Rozdział 17

1.4K 144 40
                                    

-Daleko jeszcze? -mruknąłem zmęczony, sunąc za czarnowłosym, po raz kolejny tego dnia ścierając pot z czoła. -Ale upał...

-Masz wręcz świetną kondycję, widzę. -odpowiedział mi sarkastycznie głos przede mną. Podniosłem głowę niezadowolony aby na niego spojrzeć.

-Ta, dzięki. -westchnąłem cicho, mrużąc oczy przez natrętne promienie słońca, które bezlitośnie atakowały moje oczy, nie pozwalając mi nawet na chwilę spokoju.

-Już niedaleko. -zapewnił, zerkając przelotnie za siebie, aby na mnie spojrzeć.

-Tak właściwie to dokąd idziemy?

-Niedaleko znajduje się kolejna wieś, miejmy tylko nadzieje, że jeszcze żołnierze do niej nie dotarli. -mruknął, zerkając ponownie na mapę, którą przez cały czas nie wypuszczał z rąk nawet na chwilę.

-A po co tam idziemy? Musimy znaleźć Christę, nie pamiętasz? -zdziwiłem się.

-Po to właśnie tam idziemy. Być może właśnie tam się udała. Do tego musimy zrobić jakieś zapasy żywności. -westchnął, jakby z lekką irytacją w głosie, rozglądając się ponownie dookoła, co jakiś czas zerkając na papier. -A i właśnie. -zerknął na mnie. -Popracujesz trochę nad kondycją.

-Kondycją? Przecież nie mamy na to czasu! Mikasa, Armin i mama w tym czasie mogą już dawno zginąć! Musimy opracować plan działania i jak najszybciej ruszać póki jest nadzieja! -krzyknąłem na jednym wdechu, chwiejąc się lekko na nogach, mimo to idąc dalej za nim.

-Słuchaj no. -warknął cicho mężczyzna i zatrzymał się, odwracając się od razu w moją stronę, na co ja zrobiłem to samo. -Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mamy czasu, okej? Ale nie możemy od tak wymyślić sobie planu działania i dać się do cholery złapać. Wtedy co zrobisz, Eren? Hm? Myślisz, że ktoś ci wtedy pomoże? Wtedy wszyscy podzielimy ich los. Chcesz tego? Chcesz widzieć, jak twoi bliscy umierają lub gniją całe życie w więzieniu, a wraz z nimi ty? Będziesz obwiniać się całe życie i bił głową w ścianę. -parsknął, na co ja zamilkłem.

-Ja... -wyszeptałem, jednak przerwał mi od razu.

-Po prostu musisz być cierpliwy Eren, zdaję sobie sprawę, że jest to trudne, ale to jedyne wyjście, by nasza misja się mogła powieść. Jeśli będziesz pochopnie działać szybko zginiesz. -położył dłoń na moim policzku, który pogłaskał lekko kciukiem, a ja kiwnąłem tylko lekko głową, przymykając oczy i nie odrywając spojrzenia swoich szmaragdów od jego dłoni. -Nie zemdlej mi tutaj przez ten upał. -dodał, zabierając powoli dłoń i wracając do marszu, a ja jak cień powędrowałem w jego ślady.

On ma rację... poprawienie kondycji mogłoby mi się przydać, nikt nie wie, co się wydarzy, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem, czy nadejdzie moment, w którym będę musiał po prostu uciec...

Podniosłem lekko głowę ku górze i nie zwracając uwagi na natrętne i oślepiające słońce zacząłem wpatrywać się w puste niebo. Niestety nie udało mi się dostrzec żadnej chmury, co oczywiście oznaczyło, że deszcz prędko nie spadnie i nie ochłodzi mojej rozpalonej skóry, która piekła już od dobrych kilku godzin niemiłosiernie. -Chyba zaraz udaru dostanę... -fąknąłem cicho, wypuszczając prawie z dłoni mundur, który cały czas kurczowo ściskałem. Mundur był już prawie suchy, mimo że zaledwie kilka godzin temu nurkował sobie w najlepsze w rzece, co tylko utrzymywało mnie w zapewnieniu, że musi panować temperatura minimum trzydziestu stopnii. -Levi j-ja...-mruknąłem ponownie, jednak od razu otrząsnąłem się, słysząc głośny, rozpaczliwy krzyk, dobiegający z oddali. Poczułem w tym momencie jakby ktoś wylał na mnie wiadro ostrej, lodowatej wody, która na którką chwilę sparaliżowała całe moje ciało.

-Idziemy! -krzyknął czarnowłosy, który w ułamek sekundy schował mapę i chwycił mnie za nadgarstek i zaczynając od razu biec w stronę źródła hałasu.

-Levi?! Co się znowu dzieje?! -krzyknąłem zdezorientowany, słysząc, że osoba milknie na chwilę, by po chwili wydać z siebie jeszcze głośniejszy niż przedtem krzyk. -To żołnierze, prawda?! Spóźniliśmy się?!

-Kso... -warknął tylko cicho, a po chwili naszym oczom ukazała się dość niewielka wieś. Od razu dostrzegłem palący się dom i ludzi, którzy panicznie biegali od studni do miejsca zamieszania aby ugasić powstały pożar wiadrami wody.

Znowu to samo... znowu ta sama sytuacja... i znowu to wszystko moja wina...

...znowu to pieprzone uczucie déjà vu...

-Christa! -wrzasnął ponownie ten sam głos, na co bez problemu udało mi się odnaleźć wzrokiem nieszczęśnika. -Dlaczego?! Dlaczego?!

-Christa...? -wyszeptałem, rozszerzając oczy w zdziwieniu. Od razu podbiegłem do klęczącej na ziemi dziewczyny, która czołem dotykała ziemi. Ukucnąłem przed nią tylko, a brązowowłosa od razu podniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi złotymi oczami, w których malowała się nienawiść i rozpacz.

-To ty... -warknęła groźnie, sapiąc z nerwów, a łzy nieustannie spływały po jej policzkach. -To wszystko twoja wina! -wrzasnęła i złapała mnie mocno za ramiona i zaczynając mną agresywnie szarpać.

-P-Przestań! Weź mnie puść! -krzyknąłem od razu zdziwiony, próbując się od niej odsunąć.

-Oi... -warknął głos obok nas, na co ja i pieguska przenieśliśmy na niego wzrok. -Puść go do cholery.

-Ale to wszystko jego wina! To o niego im chodziło, nie o Christę! Ona nic nie zrobiła! -wrzeszczy zdenerwowana, popychając mnie mocno na ziemię.

-Gdzie ona jest? -mruknął czarnowłosy, krzyżując ręce na piersi.

-Jak to gdzie?! Zabrali ją! A to wszystko przez niego! -spojrzała ponownie na mnie.

-Czyli ty jesteś Ymir? -wyszeptałem zdziwiony, odsuwając się nieznacznie.

-Ha? A ty niby skąd mnie znasz, co? -parsknęła.

-Christa mówiła mi o tobie... -odparłem, na co ta przetarła tylko oczy wierzchem dłoni, nie spuszczając ze mnie swojego wściekłego spojrzenia.

-Jeśli jej spadnie chociaż włos z głowy to przysięgam, że osobiście cię zabiję. Trzeba było zostać do cholery tam, gdzie się było, a nie wpieprzasz się w nasze życie. To przez ciebie giną ludzie, tylko i wyłącznie przez ciebie!

-Zabrali ją niedawno, tak? -mruknął czarnowłosy, nie zwracając najmniejszej uwagi na jej słowa.

-Krótko przed waszym przybyciem. -schowała twarz w dłonie. -MOJA Christa...

-Ale jaki mógł być cel? -ciągnął czarnowłosy.

-Nie wiem do cholery! -uniosła się w końcu, zaczynając ponownie płakać. -Wiem... że chcesz przedostać się za mury aby uratować bliskich... -spojrzała na mnie niebezpieczie spod ciemnej grzywki, padającej jej na oczy. -Christa jest dla mnie wszystkim, jeśli jej się coś stanie to możesz być pewny, że po tym wszystkim osobiście zabiję każdego na kim ci zależy...

*~

Witam po dłuższej przerwie, za którą oczywiście znowu przepraszam! Stresuję się, bo idę do nowej szkoły, więc oceny trzeba poprawić... tak poza tym mam nadzieje, że next wam się spodobał i nie pożałowaliście czekania na niego, przepraszam, że mało się dzieje, ale lubię skupiać się bardziej na dramach w Erena głowie, poza tym nie lubię natłoku dialogów pod rząd, bo wygląda to trochę nieestetycznie... xD no nic, to tyle ode mnie, dobranoc : )
PS. KTOŚ TĘSKNI ZA OBRAZKAMI NA GÓRZE? XD
Pozdrawiam, Lerenne~

Dwa Światy (Levi x Eren) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz