POV Mustafa
Przeglądałem w spokoju papiery, lecz na niczym nie mogłem się bardziej skupić. Przed oczyma miałem nadal twarz Maisy hatun. Po chwili usłyszałem pukanie.
-Wejść!- Rozkazałem.
-Książę, jakaś dziewczyna twierdzi, że przywiozła dla ciebie list od sułtana.- Powiedział jeden ze strażników.
-Wpuścić ją.- Odpowiedziałem, nie przerywając wcześniej czynności.
-Witaj książę.- Poznaję ten głos. Podniosłem głowę znad kolejnego pergaminu i zobaczyłem anioła. Nie, wróć! Zobaczyłem dziewczynę o twarzy anioła.
-Maisa hatun, witaj.- Powiedziałem, skanując ją wzrokiem.
-Sułtan przysłał mnie tu z listem dla ciebie, zastrzegając, że nikt oprócz ciebie nie może poznać jego treści.- Podała mi tubę na list, w której poznałem, że jest z pałacu. -Kazał mi również dostarczyć mu jak najszybszą odpowiedź.- Dodała. Przeczytałem szybko treść. Nie tak dawno opuściłem seraj, a już sułtan każe mi w podskokach wracać. O co może chodzić?
-Zamiast pisać odpowiedź, jutro wyruszę do pałacu. Będziesz jechała ze mną?- Zapytałem.
-Tak, książę. O której zamierzasz wyjechać?
-Około 10.00 rano.
-Oczywiście. Będę o tej porze w pałacu.- Powiedziała, ukłoniła mi się i wyszła. Tak po prostu wyszła, jakby nigdy nic. Później, przez całą noc miałem przed oczami jej anielską twarz. No to wpadłem po uszy.
POV Maisa
Noc postanowiłam spędzić w domu ojca. Miał on średniej wielkości rezydencję, jak na paszę przystało. Weszłam do domu uśmiechnięta. Wcześniej zostawiłam jeszcze konia w stajni.
-Kto to mnie odwiedził?!- Zaśmiał się ojciec na mój widok.-Co cię sprowadza? Bo czuję, że nie jest to chęć spotkania ze starym ojcem.
-Wcale nie jesteś stary.- Odpowiedziałam.- Ale masz rację. Chciałam być już jutro w Amasyi, ale udaję się jutro z księciem Mustafą do Konstantynopola.
-Z jakiej to okazji? Jeszcze z księciem?
-W sumie, to właśnie stamtąd wróciłam. Sułtan wysłał mnie tu z lisem dla księcia.- Kontynuowałam, gdy razem zasiedliśmy do kolacji.
-Zaraz, zaraz! Sułtan?- Zapytał zszokowany.
-Razem z Firuze udałam się do seraju, tam poznałam sułtankę Hurrem, a na konnej przejażdżce z nią wpadłyśmy na sułtana, z którym miałam okazję się ścigać.
-Boże, ile ty masz ciekawych rzeczy do opowiedzenia. Zaraz, ścigałaś się konno z sułtanem?
-Tak, co więcej wygrałam. A później udaliśmy się w trójkę do mojej kryjówki, uciekając strażom, którzy mało na zawał nie zeszli, że zgubili sułtankę.
-Widzę, że wiele mnie ominęło z twojego życia. Opowiadaj.- Rozkazał, na co się zaśmiałam. Do północy siedzieliśmy rozmawiając, po czym poszłam spać, by rankiem nie przysypiać na koniu. Bądź co bądź, ale przez ten tydzień spędzony u Firuze rozleniwiłam się.
Rano wstałam bez najmniejszego problemu. Ubrałam jedną z sukni, które miałam w kufrze, lecz trochę ją pozmieniałam. Końcowy efekt był idealny. Sukienka miała kolor błękitnego nieba i srebrne dodatki.
-Kiedy znów mnie odwiedzisz?- Zapytał ojciec podczas śniadania.
-Nie wiem. Z Konstantynopola udam się do Amasyi, później Konyi, Bagdadu, Kutahyi i raczej wrócę. Ewentualnie jeszcze do Damaszku.
-Ech. Nie rozumiem cię. Masz tu wszystko, a i tak wolisz konia i torbę.
-Tak przynajmniej nie jest nudno.
-Za niedługo będziesz znała wszystkie drogi Imperium na pamięć!
-O ile już tak nie jest.- Odpowiedziałam. Po chwili dopakowałam torbę, przypięłam do paska od sukienki broń, pożegnałam się z ojcem i wsiadłam na konia. Odjechałam pod pałac, nawet nie oglądając się za siebie. Akurat około 10.00 byłam pod bramą. Czekał tam również książę z czwórką janczarów.- Witaj książę.- Przywitałam go.
-Ach, witaj Maiso. Gotowa?
-Naturalnie.- Zaśmiałam się.- Znam dużo krótszą drogę do Konstantynopola. Jeszcze przed zachodem słońca będziemy na miejscu.- Powiedziałam, po czym poganiając konia ruszyłam przed siebie. O dziwo w towarzystwie księcia czułam się nad wyraz rozluźniona.
CZYTASZ
Jak wiatr|| WS
Fanfiction-Jesteś jak wiatr. Nieuchwytna i beztroska. Czasem pożądana jak bryza dąca w żagle okrętu, a nieraz znienawidzona jak huragan. -Wiem. Ale to dzięki temu jestem taka, jaka jestem.- A jestem Maisa hatun. Córka Ahmeda paszy. W teorii mieszkam z ojcem...