Rozdział 7

2.5K 232 33
                                    

-Dobra decyzja. -uśmiechnął się minimalnie, wstając z fotela. -Jednak nie myśl sobie, że ci ufam. Jeśli będziesz próbował coś zrobić lub mnie zdradzisz, to nie zawaham się cię zabić. -odparł chłodnym głosem, mierząc mnie swoim beznamiętynym spojrzeniem, od którego nie potrafiłem nawet przełknąć śliny.
-R-Rozumiem. -wydukałem tylko, oddychając nerwowo.
-Cieszę się, że się rozumiemy, Eren. -westchnął, grzebiąc w kieszeniach swoich spodni, wyciągając po chwili mały nożyk, na co poczułem się nieswojo.-Chodź, oprowadzę cię trochę po mieście. -schował po chwili narzędzie i podszedł do drzwi wejściowych.
Kiwnąłem lekko głową, przytakując, a po chwili wyszliśmy z domu.

-W tym mieście jest jeszcze jedna osoba zza murów. -odezwał się, spacerując i przerywając ciszę między nami.
-Jak to? -zdziwiłem się.
-Mówi się, że została wygnana, nikt natomiast nie wie z jakiego powodu. Nie zdziwię się, jeśli sama też nie wie. -mruknął, trzymając ręce w kieszeni. -Nazywa się Christa, możesz z nią porozmawiać, może ona cokolwiek wie.
-Dziwi mnie, dlaczego została wygnana, przecież prawie każdy chce wyjść za mury. A ją od tak wyrzucili? To nie ma sensu.
-Może uznali, że i tak sobie nie poradzi, więc szybko zginie. Jest takim samym dzieciakiem, jak ty. -wzruszył ramionami, przenosząc wzrok na zachmurzone niebo.
-Rozumiem. Może uda mi się coś dowiedzieć. -kiwnąłem głową, słysząc po chwili nadchodzącą burzę. -Chyba będzie padać... -skrzywiłem się, a czarnowłosy odetchnął pełną piersią.
-Cieszy mnie to, ale chodź, wracajmy do domu, bo zachorujesz, a ja nie mam zamiaru się tobą zajmować. -parsknął, a ja poczułem pierwsze krople deszczu na swojej skórze, więc przeniosłem wzrok na ciemne niebo, wystawiając lekko dłonie do góry.
-Chodź bachorze. -usłyszałem tylko, po czym zerknąłem na oddalającego się mężczyznę. Podbiegłem do niego bez słowa, wracając z nim po kilku minutach do jego domu.

Siedziałem przy stole, podpierając się na łokciu, w ciszy wsłuchując się w krople deszczu, obijające się o szyby. Po chwili zerknąłem na czarnowłosego, który postawił przede mną filiżankę z gorącą herbatą.
-Dziękuję. -uśmiechnąłem się do niego uprzejmie, obejmując dłońmi naczynie z parującą cieczą, aby się chociaż trochę ogrzać. Poczułem przechodzące moje ciało przyjemne dreszcze, na co od razu zamknąłem zadowolony oczy.
-Nie ma sprawy... -mruknął tylko, siadając na krześle obok mnie.
Zerknąłem na niego z lekkim uśmiechem, a po chwili ziewnąłem, czując się coraz bardziej sennie. -Dzieciak... -westchnął, odwracając wzrok i zaczynając pić swoją herbatę, trzymając filiżankę w dość dziwny sposób. Uśmiechnąłem się szerzej i spojrzałem na okno, zaczynając wpatrywać się w strugi deszczu, spływające po szybie. Poczułem się wtedy dziwnie... bezpiecznie? Jak mogę się tak czuć, gdy obok mnie siedzi osoba, która powiedziała, że jest w stanie mnie zabić? A powiedział to takim tonem, jakby to było coś normalnego i codziennego. -zerknąłem na niego dyskretnie kątem oka. Ten tylko wpatrywał się w milczeniu w swój napój, a po chwili rozsiadł się wygodniej na krześle, zakładając nogę na nogę.
Naprawdę jestem dziwny... -skrzywiłem się lekko, a po chwili wziąłem małego łyka swojej gorącej jeszcze herbaty, na co ziewnąłem ponownie.
-Jesteś śpiący? -odezwał się po chwili, mierząc mnie przenikliwym spojrzeniem, swoich kobaltowych tęczówek.
-Tylko trochę... -podrapałem się lekko po karku, słysząc burzę, panującą na zewnątrz. Westchnął cicho i wstał bez słowa, podchodząc do jednaj z szafek, zaczynając w niej czegoś szukać. Po chwili wyciągnął stamtąd śnieżnobiałą pościel, po czym podszedł do jednego z trzech łóżek. Domyśliłem się, że dwa pozostałe należały kiedyś do jego przyjaciół. -odwróciłem wzrok od razu, pijąc w milczeniu.
-Chodź tu. -usłyszałem po chwili jego głos, na co wstałem niepewnie od stołu i podszedłem do niego bez słowa. -Tutaj będziesz spać, masz tutaj nową pościel. -wskazał palcem na łóżko, poprawiając po chwili bardzo dokładnie kołdrę.
-Dziękuję, naprawdę. -wyszeptałem, chcąc się położyć, jednak czarnowłosy złapał mnie za nadgarstek i odciągnął od łóżka. Zamrugałem zdziwiony i na niego spojrzałem.
-Rozbieraj się. -parsknął, marszcząc brwi.
-S-Słucham?! -krzyknąłem, myśląc, że się przesłyszałem, a na mojej twarzy pojawił się krwisty rumieniec zażenowania. On tylko uniósł jedną brew lekko zdziwiony, nie rozumiejąc mojej reakcji.
-... Idioto, ściągnij chociaż koszulkę, nie śpi się w ubraniach. -mruknął, a ja poczułem, jak ogarnia mnie ogromny wstyd. O czym ja przez chwilę pomyślałem...? -puścił mnie po chwili lekko skrzywiony i wrócił do stołu.
-Nieważne, śpij już bachorze. -rzucił tylko przez ramię, a ja kiwnąłem lekko głową, czując, jak pieką mnie policzka ze wstydu. Ściągnąłem z siebie koszulkę niepewnie, po czym położyłem się na łóżku, wchodząc pod ciepłą kołdrę, przekręcając się od razu na bok, aby być tyłem do czarnowłosego. Zakryłem twarz dłońmi i skuliłem się, czując przyspieszone bicie mojego serca.
Boże co się ze mną dzieje...?

*~
Witam, dziś sobota, więc postanowiłam wstawić nowy rozdział, mam nadzieje, że przypadł wam do gustu. Bardzo chciałabym wam podziękować za ponad 1000 wyświetleń i ponad 100 głosów. *O* więc zachęcam do głosowania i komentowania, jak zawsze, bo to motywacja ogromna xD No to nic, do nexta :")
Pozdrawiam Lerenne~

Dwa Światy (Levi x Eren) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz