Rozdział 14

1.6K 175 52
                                    

    Zaklnąłem cicho pod nosem, rozglądając się uważnie po ciemnym lesie. Obejrzałem się za siebie, tocząc walkę z uczuciem, które kazało mi zawracać, aby pomóc czarnowłosemu i nie pozostającemu mu dłużnym rozsądku, każącego mi gnać dalej przed siebie. Niepewnie zwolniłem kroku, myśląc nerwowo nad każdą z opcji. Wiedziałem, że jest w stanie przetrwać i to ja powinienem martwić się o swoje życie. Mimo to martwiłem się o niego, bojąc, że stanie się mu krzywda. Zacisnąłem zęby, zatrzymując się. Mimo odległości dzielącej mnie od wsi byłem w stanie wyczuć unoszący się w powietrzu specyficzny zapach siarki.
    -Uch... cholera... -mruknąłem, przecierając nieustanie swędzące mnie oczy. -Nie mogę tak stać bezczynnie i czekać... -zagryzłem dolną wargę, myśląc nerwowo nad sytuacją w jakiej obecnie się znajduję. Po chwili ruszyłem pewnym krokiem w drogę powrotną, chcąc przydać się na coś mężczyźnie.
    Minąłem po chwili ostatnie drzewa lasu, wychodząc na zewnątrz. Od razu obrzuciłem wzrokiem rozpościerające się przede mną palące domy. Świadomość, że wśród nich znajduje się czarnowłosy doprowadzała mnie do szału, który zmuszał mnie coraz bardziej do impulsywnego działania. Dostrzegłem po kilku momentach w oddali biegnącą w moją stronę postać, na co wytężyłem uważnie wzrok. Dopiero po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że to Levi. Zamrugałem kilkakrotnie, czując, jak w jednej chwili kamień spada mi z serca. Zdziwiłem się jednak brakiem obecności dziewczyny.
     -Co ty tu robisz?! Kazałem Ci uciekać do cholery! -krzyknął, podbiegając do mnie i zatrzymując się.
     -Jak to co? Chciałem ci pomóc! Gdzie jest Christa? -zapytałem, na co ten zmrużył niebezpiecznie oczy, wzdychając przy tym cierpiętniczo.
     -Nigdzie jej nie ma. Przeszukałem całą wieś. Ciała też nigdzie nie znalazłem. -mruknął.
     -W takim razie ona żyje, musi gdzieś tam być! -zerwałem się z miejsca, jednak od razu zostałem zatrzymany przez jego silny uścisk na moim nadgarstku.
     -Nigdzie nie idziesz, spróbujemy ponownie potem. Teraz i tak to nie ma sensu, bo na pewno by już uciekła. -mruknął, marszcząc lekko brwi.
    -Chociaż spróbujmy jej poszukać! Jest nas dwóch, damy sobie raaaa...-! -urwałem zdziwiony, czując, jak bierze mnie przez ramię i zaczyna iść bez słowa w tylko sobie znanym kierunku. -L-Levi, puszczaj mnie do cholery! Odstaw mnie! -krzyknąłem, szarpiąc się, na co ten nie odezwał się słowem, będąc głuchym na moje protesty.
    -Uspokój się do cholery. -parsknął po chwili, idąc spokojnym krokiem przed siebie. Westchnąłem cicho, przestając po dłuższej chwili stawiać opór.
    -Idiota...

*~

   Siedziałem na małym pniu, podpierając się lekko na łokciach o własne uda, nie odrywając wzroku od czarnowłosego, który szykował dla nas ognisko. Złapałem się lekko za ramiona, czując nieprzyjemny, wieczorny chłód.
   -Może byś tak pomógł. -odezwał się w końcu najwyraźniej zirytowany brakiem domyślności z mojej strony.
   -A co mam niby zrobić?
   -Idź przynieś drewna, tylko się nie zgub, bo robi się ciemno, a ja nie mam zamiaru cię teraz szukać. -mruknął, nie odrywając wzroku od chrustu, który układał staranie.
   -Okej. -podrapałem się lekko po głowie, wstając z miejsca. Przeciągnąłem się mocno z pomrukiem, czując przyjemne mrowienie w mięśniach.
   -Eren? -odezwał się, na co zerknąłem na niego ponownie. -Daj mi zapalniczkę.
   -A, czekaj. -zacząłem grzebać w kieszeniach spodni, wyciągając po chwili z jednej zapalniczkę, którą rzuciłem mu. Od razu złapał przedmiot, zaczynając rozpalać ogień. Ruszyłem więc na poszukiwanie drewna, abyśmy nie zamarzli tej nocy.
    Wróciłem dopiero po około dziesięciu minutach, trzymając w rękach sporą garść drewna i gałęzi, które w sam raz nadawały się do palenia. Rzuciłem wszystko na ziemię nieopodal palącego się ogniska, otrzepując ręce z niewidzialnego kurzu.
   -Tyle wystarczy? -mruknąłem zadowolony z siebie, siadając obok niego, na co ten kiwnął lekko głową. Ziewnąłem po chwili cicho, zasłaniając sobie usta dłonią.
   -Jak jesteś śpiący, to idź spać. -oparł się o drzewo, siedząc i wpatrując się w ogień.
   -A ty? Też idziesz?
   -Ktoś musi pilnować, prawda?
   -Mhm... -mruknąłem cicho, kładąc głowę na jego kolanach i zamykając oczy. Po chwili poczułem jego dłoń, przeczesującą moje czekoladowe włosy. Uśmiechnąłem się szerzej od razu, relaksując się przez jego dotyk. -W takim razie kiedy będziesz spać? -ciągnąłem, wsłuchując się uważnie w spokojny śpiew świerszczy.
    -Ćśś... -wyszeptał, nie przestając mnie głaskać. -Po prostu śpij, kochanie. -nachylił się lekko nade mną i pocałował w policzek.
   -Dobranoc, Levi. -wymruczałem lekko zarumieniony, na co odpowiedziała mi tylko cisza.

*~

   Witam, mam nadzieje, że rozdział przypadł wam do gustu, ponieważ mam od pewnego czasu problemy ze skupieniem i koncentracją. Jeśli przyjmie się, jak reszta w najbliższym czasie wstawie nexta : ) Zapraszam na mój profil do przeczytania prologu nowego opowiadania "Silence" którego rozdział 1 jest w trakcie tworzenia. ; )
Pozdrawiam, dobranoc
~Lerenne

Dwa Światy (Levi x Eren) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz