- To naprawdę ty...
Jej głos drżał pod naporem powodzi uczuć, które tak długo były uwięzione w jej sercu.
Obie zawisły nieruchomo w powietrzu, bojąc się zniszczyć nawet pojedynczym dotykiem tą nierealną wizję.
Wpatrywały się w siebie uważnie, ich spojrzenia przenikały się wzajemnie, śledziły wzrokiem każdy najdrobniejszy gest, każdy szczegół i zmianę, które pojawiły się przez te tygodnie, a może nawet miesiące rozłąki.
Nikt nie był w stanie ocenić, ile czasu upłynęło od pamiętnego dnia, gdy Star postanowiła bez wyjaśnienia zniknąć z naszego życia- mojego, Marco, Jackie, Oscara, Pony...
Nas wszystkich.
Nie mówiąc o tym, że sprawiła, że Diaz stoczył się na skraj rozpaczy.
Mimo tego wszystkiego, co wydarzyło się między nimi, myśli tych dwóch zawieszonych w czasoprzestrzeni przyjaciółek wciąż krzyżowały się i łączyły w jedną.
Bowiem przychodzą takie chwile w naszym życiu, gdy słowa stają się po prostu zbędne i liczy się tylko ta niezwykła więź, której nic nie było w stanie naruszyć.
Momentalnie złączyły się w ciepłym uścisku, jakby to widmo nienawiści i śmierci, które mogło ich na zawsze rozłączyć, nigdy nie istniało.
Po każdym jednak szoku przychodzą pytania.
- B-fly, co ty odstawiasz z tym...przebraniem?
Star otrzeźwiała i wbiła wzrok w swoją różdżkę.
Nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Bo i co miałaby jej powiedzieć?
Jej usta poruszyły się tylko bezwiednie w cichym szepcie.
- Marco...
Pony zreflektowała się i spojrzała na unoszącego się nieprzytomnie w powietrzu Diaza.
- Czy on...Czy wszystko z nim w porządku?
Star skinęła lekko i przygryzła wargę, wbijając wzrok w podłogę.
Przyjaciółka westchnęła, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Wiedziałam, że to się tak skończy. Czy ty masz w ogóle pojęcie, ile ja się przez was nacierpiałam? Święta O' całkowicie opustoszała, Kelly tylko nabawiła się nerwicy na tych przeklętych ruinach Avarius, nie miałyśmy pojęcia, gdzie mogliście być, no i straciłyśmy kontakt z Marco. I co gorsza, znaleźliśmy się teraz na Przeklętej Ziemi...
Źrenice Star rozszerzyły się w ułamku sekundy.
Przysunęła się niebezpiecznie blisko do przyjaciółki, wpatrując się w nią z uwagą.
- Przeklętej Ziemi? Czyli nie jesteśmy...
- W Septarsis? Owszem, jesteście. Ale tak jakby na przedmieściach. Przerażających, owianych dziwnymi legendami, przesiąkniętych krwią przedmieściach...
Ponyhead spuściła głowę i głośno przełknęła ślinę.
Coś zaczynało mi tu śmierdzieć.
Star chyba widocznie również.
Popatrzyła się z troską na przyjaciółkę i zmarszczyła brwi.
- Pony, co się tutaj wydarzyło?
Nie odpowiedziała.
Zamiast tego zaczęła się trząść i miotać nieprzytomnie.
Zaczęła się powoli podnosić w górę, coraz słabiej dygocąc.
CZYTASZ
Gdy gwiazdy gasną ✨[Svtfoe/Star Butterfly kontra siły zła]
FanfictionNadchodzi ten dzień. Star musi opuścić Ziemię i ukryć się przed wielkim złem. Nie zamierza jednak siedzieć z założonymi rękami. Wyrusza na samobójczą misję, wiedząc, że jej życie zmieni się od tego momentu całkowicie. Ale Ktoś właśnie zrozumiał...