Rozdział 1

3.6K 121 146
                                    

O 7:00 zadzwonił budzik, ponieważ na 9:00 musiałam być w pracy. Mój szef pan Grand nie lubi spóźnialskich. Pracuję w biurze jako sekretarka w Los Angeles.

Wyczłapałam się z łóżka i podeszłam do szafy. Hmm... co by tutaj wybrać, pomyślałam. Nie zastanawiałam się długo, gdyż postawiłam na czarną, ołówkową spódnicę, białą koszulę i czarne szpilki. Włosy spięłam w warkocz francuski oraz zrobiłam lekki makijaż. Spakowałam do torby wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, zamknęłam mieszkanie i szybkim krokiem poszłam do windy. Po około 15 minutach znalazłam się przy biurowcu. Zaparkowałam auto i weszłam do budynku. Mój gabinet znajdował się na 16 piętrze, więc poszłam do windy. Niestety była trochę popsuta i przez turbulencje prawie się przewróciłam. No dobra, przeżyłam. Po chwili znajdowałam się w moich skromnych progach.

Wszystkie potrzebne papiery położyłam na biurku, a plakietkę z moim imieniem i nazwiskiem, czyli Melanie Smith przypięłam do koszuli. Gdy byłam już gotowa do działania, poszłam przywitać się z szefem. Zapukałam do drzwi i nie czekając na odpowiedź, weszłam. Pan Grand z kimś rozmawiał.

- Oj, przepraszam najmocniej - ten nowy gapił się na mnie jakby nigdy człowieka nie widział.

- Nic się nie stało - uśmiechnął się do mnie - ale proszę, wyjdź, zaraz cię zawołam.

Zrobiłam, jak powiedział. Z racji, że jestem ciekawska, podsłuchałam ich rozmowę.

- Dobrze, więc twój gabinet ma numer 236...

Zaraz, zaraz. Mój ma taki numer. Czy on chce mnie zwolnić? Czy zrobiłam coś nie tak? Zawsze byłam punktualna, zawsze byłam przygotowana, wszystko było dopięte na ostatni guzik...

W mojej głowie pojawiło się 1000 myśli na raz. Zrobiło mi się gorąco, a mój oddech przyspieszył. Bardzo lubiłam tę pracę i nie chciałam jej stracić.

- Możesz już wejść! - szczerze, wystraszył mnie ten krzyk...

Złapałam za klamkę i weszłam.

Czułam na sobie wzrok tego, co chce mi odebrać gabinet. Miałam mieszane uczucia. Powolnym krokiem kierowałam się w stronę biurka szefa. Na przeciwko niego siedział ten ktoś.

- D.. dzień dobry - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Dzień dobry, proszę, usiądź tutaj - wskazał mi miejsce obok NIEGO.
- Zacznę od tego, że...

- Mnie pan zwalnia... - wtrąciłam się - ...nic panu nie zrobiłam, zawsze byłam gotowa do pracy, a pan tak mi się odwdzięcza! - z tego co wywnioskowałam, byli bardzo zdziwieni moją wypowiedzią.

- Co masz na myśli?

- Słyszałam, jak mówił pan, że on - w tym momencie wskazałam palcem na gościa siedzącego obok mnie, który był kompletnie zdezorientowany - będzie miał mój gabinet...

- Nie, nie, nie, ten on to nasz nowy pracownik, będzie twoim partnerem - zaczął mi wyjaśniać, a JEGO wyraz twarzy momentalnie się zmienił na pewnego siebie debila, a ja czułam jak buraczę się ze wstydu...

- Czyli mnie pan nie zwalnia? - zapytałam głupio, próbując ukryć choć kawałek twarzy za kosmykami spadającymi mi na twarz.

- Nie - śmiał się ze mnie - przedstawiam ci Johnny'ego Deppa.

- Cześć, będziemy się świetnie bawić - widziałam jak na jego gębie ukazuje się cwaniacki uśmiech... Od razu go nie polubiłam.

- Hej, Melanie Smith jestem - zignorowałam to, co później wyleciało z jego ust.

Pan Grand poprosił mnie, abym oprowadziła go po biurze i moim, a właściwie to już naszym gabinecie. Spojrzałam na niego z niesmakiem, nie chciałam gadać z Johnny'm. Nawet jeśli miał ze mną pracować. No, ale żeby go nie denerwować, zrobiłam to, o co mnie poprosił.

Przyjrzałam się dokładnie Deppowi. Był dosyć wysoki, miał ciemnobrązowe, dłuższe włosy, a pojedyncze pasma z grzywki opadały mu na czoło. Był ubrany w granatowe jeansy ala rurki, miał także czarną ramoneskę, a pod nią jakąś białą koszulkę i do tego buty coś jak tenisówki połączone z adidasami. Taki styl mu pasował.

Gdy wyszliśmy z gabinetu pana Granda, Johnny zaczął mnie wypytywać o wszystko, dosłownie wszystko.

- A co cię to w ogóle obchodzi? - odpowiedziałam oschle pytaniem na pytanie. Niech się nie interesuje moim życiem.

- Chciałbym cię bliżej poznać, może miedzy nami nie będzie tylko praca w biurze - poruszył zabawnie brwiami, a mi już kończyła się cierpliwość... nie lubię takich ludzi.

- Słuchaj, to że jesteś moim partnerem zawodowym, nie znaczy, że będziemy się przyjaźnić, czy coś więcej, jeśli przestawisz albo wyrzucisz cokolwiek, to zabierasz swoje manatki i szukasz swojego miejsca do pracy, jasne? - jestem perfekcjonistką i u mnie musi być wszystko idealne.

- No dobrze, weź zluzuj stringi, bo na pewno je masz i za bardzo ci się w dupę wbijają - znowu na jego twarzy pokazał się cwaniacki uśmiech, którego nienawidziłam...

- Nie wkurzaj mnie, Depp...

Przez tą rozmowę kompletnie nie chciałam go oprowadzać, tylko uderzyć czymś twardym w głowę. Jedynie to by sprawiło, że się zamknie. Marzyłam tylko o tym, czy to tak wiele?

~~~

- Podoba się? - zapytałam od niechcenia. Chciałam już iść do domu, coś czuje, że przez Johnny'ego przestanę lubić tę pracę...

- Z tobą będzie ona lepsza - czy on mnie podrywa?

- Dobra, dobra...

Do gabinetu wszedł pan Grand i powiedział, że możemy iść już do domu. Byłam trochę zdziwiona, ponieważ nie dał mi dzisiaj żadnego zlecenia. No to mu to powiedziałam. Stwierdził, że moim zadaniem było oprowadzanie Deppa po biurze.

Gdy sprzątałam na biurku, czułam jak Johnny bacznie obserwuje każdy mój ruch. Czy tylko ja czuje się tak dziwnie, gdy ktoś się na mnie patrzy?

- Możesz się tak na mnie nie patrzeć? Nie lubię tego...

- Nie zabronisz mi - nie odpowiedziałam mu, lecz posłałam mu tylko groźne spojrzenie.

- Wyglądasz uroczo, gdy się wkurzasz - znowu pokazał swój cwaniacki uśmiech.

Zignorowałam go i po prostu wyszłam z pomieszczenia. Można powiedzieć, że radosnym krokiem skierowałam się do windy, ponieważ cieszyłam się, że nie muszę już patrzeć na Johnny'ego. Niestety, zdążył wejść że mną do windy. Modliłam się tylko, żebym się nie przewróciła. Ale moje życie to żart i musiało tak się stać - wpadłam na tors Deppa. On zamiast się odsunąć przycisnął mnie bardziej do siebie.

- Przepraszam Johnny, nie znoszę tej windy... - czułam jak moje policzki czerwienią się ze wstydu.

-Nic nie szkodzi, mi się podobało - i w tym momencie spojrzał mi głęboko w oczy. Ja to odwzajemniłam, jednak szybko potrząsnęłam głową i oderwałam się od niego. Stałam w kącie windy i patrzyłam się w jeden punkt na podłodze.

Gdy byliśmy już na parterze, wręcz pobiegłam do mojego auta i pojechałam do domu. Przez całą drogę myślałam o tym, co właśnie zaszło w windzie. Nie chciałam tego.

Byłam strasznie głodna, więc zrobiłam sobie kanapki na kolację. Z talerzem poszłam do salonu i włączyłam jakiś film. Odłożyłam naczynie do zlewu i weszłam pod prysznic. Nie wiem dlaczego, nie potrafiłam przestać myśleć o Deppie. Przecież on mi się nie podoba, a po za tym to nie jest chłopak dla mnie. Musiałam się ogarnąć i traktować go jak partnera w pracy. Coś czuję, że ciężko będzie się z nim dogadać.

W łóżku przeglądałam wszystkie portale społecznościowe, na jakich mam konto i nie wiem kiedy, zasnęłam.

***

No hejka 👋

I jak wam się podoba? 😃 To moje pierwsze opowiadanie, więc jeśli są jakieś błędy, to proszę o zrozumienie, każdy kolejny rozdział będzie coraz lepszy, obiecuje. 😁

W tym rozdziale chciałam się skupić na opisie życia naszej Melanie. Mam nadzieję, że z chęcią będziecie czytać następne rozdziały. 😅

Postaram się dodawać je regularnie w niedziele.

Love, xforeverprincessx 💓

I Have Only You || J.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz