Rozdział 7. Tajemnica

538 57 2
                                    

- Nie traktuj jej jak rzeczy, to po pierwsze. I co ty tu robisz?!

Poza tym, że chlejesz na umór.

Bo widać, że jest dość mocno wstawiony.

- Och, no wiesz. Mam dość arystokratyczną rodzinę, szczególnie u potworów, a tutejsza królowa wiele lat temu zniknęła w tajemniczych okolicznościach, no i królestwo przypadło mnie i takiej jednej gderliwej babce. No i żyć, nie umierać! 

Szerokim gestem pokazał na swoją siedzibę i otaczający go "orszak".

- Lepiej mów, co się stało ze Star. Niech zgadnę...Impreza u Pony była tak mocna, że zabłądziła aż do tej zakazanej krainy, a ty jako jej dzielny książe na białym koniu jedziesz ją wybawić?

Jego głos jest tak lekceważący i beztroski, że nie mogę tego znieść.

Znów cię nienawidzę, kolego.

- Hej, wytrzeźwieje, wytrzeźwieje i wróci! Nie ma co nawet latać i szukać; lepiej się uspokój i siadaj. Wyglądasz na padniętego, co nie?

Zanosi się śmiechem.

Ale z pewnych rzeczy się nie żartuje.

Już rozumiem, czemu ona cię nie chciała, Tom.

Doskonale rozumiem.

- Słuchaj, dupku. Star wróciła do Mewni, ponieważ Toffee powrócił i chce zgładzić jej rodzinę. Ona wyjechała go teraz szukać, w pojedynkę na samobójczą misję, rozumiesz?! Więc postanowiłem działać; zabrałem Nachos, wziąłem eliksir na utrwalenie wieku między wymiarami i już jako trzydziestoletni facet zakradłem się do pałacu, znajdując tam wpół żywą Hekapoo, skąd wyruszyłem prosto do tego zapchlonego królestwa, mając nadzieję, że ją tu znajdę. A ty sobie tutaj siedzisz, bawisz się i żartujesz zamiast mi pomóc! Nie daruję sobie, jeśli jej się coś stanie. To wszystko będzie moja wina, moja i twoja, bo nic z tym nie robisz! Nienawi-

PLASK

Piekący ból przeszywa policzek.

- Co ty robisz?!

On jednak patrzy na mnie z powagą i złością.

- Uspokój się. Już!

Nie wierzę.

Po prostu nie wierzę.

Syczę przez zęby:

- Jak ty jeszcze możesz-

On to ignoruje. Jest wściekły. I to bardzo.

- Zachowujesz się jak pieprzony książe, Diaz. Serio. Ogarnij się.

Zatrzymał się na chwilę, upijając łyk alkoholu ze szklanki.

I zwrócił się twarzą do mnie.

- Ona nie potrzebuje bohatera, Marco. Ona potrzebuje przyjaciela. Biegasz za nią, próbujesz ją chronić, i to dosyć urocze, ale ona nie jest takim typem dziewczyny. Star walczy o swoją godność i wolność swojego ludu. Musisz to zrozumieć. A my z kolei musimy ją znaleźć i jej w tym pomóc, a nie ją zatrzymywać i ratować wbrew jej woli. Ale nie zachowuj się, jakbyś był jej starszym bratem. Albo jakby była twoją własnością. Czy ona chociaż chciała, aby jej ktoś szukał...?

Zawiesił głos, jakby zbierając myśli.

Coś zaczyna mnie piec w środku.

Wstyd.

Okropny wstyd.

Bo prawda zawsze boli.

- O niczym nie wiedziałem, serio. Mój kontakt z tobą czy Star dawno się urwał. Więc nie rzucaj takich oskarżeń. O Hekapoo też nie wiedziałem. W ogóle wszyscy mają mnie gdzieś... 

Gdy gwiazdy gasną ✨[Svtfoe/Star Butterfly kontra siły zła]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz