Rozdział 20

691 47 11
                                    

Prawie, że codziennie przez miesiąc Johnny, Susan i moi rodzice odwiedzali mnie, aby też pomóc mi w czynnościach, które sprawiały mi problem z tymi żebrami i nogą. Dzisiaj właśnie jadę do szpitala w celu zdjęcia gipsu i obejrzeniu już według mnie zrośniętych kości i chrząstek. We trójkę mieliśmy spędzić cudowny dzień, więc obaj przyjechali po mnie i pojechaliśmy do zaplanowanego miejsca.

Byłam bardzo szczęśliwa, że w końcu będę mogła funkcjonować normalnie i nie wystawiać nogi za kabinę prysznicową, czy śmiesznie kłaść nogę na kanapę. Dojechaliśmy na miejsce po kilku minutach. Radosnym krokiem skierowaliśmy się do szpitala; od razu spotkaliśmy się z panem Williams'em. Johnny i Susan zostali w poczekalni, a mnie lekarz zaprowadził do sali, w której mieścił się sprzęt RTG, więc wpierw zrobił mi rendgen moich żeber.

I tak jak myślałam - były zrośnięte. Następnie zaprowadził mnie do pielęgniarki, aby ta zdjęła mi gips. Usiadłam na posadce, a pani zajęła się swoją pracą. Noga co prawda była jeszcze lekko spuchnięta, ale nie musiałam mieć tego twardego dziadostwa. Na koniec razem z lekarzem poszliśmy do jego gabinetu, żeby powiedzieć mi co i jak.

- I jak tam? - zapytała Susan.

- Przepisał mi jakieś maści na nogę. Jedziemy?

- Tak.

Pierwszym naszym celem była galeria handlowa.

- Musimy tu jechać? - zapytał z grymasem Johnny.

- Ty nie masz tutaj nic do gadania! - zaśmiałam się, bijąc go w ramię.

- A dostanę chociaż buzi?

Zrobił minę słodkiego pieska, więc nie mogłam mu odpuścić. Przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam Johnny'ego w usta. Na jego twarzy od razu zawidniał uśmiech, a oczy stały się pięknymi błyszczącymi diamencikami.

- Dosyć tej miłości, kochani. Idziemy, czy nie? - wtrąciła się Susan, łapiąc nas obu za nadgarstki.

- Tak, idziemy. - przytaknęłam i pociągnęła nas za sobą.

~~~

Biedny Johnny musiał biegać za nami, ponieważ cały czas jakieś ubranie przykłuwało naszą uwagę, ale jednak na coś się przydawał, gdyż pomagał mi trzymać ciuchy.

- Przymierzysz tę koszulę! - wskazałam granatową koszulę z białymi guziczkami.

- Może dosyć tych ubrań, co? - zaśmiał się.

- Faktycznie. - przytaknęła Susan.

Skierowaliśmy się do największej przymierzalni, jaka była w sklepie i rozłożyliśmy wszystkie ubrania na wieszakach.

- Ty wychodzisz. Potem ubierzesz tę koszulę. - powiedziałam, śmiejąc się i popychając Deppa do tyłu. Przy okazji przez koszulkę czułam jego sześciopak. Chłopak podniósł ręce w geście obronnym i ze smutnym uśmiechem wyszedł z przymierzalni.

Postanowiłam łączyć ubrania ze sobą. Pierwszy strój składał się z sięgającej do połowy ud sukienki w kwiatki, czarnej skórzanej kurtki i botków.

- Dziewczyno! Wyglądasz genialnie! - wydaje mi się, że cały sklep słyszał jej pisk podekscytowania.

Przeglądałam się w lustrze, obracałam, aż w końcu zza zasłony ukazała się czupryna Johnny'ego. Jego usta ułożyły się w literę "o".

- Jak tego nie weźmiesz, to nie daruje ci życia.

- Dobrze mamo. - wytknęłam mu język i zasłoniłam szmatkę przed nosem.

I Have Only You || J.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz