Rozdział 26

662 38 6
                                    

- Dzień dobry, kochanie. - usłyszałam poranną chrypkę. Obróciłam się twarzą do Johnny'ego i leniwie się uśmiechnęłam.

- Dzień dobry.

- Jak się spało?

- Bardzo dobrze, a tobie?

- Przy tobie najlepiej.

Usiadałam po turecku i rozejrzałam się po pokoju, zasyfionym pokoju. Dookoła nas leżały ubrania, koce, poduszki.

Matko kochana, co to musiała być za noc.

- Aż tak wczoraj się bawiliśmy? - parsknęłam śmiechem.

- Jak widać tak.

- No nic, trzeba zrobić śniadanie... - z jękiem wstałam z łóżka, okryłam się szlafrokiem i ruszyłam w stronę kuchni.

Stałam przy blacie i kroiłam warzywa do sałatki, gdy w pewnym momencie poczułam dłonie zawijające się wokół mojej talii. Johnny położył brodę na moim ramieniu, przez co czułam ciepły i spokojny oddech.

- Co dzisiaj?

- Sałatka.

Chłopak jeszcze chwilę mnie tak trzymał, ale w końcu puścił, ponieważ trochę mi ograniczał ruchy. Po kilkunastu minutach śniadanie było gotowe i podane do stołu. Po zjedzeniu poszłam do łazienki, aby wziąć poranny prysznic i ogólnie się ogarnąć.

Nadal czułam na sobie ciężar Johnny'ego.

Zaczął boleć mnie kręgosłup, ale to pewnie dlatego, że dosyć długo stałam w tej kabinie. Owinęłam się ręcznikiem i usiadłam na toalecie. Ból się nasilał, a ja czułam, że zaraz zemdleję. Starając się ruszyć, sięgnęłam po jakąś maść i starałam się rozsmarować ją wzdłuż pleców. Po pięciu minutach nieustannego masowania, preparat rozpoczął swoje działanie, ogrzewając mnie. Trochę podziałało, ale nie na tyle, żeby ból ustał.

Postanowiłam przebrać się w luźne ubrania i położyć się do łóżka. Przykryłam się kocem i położyłam na brzuchu. Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam ukochaną playlistę i zamknęłam oczy.

To mnie tak rozluźniło.

Po kilku minutach poczułam uginający się obok mnie materac. Obróciłam głowę w stronę źródła ciężaru.

- Co jest? - zapytał.

- Strasznie bolą mnie plecy...

Nic nie odpowiadając, zaczął mnie masować. Dzięki temu ból pomału ustawał, co mnie bardzo cieszyło.

- Już lepiej?

- Tak, dziękuję. - uśmiechnęłam się.

Aby przyzwyczaić plecy do nowej pozycji, usiadłam i zrobiłam skłon w przód, dotykając palce u stóp. Słyszałam strzelające kręgi, ale to także pomogło, ponieważ wtedy już kompletnie byłam rozluźniona i spokojna.

- Kto to Chris?

Moje serce zadrżało na to imię, skąd on wiedział?

- Co? - zapytałam dla pewności.

- Kto to Chris? - powtórzył.

- S-skąd ty wiesz... znasz? Skąd? - język mi się plątał niemiłosiernie.

- Nieważne. Powiedz mi kto to?

- Nie odpowiem ci, dopóki nie powiesz mi, skąd wiesz.

Chłopak westchnął głośno i spojrzał mi głęboko w oczy.

I Have Only You || J.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz