodem słońca, od momentu śmierci. Dlatego nikt nigdy nie widział tych ciał, które pozostawały po bitwach.
- Ja  - Ja nie zabiłam żadnego CZŁOWIEKA.
- Policjant - Tak? Żadnego człowieka, to kogo krasnoludka?
- Ja  - Nie. Kogoś o wiele gorszego.
- Policjant - No dobrze. Jak nie chcesz mi ujawnić motywu to sam go znajdę. Teraz jeszcze odpowiesz mi kim jesteś i skąd masz skrzydła.
- Ja  - A co Cię to obchodzi! I tak nie zabawię tu długo. Opuszczę was przed końcem dnia.
- Policjant - Ach tak? Czyli masz wspólników.
- Ja  - Nie. Działam sama. I sama się stąd wydostanę.
- Policjant  - Jeszcze zobaczymy, a tak przy okazji powiem Ci, że jestem Pan Smit. Mów mi tak następnym razem.
- Ja  - Dobrze tylko, że nie będzie następnego razu.
 Wyszedł z mojej celi. Zostałam sama. Wciąż byłam przwiązana, spojrzałam na kraty mojej celi. Były zrobione z metalu.
 Dzięki mojej mocy, polegającej na władzy nad metalem kazałam kratom się roztopić. Następnie utworzyłam z nich dwa sztylety, a resztę metalu zużyłam na fragmenty ochraniaczy.
- Ja  - Będę mogła z ochraniaczy tworzyć także broń, gdyby pozbawili mnie obecnej.- Pomyślałam.
 Wyszłam na korytarz więzienia. Stało tam kilku policjantów. Kiedy mnie zobaczyli skierowali w moją stronę swoje pistolety. Jednym ruchem ręki ( I mocy metalu ) wygięłam ich broń tak, że stała się bezużyteczna. Nie zabiłam ich. Nie chciałam nikogo pozbawiać życia. Następnie kazałam kajdankom, które policjanci nosili przy paskach, aby zkrępowały ich ręce.
 Przeszłam spokojnie do drzwi. Następnie wyleciałam z budynku.
Nie wiedziałam dlaczego kruki mnie nie zabiły tamtej nocy. Mimo, że byłam wtedy bezbronna i nie mogłam się bronić to oni woleli sprawić, że stanę się poszukiwana. Chciałam teraz jak najszybciej znaleźć się w willi i zapomnieć o tym koszmarze. Niestety nie zauważyłam, że w mojej kieszeni spoczywał czip przez, który byłam śledzona przez policję.
Leciałam w stonę willi. Nie chciałam myśleć już i o tym, że jestem zbiegiem z więzienia. Miałam nadzieję, że nigdy już tam nie trafię. Niestety wiedziałam, że będę ścigana. Przecież według policji zabiłam kilka osób i mam odpowiadać przed sądem.
 Wylądowałam przed willą. Przeszłam przez jej próg. Weszłam do salonu. Byli tam wszyscy.
 Nikt mnie nie przywitał. Kasidi uciekała oczami od mojego wzroku.
- Ja  - Cześć. Myślałam, że bardziej się ucieszycie na mój widok.
- Artur - Niestety na widok zabójcy się nie uśmiechamy.
- Ja  - Co?! Wy też wierzycie w te brednie, które mówią w telewizji i w gazetach. Ludzie, ktoś mnie wrobił.
- Matt - Posłuchaj, ze względu na naszą byłą przyjaźń pozwolimy Ci odejść, ale zadzwonimy na policję. Więc polecam Ci wyjść.
- Ja  - Ale to nie ja!
 Popatrzyłam na Artura. Wziął pilot do telewizji i włączył go.
- Artur -  To jak odpowiesz na to.
 W telewizji leciał materiał CD, który był u policji. Widać tam było zamaskowaną osobę ze sztyletami. Na jej plecach były skrzydła.
- Artur - No więc? Jaką teraz znajdziesz wymówkę.
- Ja  - Nie wiem ... Ale to nie ja!
- Kasidi - No dobrze. Zawiadomiłam policję. Będzie tu za parę chwil.
 Wszyscy spojrzeli na mnie.
- Artur - Idź już i nigdy nie wracaj!
 Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co się dzieje. Jak to? Czy właśnie zostałam wywalona z Elity Aniołów?
 Moi przyjaciele, którzy nie chcieli mnie już znać skierowali się w stronę drzwi.
 Zostałam w pokoju z Mattem. Tylko on we mnie wierzył. Wiedział, że to ja mówię prawdę.
- Matt - Ellen gdybyś chciała pogadać to znajdź mnie na Jack Street 17. To nasza nowa baza.
 Matt odszedł. Kiedy straciłam go z oczu otworzyłam okno i wyleciałam.
 Na zewnątrz była dosłownie armia ludzi. Latały dwa helikoptery. Na ziemi stało kilka radiowozów. Wszyscy policjanci mieli skierowaną we mnie broń.
 - Ja  - Nic nie zrobiłam. I jestem niewinna.
 Na przeciw wyszedł mi policjant Smit.
- Smit - Moja droga proszę Cię abyś poszła z nami na komendę. Tam wszystko wyjaśnimy.
- Ja  - Albo ty kłamiesz i zamknięcie mnie w więzieniu.
- Smit  - Chciałem po dobroci. STRZELAĆ!
 Nagle w moją stronę wystrzeliło tysiące karabinów. Na szczęście byłam gotowa. Moją mocą zatrzymałam pociski. Następnie wszystkie spadły na ziemię. Wyglądało to niesamowicie. Jak deszcz pocisków.
 Nagle w moja stronę zaczął lecieć helikopter. Szybko uchyliłam się przed śmigłem. Drugi helikopter przeleciał mi nad głową. Człowiek, który był w pojeździe zrzucił mi na głowę sieć.
Nie była to normalna sieć. Poza obciążnikami na jej końcach działała jak paralizator. Kiedy tylko siatka spadła mi na głowę poczułam jak razi mnie prąd. Było to straszne uczucie. W następnej chwili spadałam bezwładnie na ziemię.

Akademia AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz